wtorek, 6 czerwca 2017

Rozdział 5.

Hej! Bardzo dziękujemy za to, że pojawiły się te 3 komentarze. Mamy nadzieję, że będzie tak dalej i może frekwencja wzrośnie *nadzieja lvl max*
Jak pisałam na drugim blogu, teraz coś się pojawi dopiero jak będę po egzaminach, bo tak to nie mam czasu zbytnio.
A teraz zapraszam do czytania i komentowania ;)




Jakiś czas później…
-Dłuuugo jeszcze? –Marudził Natsu, siedząc ze skrzyżowanymi ramionami na piersi na tylnym siedzeniu. Phh… to on chciał siedzieć z przodu! Głupi Loki! Gajeel dał mu tylko pół godziny wolnego, no… Co z tego, że też był tam szefem. Jakoś tak… zawsze dawał z niewyjaśnionych przyczyn rządzić Gajeelowi. Może sam sobie nie ufał? 
-Jeszcze godzina. –Nastraszył go Loki, podśmiechując się z jego miny. –Nie no, jeszcze z pięć minut. 
-No... ja mam nadzieję. –Mruknął, mrużąc oczy. Godziny to by nie przeżył, jadąc na jednym aviomarinie. –Gray! A co to za niespodzianka? I mam nadzieję, że nie wywozisz nas w las…  Pamiętam jak raz na naszą rocznicę mnie tak wywiozłeś… i nic mi nie dałeś, chuju jeden. Seks to nie prezent! 

~

- A daj spokój, Natsu! Wiem, że ci się podobało. Nie narzekałeś. – Uśmiechnął się pod nosem. – O, patrzcie, za zakrętem będziemy – dodał po chwili, żeby zająć czymś Dragneela. – No i wiesz, sam zobaczysz, co to za piękny surprise i tak dalej… no… Loki, weź przełącz to Radio Maryja – rzucił jeszcze do rudzielca.
Dosłownie chwilę później wjechali na cmentarny parking. Wysiadł z auta, a potem wyciągnął z niego Natsu… bo ten chyba zdygał, że go tu zabiją.
- Słuchaj… idziemy po Jella po prostu. Nikt cię nie zajebie. – Przewrócił oczami. Zawczasu ostrzegł Stinga, że przyjadą. Informacyjnie pytał też o Laxusa…. Bo nie chciał na niego trafić, gdy będą mu robili kawał w gabinecie. Tak, to też była część całego planu.

~

Natsu przewrócił oczami, już nie komentując słów o tamtym seksie w lesie, bo co miał powiedzieć? Prezent był chujowy. I to dosłownie. Ale no narzekać jasne, że nie narzekał, bo akurat życie seksualne to mieli kolorowe. 
Gdy dojechali na miejsce… wybałuszył oczy i zapragnął jednak być w tym lesie. Co oni go na cmentarz wiozą?! Był za młody! Za piękny! 
Już chciał przyjebać Grayowi i uciec, ale słowa, że idą tylko po Jellala nieco go uspokoiły… nieco. 
-A to Jellal tu pracuje? –Spytał inteligentnie. Mało go w sumie on obchodził, więc nie pamiętał dokładnie. –A po co on nam? Jeśli kupiłeś mi miejsce na cmentarzu i to ma być ten prezent… to cię zajebię i wrzucę tam żywcem. Ostrzegam. 

~

- To wcale nie o to chodzi! – oburzył się Gray, bo kolejna osoba chciała go już chować żywcem i nie zdziwi się, jak będzie miał koszmary i traumę… serio. Co za życie. – Chodźcie – rzucił do obecnych i pomaszerował w stronę głównego budynku, gdzie miał czekać Sting… a oni mieli przemknąć do bocznego i zrobić psikusa Laxusowi, żeby przestał być takim gorylem z nadmiernym ego. 
Razem weszli do budynku i wtedy…
- Co tu robicie? – zapytał Sting, niby zaskoczony z wizyty ziomków… i Natsu. Uniósł lekko brew w górę, przyglądając się różowowłosemu jakby próbował wybadać, czy ten znowu da mu kosza, chociaż nawet nic jeszcze do niego nie powiedział.
- A no wiesz… bo Natsu ma do ciebie sprawę, cześć! – No i Gray z Lokim spieprdolili, zamykając za sobą drzwi… i pędząc do gabinetu Laxusa, którego pilnował Jell ze swą łopatą.

~

Natsu najpierw przytkało i wpatrywał się w Stinga z zaskoczeniem… a potem obejrzał się za siebie i się wkurwił. 
-Gray! –Wydarł się, ale ten już dawno gdzieś pobiegł i do tego zatrzasnął za sobą drzwi. –Ten pieprzony chuj…  -Rozmasował sobie skronie i westchnął głęboko, próbując się uspokoić. Cholera jasna. Wiedział, że nie powinien mu ufać. Ta niespodzianka była podejrzana. I co? Jest zbyt naiwny! 
Gdy się trochę opanował, zerknął na blondyna i cóż… nie bardzo wiedział, co robić, bo w sumie miał go w dupie i nie chciał gadać, ale z drugiej, trochę go ostatnio zjechał i… to na pewno nie było fair. 
-Słuchaj, przepraszam, dobra? Byłem wredny. Ale ja JESTEM wredny, co ci poradzę? Nie popadnij przeze mnie w dół. No… to tyle w sumie chciałem powiedzieć.  –I… odwrócił się, zamierzając sobie pójść. 

~

Sting po prostu oparł się o ścianę i westchnął, krzyżując ręce na piersi. Nie zamierzał się odzywać dopóki go nie wysłucha, a gdy Natsu się wypowiedział, tylko lekko się skrzywił.
- Słuchaj, nie ma sprawy. Sam nie wiem, co sobie myślałem… Dobra, uraziłeś mnie, bo myślałem, że podobają ci się te kwiaty, skoro nigdy mi nie powiedziałeś, żebym przestał je zostawiać. Jak widać się pomyliłem… i głupio mi, bo naprawdę chciałem cię poznać i się zakumplować… może nawet coś więcej. Nigdy nie wiem, jak się zabierać do takich rzeczy… dlatego tak świrowałem i zachowywałem się jak kompletny idiota. Ale rozumiem… nawet mnie nie lubisz, więc nie będę się już pokazywał w warsztacie… znajdę innych mechaników. I nie będę wchodził ci w drogę, skoro tego nie chcesz – odpowiedział spokojnie, przez cały czas mu się przyglądając. Teraz się okaże, czy Gray miał rację, każąc mu to wszystko mówić. Ale w sumie ta „przemowa” była prawdziwa. Sting naprawdę tak czuł. Dlatego dodał też kilka zdań od siebie. 

~

Natsu zatrzymał się przy drzwiach i czekał, aż Sting się wypowie, nie chcąc wychodzić mu w trakcie zdania. I… mocno się zdziwił, słuchając tego wszystkiego. Znów się odwrócił, patrząc na blondyna z szokiem. 
-Ty… potrafisz gadać normalnie? –Cóż, to było miłe zaskoczenie. –Weź, cały czas zachowywałeś się jak idiota, więc byłem trochę poirytowany… i trochę za ostro przez to dałem ci kosza. –Westchnął, drapiąc się po głowie. No, dobre tyle, że może Sting nie miał aż takiej słabej psychiki i może jest normalny… więc nic sobie nie zrobi. O to mu chodziło, nie? –A co do kwiatów… matko. Nie wspominaj o tym więcej. Nie lubię takich prezentów. Co ja jestem? Przypominam ci dziewczynę? –Aż mu brew drgnęła. 

~

Prychnął cicho, słysząc jego słowa. Aż się lekko oburzył na ten tekst o normalnym gadaniu…
-  Jak widać potrafię. A zachowywałem się tak, bo świruję, gdy ktoś mi się podoba i nigdy nie wiem, jak się zachowywać, ale skoro już dostałem kosza i wiem, że nie mam żadnej szansy… znowu mogę normalnie przy tobie funkcjonować. Dziwne, ale prawdziwe. – Wzruszył niedbale ramionami. – A co do tych kwiatów… no cóż, było mi od razu powiedzieć, że wolisz jakieś słodycze… albo nic. Wtedy bym się dostosował, a tak to… cóż. Nie wracajmy do tematu – mruknął jeszcze. I w sumie musiał przyznać, że jednak Gray miał trochę racji mówiąc mu, aby spróbował inaczej… i przestał z kwiatkami. 
*
Gray i Loki bez większego problemu włamali się do gabinetu Laxusa i trochę poprzestawiali mu papiery. Na biurku namazali mu markerem niezmywalnym wielkiego karnego kutasa z napisem „karny za bycie bucem” i właśnie byli w trakcie próby ucięcia nóg od krzesła… gdy usłyszeli jak łopata Jellala wali w ścianę, a to był ich znak! Drugie uderzenie oznaczało, że nie zdążą zwiać, więc Gray wepchnął Lokiego do kibla, a sam rozejrzał się za jakąś super kryjówką… i wlazł do szafy. 

~

-Czyli, że chcąc zarywać, byłeś debilem, a jak przestałeś, to wydajesz się fajny? Nie widzę logiki. –Natsu już sam nie wiedział, co począć z tym człekiem. –A co do kwiatów… to wiesz, między innymi nic nie mówiłem, bo Gajeel korzystał. Dawał je potem swojej dziewczynie. –Wzruszył ramionami. –A ja wolałbym kebaba. Albo jakieś mięso. –Skrzyżował ramiona na piersi i… westchnął. –To co? Jest już między nami okay? Bo skoro kumplujesz się z Grayem, to nie chcę sobie robić wrogów. 
*
Loki był zdezorientowany wepchnięciem jego osoby do kibla… ale nic nie powiedział, tylko potem wpieprzył się za prysznic. 
Tymczasem… do pomieszczenia wszedł sam Laxus, patrząc z uniesioną do góry brwią na kutasa na biurku. Sting znowu odwalał? Pewnie przez to, że nie dawał mu kasy. I jeszcze mu papiery porozrzucał… Matko. Co za dzieciak. 
Z westchnięciem usiadł na fotelu, wyjmując z kieszeni cygaro, mając wszystko w dupie. 

~

- Bo to nie jest logiczne… to jest prawdziwe – odparł z lekkim rozbawieniem. – Hm… chyba powinienem poprosić w takim razie Gajeela o zwrot forsy za kwiaty – zażartował, chociaż… to nie był głupi pomysł. Sting ostatnio biedował, bo Laxus odciął go od forsy. – I jasne, że okay. Też nie chcę mieć cię za wroga. Pewnie będziemy się dość często widywać na jakichś imprezach i nie chcę, żeby było niezręcznie – dodał z lekkim uśmiechem. To chyba działało!
*
Gray słysząc, że Laxus chyba nie zamierza się stąd ruszyć… starał się nie panikować, chociaż narastała w nim klaustrofobia! Nienawidził małych pomieszczeń, a szafa taka była. W dodatku panował coraz większy gorąc… i MUSIAŁ się ruszyć, ale jak się ruszy, to Dreyar usłyszy! Kurwa. W końcu nie wytrzymał i zmienił nieco pozycję, co sprawiło, że walnął łbem w sufit szafy i cicho syknął. Zasłonił usta dłonią i lekko spanikowany spojrzał na drzwi od swej Narnii. Miał tylko nadzieję, że Laxus nic nie słyszał, bo mogło być cienko…

~

Zaśmiał się cicho, słysząc tekst o Gajeelu. 
-No, a jak! Jeszcze chuj dostawał za nie seks… i gdzie tu sprawiedliwość? –Pokręcił głową, udając załamanego. W sumie, teraz jakoś czuł się bardziej komfortowo i był skłonny do gadki z blondynem. Przynajmniej nie wydawał mu się takim psycholem jak na początku. Cóż, wcześniej Sting go drażnił, teraz wydawał się o wiele bardziej normalny. –No, zapewne. W końcu oboje przyjaźnimy się z Grayem, więc to możliwe. Choć… pewnie nie znowu aż tak często. W końcu znamy się od niedawna, a ty podobno z rok już się z nim trzymasz… a ja znam go od małego i nic wcześniej o tobie nie słyszałem. –Podrapał się po karku.
*
Tymczasem Laxus spokojnie popalał sobie cygaro… do czasu, aż nie usłyszał szelestu w szafie. Co, do cholery? –Odłożył cygaro i podszedł do szafy, po czym ją otworzył i… z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrzył na postać, która upadła mu do stóp. 
–Och… to ty, Gray? Nie sądziłem, że tak szybko zdecydujesz się do mnie wpaść. –Uśmiechnął się nieco wrednie, oczywiście domyślając się już, że tamte dziecinne zagrywki, to jednak jego sprawka, a nie Stinga. 

~

- Serio? W takim razie podeślę mu rachunki. – Zaśmiał się cicho, naprawdę to rozważając, chociaż pewnie takim posunięciem nie tylko Gajeela by do siebie zraził… także lepiej odpuścić. – No… ja za to o tobie słyszałem sporo. A z Grayem poznałem się właśnie w sumie poprzez Jellala, bo często wpadał do niego… i tak jakoś się samo potoczyło – dodał beztrosko. W zasadzie taka była prawda… chociaż nawet Fullbuster nie wiedział o nim wszystkiego. Niektóre rzeczy były zbyt… zbyt ważne, aby je ujawniać osobom trzecim.
*
Gray rzeczywiście runął na podłogę z cichym jękiem. Szlag by to trafił. Zebrał się z gleby i spojrzał na niego udając, że w zasadzie nic a nic się nie stało.
- No… jak widać wpadłem, ale muszę już iść. Dzieci w domu płaczą i te sprawy. – Uśmiechnął się rozbrajająco i ruszył sobie do drzwi. Będzie musiał jakoś uwolnić Lokiego… o chuj. To może jednak lepiej go zagada? – Chociaż… w sumie mogę chwilę zostać, bo wiesz, nurtuje mnie pewna kwestia związana z zakładem pogrzebowym. Chciałbym otworzyć własny i zrobić ci konkurencję! – Zaczął pieprzyć. Podszedł do okna i oparł się o parapet. Miał nadzieję, że Loki wykorzysta szansę, dopóki cała uwaga Laxusa skupiona jest na nim.

~

 Natsu od razu się zainteresował i podszedł bliżej. 
-He? A co ten kretyn o mnie gadał? Teraz jestem ciekaw. –Cóż, to ważna sprawa! Czy nagadywał na niego jakieś głupie rzeczy, czy może jednak okazał się dobrym kolegą i dobrym ex, który go nie oczernia. 
*
A Loki… cóż dawno już zwiał przez okno i teraz gadał w oddali z Jellalem, patrząc z wtf, jak Gray opiera się o parapet przy oknie… i gada z Laxusem. Co on wyrabia?
-Chcesz zrobić mi konkurencję? Ho… a może po prostu chcesz kupić u mnie miejsce od razu? –Uśmiechnął się i skrzyżował ramiona na piersi. –A teraz to gdzie ty właściwie pracujesz? A może jak mój nieudolny brat jesteś bezrobotny?

~

- Hmm… że jesteś wkurzającym typkiem, ale i tak cię uwielbia. Na przykład. Albo się żali, że go bijesz, a on ma zasadę, że ukesiów nie rusza, więc ci nie oddaje… no ale mi się też wydaje, że to dlatego, że źle by się czuł, podnosząc rękę akurat na ciebie. Teraz już wiem, że byłeś… jesteś dla niego bardzo ważny. – Potarł kark dłonią. – Także wiesz. Gray pierdoli różne bzdety, ale i tak cię kocha. Może nie tak, jak wcześniej, w sensie no… kurwa. Nie jestem dobry w gadkach – prychnął cicho, bo się zgubił w sytuacji.
*
Jellal sam się trochę denerwował, bo Laxus był znanym ruchaczem i co jak zaraz zgwałci Graya na tym parapecie?! Musieli go ratować!
Gray za to uniósł lekko brew do góry.
- Nie, dzięki. Wolę spocząć na innym cmentarzu – zgasił go. – No i nie jestem bezrobotny. W zasadzie to jestem trenerem boksu. I no… w sumie lubię tą robotę. Nie, żeby dostawanie po ryju mnie jarało. Wolę jak to ktoś obrywa – dodał jeszcze i wzruszył ramionami. Co ten Loki tyle tam robił?! – No… chyba jednak będę musiał już iść… bo ten… no – wysłowił się.

~

Początkowo Natsu drgnęła brew, słysząc ten tekst o ukesiu. Ale potem… aż się wzruszył. To Gray mówi o nim tyle dobrego, że aż Sting mu w jego imieniu miłość wyznaje? O matko, nie doceniał tego kretyna. A jednak jest dobrym ex. 
-Hah… też go kocham. Ale też nie tak jak dawniej. –Zaśmiał się cicho widząc, że Sting już się chyba pogubił w tym, co mówi. Mimo to lekki uśmiech nie schodził mu z twarzy, no bo… ani on, ani Gray nie mówili sobie otwarcie miłych rzeczy, więc było miło usłyszeć od kogoś, że jednak nie gada o nim samych bzdur. 
*
-Boks? No proszę. A tu mnie zdziwiłeś. Nie wyglądasz na takiego. –Uniósł brew ku górze, ewidentnie bardziej zainteresowany. Cóż… lubił nietypowe okazy. W sumie mu się już znudzili zbyt przewidywalni chłopcy na zawołanie. Czuł, że z tym całym Grayem chociaż się trochę dłużej pobawi i nie będzie całkiem nudno. –Już? A to czemu? –Korzystając z tego, że stał przy drzwiach, po prostu bezczelnie je zamknął na klucz. 

~

- Hmm… no to… chyba spoko? – Sting sam nie wiedział, jak zareagować na te słowa. W sumie się cieszył, że Gray jednak nie jest zagrożeniem, bo nie będzie musiał go zabijać… no ale z drugiej strony ciekaw był, czy w ogóle uda mu się Natsu zdobyć. Po ostatniej kompletnej klapie nadal był do tego nieco sceptycznie nastawiony… ale nadzieję miał! – Słuchaj… bo miałem zamiar zrobić imprezę jakoś za tydzień… Chciałbyś wpaść? Pewnie będzie u mnie w domu… nie w tym domu, tylko w takim normalnym. – Uśmiechnął się lekko. – No bo wiesz, tutaj często z Laxusem nocujemy, ale mieszkamy gdzie indziej niby… ech. Pewnie nic z tego nie rozumiesz – zauważył.
*
- Hm? Nie wyglądam? – Uniósł brew w górę i spojrzał na drzwi, które Laxus nie dość, że tarasował, to jeszcze zamknął na klucz. O chuj. Chyba dostanie zaraz zawału. Musiał jednak udawać, że nic się nie dzieje. Stanął przodem do okna udając, że po prostu się rozgląda… ale zamierzał je otworzyć i spierdolić. A już tym bardziej, gdy w oddali zobaczył Lokiego i Jellala! Jak on zwiał, do cholery?! 
- Wiesz, mam trening. Naprawdę powinienem już lecieć. Przecież możemy zobaczyć się później. – Zamierzał grać na zwłokę i oczywiście nie chciał się z nim widzieć później.

~

Natsu… zamrugał, patrząc na Stinga z wtf wymalowanym na twarzy. O co mu, kurde, chodzi? 
-Eee… no… łapie. Macie dom… to fajnie. –Nie bardzo wiedział jak inaczej ma to odebrać. To raczej było jasne, że nie mieszkają na cmentarzu. –A tego, to ty mieszkasz z bratem, tak? A jak on ma na imię? Laxus? Em… nie znam. A jaki on jest? A co do imprezy… no… to chyba spoko, mogę wpaść. 
*
Laxus uśmiechnął się kpiąco, dobrze wiedząc, że to nie jest żadna obietnica, że później się spotkają. Ale… i tak wiedział, że się jeszcze zobaczą. Nie muszą przecież za zgodą Fullbustera. 
-Spoko, leć. Przez okno? Kumple ci machają. –I sam też pomachał Jellalowi… na co ten strzelił chyba poker face’a, bo schował się za łopatą. 

~

- Ech… wyjaśnię ci to skomplikowane zagadnienie innym razem. – Machnął ręką. – I tak, Laxus… on jest… cóż. Straszny. I lubi ruchać. Naprawdę lubi… seksoholik. No… co mi przypomina, że chłopaki chcieli mu zrobić kawał, a on wrócił już chyba… ciekawe, czy zwiali, czy może leżą trzy metry pod ziemią… - zastanowił się nad tym przez moment. – No, to co do imprezy… Gray ci poda szczegóły, okay? – Uśmiechnął się lekko. 
*
Gray strzelił sobieface palma na widok Jellala i Lokiego, którzy im machali. Super. Zjeby.
- Skoro nie zamierzasz pozwolić mi wyjść drzwiami… okno będzie spoko – stwierdził i rzeczywiście otworzył okno. Na szczęście nie było wysoko. Już po chwili wlazł na parapet i zeskoczył po drugiej stronie. Wolność! Już go  chuj nie dorwie. – To narka! – Posłał Dreyarowi uśmieszek i powolnym krokiem odszedł w kierunku zachodzącego słońca… czyli w stronę chłopaków.

~

-Że… jak to pod ziemią? –Może Stinga to mało obchodziło, ale Natsu się wystraszył i szybko wybiegł, krzycząc: „Graaay! Chuju! Gdzie jesteś?!” I o dziwo za szybko go znalazł… bo stał naprzeciw niego, z chłopakami. –O… no siema. –Przywitał się inteligentnie. –Dawaj aviomarin i lecim do warsztatu. –Wystawił rękę, bo… dał Grayowi te tabletki, choć nie wiedział czemu. Znowu. Chyba ufał bardziej innym, niż sobie. 

~

- He…? Co drzesz ryja? – Gray uniósł brew do góry i lekko się skrzywił na widok Natsu… Te jego wrzaski były nieprzyjemne dla ucha. Wyszperał tabletki i podał mu je, a potem machnął ręką na całe zgromadzenie. – Jedziemy, cioty. Wystarczy mi, że mnie Laxus przyłapał… i że Loki, kurwa, uciekł beze mnie! A ja tam zostałem, żeby go kryć! Brr…
- Ej, ale ja pracę mam – przypomniał Grayowi Jellal, zostając w miejscu. – Jak coś to wykopię kolejny dół na szefa, hehe. Kolejna osoba go nie lubi. To coś znaczy.
- Nie lubi? To nie tak, że go nie lubię. On po prostu zagraża mojej dupie. A to czyni go wrogiem numer jeden! – zakomunikował Fullbuster, idąc dalej i zlewając to, że Jell musi zostać.

~

Natsu łyknął sobie tabletkę, w sumie mając w dupie o czym tam gadają. Dopóki nie usłyszał o tej dupie… i przewrócił oczami. Ta, znał skądś ten tekst. Gray jemu też nie pozwalał zbliżać się do jego tyłka. Chuj jeden. A on to sobie mógł. I gdzie tu kompromis w związku? Dobrze, że zerwali. Co z tego, że od czasu zerwania z Grayem nie miał…. Nikogo. To już inna kwestia. 
Pomaszerował szybko za Fullbusterem, wyprzedził Lokiego i…
-Ha, miejsce z przodu jest moje! –Wykrzyknął, zapinając pasy. A Loki… zamrugał na to i po prostu usiadł z tyłu, nie wiedząc, skąd ten podjar u Dragneela. 

~

Gray spojrzał dziwnie na Natsu, ale nie skomentował jego słów w żaden sposób. Po prostu odwiózł dzieciaka do warsztatu, a Lokiego do domu, po czym wysępił od rudzielca hajs za paliwo i wrócił do domu, gdzie oczywiście przygotował się powoli do treningu…