Jako że pojawiły sie głosy chcące kontynuacji - wstawiam rozdział. Haczyk jest taki, że nie wstawimy nic więcej, jeśli od postem nie będą pojawiały się komentarze - w liczbie co najmniej trzech.
Miłego czytania.
Kilka dni później…
Sting chciał znaleźć pracę, ale mu nie wychodziło… więc wpadł na pomysł, aby zatrudnić się u Gajeela i Natsu! W ten sposób byłby blisko swojej miłości życia i mógłby pokazać mu, że jest NORMALNY. Chociaż nie był, ale to się wytnie. W każdym razie Gajeel się zgodził… ale biedny blondas nie miał pojęcia, że to tylko dla beki i żeby wkurzyć chwilowo nieobecnego Dragneela. Traf chciał, że różowy był akurat w sklepie i w tym czasie Stingu został zatrudniony. To będzie dla jego ukochanego niespodzianka!
~
Jakiś czas później…
Gdy Natsu wrócił ze sklepu i wszedł do warsztatu, rzucił w Gajeela reklamówką.
-Masz swoje piwo i chipsy, frajerze. –Rzucił do niego typowym tekstem. W sumie przezywał każdego ze swoich bliższych kumpli. Znaczy się… Graya i Gajeela. Tak, nawaliło ich.
Gdy jednak po chwili zauważył obecność blondyna… wybałuszył oczy.
-A ty co znowu zepsułeś? –Westchnął męczeńsko.
~
Gajeel się lekko skrzywił, ale złapał reklamówkę w locie… a raczej piwo z reklamówką, bo chipsy po drodze wypadły.
- Dzięki, cioto. I wiesz… poznaj naszego nowego współpracownika. – Tu uśmiechnął się wyjątkowo wrednie.
- Właśnie! Ja jestem teraz z wami w ekipie! Będę pomagał! – podjarał się Sting, ale po chwili uznał, że pora ogarnąć downa. – No, bo ten… Muszę w końcu zarabiać na siebie. I Gajeel był tak miły, że mnie zatrudnił. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało – dokończył fachowo.
~
Natsu zaniemówił. Że… że co, kurwa? Jak to?
Spojrzał na Gajeela z istnym szokiem wymalowanym na twarzy i miną mówiącą: „jak mogłeś mi to zrobić?!”.
-Ta… to… to fajnie. –Odparł, zerkając na Stinga i aż z tego wszystkiego otworzył piwo z drugiej reklamówki i pociągnął mocnego łyka. Zapowiada się dłuuugi dzień.
~
Gajeel tylko dyskretnie pokazał Natsu fucka, po czym wrócił do naprawy samochodu. Sting za to wykorzystał okazję i podszedł bliżej Dragneela, by zagadać.
- To ten… często tu tak chlejecie? – zapytał, bo w sumie miał pustkę w głowie i zero tematów, dlatego też uznał, że zapyta o chlanie. Cóż, tak to bywało… Ale! Laxus będzie zadowolony, że Sting pracuje, a Natsu wpadnie mu w ramiona, gdy już go pozna! Wszystko było zajebiście! Jeszcze tylko będzie musiał jakoś śledzić Graya… czy ten aby na pewno nie zabierze mu Dragneela.
~
-Codziennie. –Przewrócił oczami, łaskawie mu odpowiadając. A potem go olał i poszedł do Gajeela. Wyjął też z kieszeni komórkę i napisał Grayowi sms’a: „Zabiję cię, no kurwa, zabiję. Przez ciebie mam stalkera”.
~
Sting się nie zraził i podszedł do chłopaków, aby im pomagać. Nie zauważał tego, że w zasadzie bardziej przeszkadzał, niż cokolwiek innego… i w dodatku przez niego Gajeel wylał na siebie piwo, co skończyło się na tym… że wylał drugie na głowę blondyna. Natsu też się oberwało piwskiem, chociażby za to, że się śmiał.
W tym czasie Gray akurat mu odpisał: „He? Mnie w to nie mieszaj… chciał mnie zabić, dosłownie. Chyba nie będę się do ciebie jakiś czas zbliżał”, zakomunikował mu.
~
Natsu zmierzył Gajeela wkurwionym spojrzeniem, bo oberwało mu się za niewinność! Wytarł chusteczką włosy, prychając pod nosem. I zanim wrócił do pracy, zerknął na komórkę… i tym bardziej się zdenerwował.
-Sting! Że jak to Graya zabić chciałeś? –Spytał otwarcie, bo nie będzie pozwalać mieszać sobie w życiu jakiemuś wypierdkowi.
~
- Hmm? – Sting spojrzał na Natsu, nadal uśmiechnięty. – On wyolbrzymia. Tylko tak trochę się pokłóciliśmy. – Machnął ręką. Nie chciał, żeby Dragneel miał go za jeszcze gorszego psychola. No ale co poradzić… taki był po Laxusie. W końcu to starszy brat, który zabijał ludzi i zakopywał ich na swoim cmentarzu. Sting mógł od niego trochę podłapać tego zachowywania się jak psychopata… trochę.
~
-Bo on mi zadeklarował, że nie chce ze mną gadać, bo chyba… się ciebie boi? –Natsu dalej był nieufny i lekko mrużył oczy. Spojrzał jeszcze raz na sms’a i westchnął cicho, postanawiając szybko odpisać: „A proszę cię bardzo. I tak nie wytrzymasz długo. Nie umiesz beze mnie żyć. A Jak nie pękniesz… to wyślę na ciebie Stinga”. I wysłał, po czym odłożył telefon na stolik i spojrzał na blondyna. –Bierz się do roboty, a nie się opierdalasz i przeszkadzasz. –Cóż, zgasił się nieco, gdy po chwili Gajeel krzyknął na NIEGO, żeby się nie opierdalał… ale mniejsza. Szybko do niego pobiegł.
~
- Ech, na pewno nie. Przecież to tylko mała sprzeczka. – Czy te oczy mogą kłamać? A i owszem. Ale Natsu nie musi o tym wiedzieć. – Już idę. – Zasalutował mu i wrócił do pracy, jeszcze bardziej zadowolony i pełen energii niż chwilę wcześniej.
Gajeel zaś… miał bekę, bo… siedzieli przy jednym samochodzie tyle czasu przez Stinga i był pewien, że Natsu w końcu wybuchnie.
Gray za to lekko się skrzywił. Miał dość Stinga na wieeele czasu. Nie będzie z nim przebywał, dopóki ten nie przeprosi za atak na jego osobę. „Weź… jesteś głupi. Jak zaginę, to szukaj mnie na cmentarzu Laxusa. Tam, gdzie Jellal pracuje. Pewnie będę w którymś z grobów. A teraz soraski, ale trening mam. Muszę obić kilka mord”. Westchnął cicho i odłożył telefon na bok.
~
Jakiś czas później…
-Sting, kurwa! No weź się mi nie wpierdalaj w przestrzeń osobistą! –Natsu odepchnął blondyna, który za wszelką cenę chciał mu… „pomóc”. –Gajeel, weź go trzymaj, bo zaraz nie wytrzymam. –Wziął głęboki wdech, będąc na skraju wytrzymania.
~
- Ale ja chcę pomóc! W końcu też tu pracuję! – prychnął Sting, już mocno poirytowany tą zjebaną pracą. Chciał to rzucić, ale nie mógł, bo Laxus go zabije. No i… chciał tu być dla Natsu.
- Sting… mam cię dość. Wylatujesz. Za bardzo wkurwiasz. Już dawno byśmy to skończyli! – Gajeel też już nie wytrzymał. Okay, miał wcześniej bekę, ale… Sting był zbyt upierdliwy.
~
-O! Potwierdzam! –Natsu aż się ożywił i teraz dopiero chyba go oświeciło, że przecież też dawno temu mógł go wywalić… -Wypierdalaj! I nigdy więcej nie przyjeżdżaj tu z tymi swoimi zasranymi kwiatami! –Tak, chciał to wreszcie skończyć. Nie chciał mieć na głowie psychola.
~
Sting nie chciał pokazać po sobie tego, jak mocno zabolały go te słowa. Dlatego po prostu rzucił wszystko i ruszył do wyjścia. Nie chciał już się upokarzać, dlatego nawet nie powiedział ani słowa. Trzasnął drzwiami i ruszył po prostu przed siebie. Nie mógł nic poradzić na to, że Natsu mocno go zauroczył. Dlatego zawsze zachowywał się jak idiota i starał się nie dostrzegać, że Dragneel go tak naprawdę nie znosi. Teraz nie wytrzymał i poszedł tam, gdzie… go nie chcą. Czyli do Graya, na trening… by w spokoju z nim porozmawiać po tym, jak ten skończy okładać ludzi po mordach. I dostawać w swoją twarz również.
Gdy dotarł na miejsce, Fullbuster chyba miał przerwę. Blondyn zawahał się przez moment… a potem podbiegł do przyjaciela, cały zapłakany i zasmarkany.
- On mnie nienawiiiidziiii! – zapłakał histerycznie.
Gray był mocno zaskoczony nagłym atakiem na jego osobę i już chciał Stingowi przyjebać, ale gdy zobaczył ten obraz nędzy i rozpaczy… to nie mógł. Dlatego po prostu odprowadził go na bok, by tam na spokojnie o wszystkim porozmawiać.
Gdy usłyszał, co miał mu do powiedzenia Sting, zrobiło mu się go szkoda i nawet wybaczył mu próbę zabójstwa i zakopania żywcem w grobie. W końcu byli ziomkami… chyba. Nieważne.
Ich rozmowa trwała dość długo i Fullbuster nawet podpowiedział blondynowi, jak może zdobyć serce Natsu (na pewno nie dawać mu kwiatów, bo czuł się wtedy jak laska albo ukeś). Sting musiał przyznać, że gadka mu pomogła i zebrał w sobie nowe siły, aby zarwać do Dragneela i nie skończyć po raz kolejny ze złamanym sercem! Zaufał radom Graya, gdyż w końcu ten znał różowowłosego bardzo dobrze. Oby tylko nie wyszedł na rym równie chujowo, co bez tych rad…
~
Kilka dni później…
Natsu siedział w warsztacie z Gajeelem i cóż… jak tak trochę pomyślał (tak, zdarzało mu się), to poczuł się trochę głupio i… stwierdził, że był za ostry tamtego dnia dla Stinga. A jak tamten popełni samobójstwo, czy inne chuje? Nie mógł przestać o tym myśleć, więc… postanowił zadzwonić do Graya, żeby pytać, czy tamten u niego był i czy żyje… Em… tak. I żeby mu przekazał przeprosiny. Może. Nie wiedział jeszcze, co powiedzieć. Na razie tylko zamierzał zadzwonić.
-Gray? O, odebrałeś wreszcie, chuju. –Przywitał się. –Mam sprawę. –Zaczął.
~
Gray właśnie jechał po Lokiego na sesję, bo ten powiedział, że mu rzuci za to na paliwo, a to tanie rzeczy nie są, więc postanowił skorzystać. Gdy stał na światłach, akurat zadzwonił mu telefon. Odebrał, bez patrzenia kto to, a gdy usłyszał ten głos, uśmiechnął się pod nosem.
- Miłe powitanie – odpowiedział z lekkim rozbawieniem. – Co jest? Gajeel zachlał pałę i nie ma kto go odwieźć do domu? – postanowił zgadywać.
~
-He? Gdzie tam. My zawsze idziemy do roboty na piechta, bo codziennie się coś wypije i… -Już miał się rozgadać, ale szybko pokręcił głową. –Ale ja nie o tym teraz! Bo… mi chodzi o tamtego blond psychola. Gadałeś z nim ostatnio? Bo wiesz… kilka dni temu dałem mu dość ostro kosza i tak się zastanawiam, czy sobie czegoś nie zrobił, bo nie przyjeżdżał od kilku dni do warsztatu i no…
~
- Hmm… Raz gadałem i w sumie to chyba planował samobójstwo – odparł śmiertelnie poważnie, ale po chwili parsknął śmiechem, bo Natsu chyba serio to kupił. – Nie no, był po prostu przybity, bo nie spodziewał się, że aż tak go nie trawisz. A co się tak przejmujesz? W końcu skoro dałeś mu kosza, to znaczy, że ci i tak na nim nie zależało. W sumie to raczej go nienawidzisz. Więc no… tego… no. – Wysłowił się, nie ma co. Ruszył dalej, bo zielone mu się zapaliło. Na szczęście zaraz będzie na miejscu i może mandatu za gadanie podczas jazdy nie wyrwie.
~
Natsu naprawdę kupił już tą gadkę o samobójstwie i aż cały pobladł, nie chcąc mieć trupa na sumieniu. A gdy Gray parsknął śmiechem…
-Debilu! Nie strasz mnie tak! –Ochrzanił go. –I… to nie tak, że się przejmuję jakoś szczególnie. Po prostu mi się go żal zrobiło i wygląda na kogoś o słabej psychice, więc… wolałem spytać, bo wiesz… nie chcę, żeby sobie coś zrobił. Mimo wszystko. Nawet jak to psychol. Albo… może właśnie DLATEGO. Po takich nigdy nic nie wiadomo. A ty… on serio chciał cię zabić? –Zainteresował się jeszcze.
~
- Sting i słaba psychika to dwa różne pojęcia… serio. Udaje debila, ale tak serio to cóż… no on coś ogólnie ukrywa. A gadki o ciałach w samochodzie to raczej… raczej nie o karawan chodzi. Chyba. I tak, serio chciał mnie zabić. Ganiał mnie z łopatą, a potem chciał zakopać w świeżo wykopanym przez Jellala grobie. Chwilę później znowu byliśmy ziomkami. Fajnie, nie? – Zaśmiał się cicho. – W każdym razie… przyjadę po ciebie niedługo. Mam niespodziankę – rzucił po chwili. Najpierw zgarnie Lokiego, a potem Natsu… i pojadą do Stinga, aby Natsu sam się przekonał, że nic mu nie jest. I może blondyn w końcu pokaże jakieś bardziej ogarnięte oblicze.
~
-Na serio? Dziwne. Mi wygląda bardziej na… nie wiem… dziwaka skłonnego do płaczu. Nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. –A na kolejne słowa uniósł brew, ale ich nie skomentował. Jakie trupy? Robi sobie z niego jaja? Taaa, jasne. Już widział, żeby Sting miał powiązania z jakimiś przekrętami i zabójstwami. –He? Jaka niespodzianka? Ty NIGDY, nie robiłeś mi niespodzianek. Nie ufam ci. Kręcisz coś. –Zmrużył oczy i był pewien, że Gray dobrze wie, jaką teraz ma minę. Przecież dobrze go znał. –I nie ma mowy. Mam robotę. Gajeel mnie zabije.
~
- No… może jeszcze wywrze, jeśli go kiedykolwiek spotkasz. Ja tam go lubię, chociaż czasami jest straszny… a czasami ciotowaty. Ty, może ma rozdwojenie jaźni? – W sumie o tym wcześniej nie pomyślał, ale coś mogło w tym być, lol. – Oj weź, jak nie chcesz, to nie! Lokiemu w takim razie zrobię niespodziankę, skoro ty odmawiasz – zaszantażował go. Wiedział, że Natsu na to pójdzie, hehe. – Pozdrów Gajeela. Ja już musze kończyć, bo Erza na mnie macha. – Odmachał Erzie i pojechał dalej, po czym się rozłączył i zajechał na parking w pobliżu, by zaczekać na Lokiego…
~
-Straszny? Chyba tylko ciotowaty. –Burknął na jego pierwsze słowa. –Ej! Że co?! Jak to tylko Lokiemu?! A to z kim ty dwa lata chodziłeś?! –Jawnie się oburzył, ale zanim dłużej się pożalił… Gray się chamsko rozłączył, pieprząc coś o Erzie. A to chuj. I jak to Erza mu macha? I… dopiero po chwili zaskoczył. Aa…. No tak. Czasem zapominał, że Scarlet byłą policjantką. No to ma Fullbuster przekichane.
~
Gray napisał Natsu esa, że niedługo w takim razie u niego będzie, skoro chce tą niespodziankę i akurat po chwili dostrzegł też, że Loki już idzie… ale gdy obok niego na parkingu stanął radiowóz i zobaczył wkurzoną Erzę… aż się zastanowił, co ten Loki zrobił, że ją wkurwił.
~
Erza wysiadła z radiowozu i żwawym krokiem ruszyła w kierunku Graya, widocznie wkurwiona. Tak… powinien załapać, że o niego chodzi, skoro olała Lokiego.
-Dokumenty. I prawo jazdy. –Zadeklarowała, wyciągając dłoń. –Wysiadaj, Gray, zrobimy test, czy nie piłeś. –Zmrużyła oczy. Oj, dobrze znała tych koleżków Jellala. Byli dla niego złym towarzystwem! Jej biedny Jellaluś…
~
Gray spojrzał na Erzę z zaskoczeniem… a potem lekko zdygał. Oczywiście podał jej wszystkie niezbędne dokumenty, po czym opuścił auto i dmuchnął w alkomat, zadowolony z tego, że ani wczoraj ani dziś nic nie pił i był czysty.
- No… to co tam, moja droga? Jak życie? – zagaił rozmowę, bo… no cóż, lubił Erzę, ale ona jego chyba nie.
~
Póki co nic nie odpowiedziała, patrząc na wynik w alkomacie.
-Hmm… masz fart. Wyszło bardzo niewiele. Nie mogę cię za to ukarać. Nawpieprzałeś się cukierków? –Uniosła brew do góry. –A życie… normalnie. Jedziesz z Lokiem do Jellala? –Spytała, zerkając na rudzielca, który bał się chyba podejść. Sprawdziła w międzyczasie prawo jazdy i rejestracje, czy aby nie przegapił kontroli. –Chodź pod radiowóz. Muszę cię spisać rutynowo. Spokojnie, tak tylko. Taka robota. Musze parę osób połapać, żeby się w papierach zgadzało. Nic ci nie będzie. –Zachęciła go machnięciem ręką i gdy znaleźli się przy aucie, po prostu zaczęła spisywać. A gdy zobaczyła minę Fullbustera… -Nie sraj. To nie mandat. O, a właśnie… a ty nie zszedłeś się jeszcze z Natsu, nie?
~
- No… i z Natsu jeszcze… do takiego Stinga też… on praktycznie mieszka tam, gdzie Jellal pracuje. – Jak to zabrzmiało. Jakby mieszkał na cmentarzu. Trudno, nie będzie tego prostował. Już w duchu zaczął się modlić o to, aby Loki pożyczył mu kasę na mandat, ale na szczęście okazało się, że to nie o to chodzi. Nie znał się na takich sprawach. Podrapał się po policzku, po chwili odbierając dokumenty i chowając je. Na pytanie o Natsu pokręcił głową z lekkim poirytowaniem.
- Nie zszedłem się z nim i nie zejdę, bo to mój przyjaciel. Poza tym, ktoś już do niego zarywa, a ja… ja nie chcę do niego zarywać i się mieszać i w ogóle… było, minęło. – Wzruszył lekko ramionami. – Mogę już iść? Bo musimy jechać… spieszymy się… ale nie na tyle, aby złamać przepisy! – zapewnił ją.
~
-Och? Szkoda. Ładnie razem wyglądaliście. Cóż… chyba muszę uświadomić Lucy, żeby przestała liczyć na to, że znowu się zejdziecie. –Na jego kolejne słowa o łamaniu przepisów, uśmiechnęła się lekko… i niezupełnie w przyjacielski sposób. –Mam nadzieję, że rozmawiać w czasie jazdy też już nie będziesz. Masz fart, że daję ci taryfę ulgową ten JEDEN raz i za to ci mandatu na razie nie wlepię… ale wiesz. Jak zdemoralizujecie mi Jellala, albo coś mu się stanie na waszej warcie… to wsadzę was to pudła, a to gorsze, niż mandat.
~
- Hee?! – Gray się jawnie przeraził. – Będziemy na niego uważać, serio! – Zasalutował i wsiadł szybko do auta. – No i no… nie będę już gadał, ale to był nagły wypadek. Nie powtórzy się, słowo! – Dawno tyle nie obiecał nikomu… miał tylko nadzieję, że Jell nie wpadnie już do żadnego grobu. Bo jeszcze ktoś by go zasypał… i lipton. A odbierać też już nie chciał… no bo sorry, jak ma dostać mandat, jeszcze pewnie zawyżony… to wypłata my się skończy jeszcze szybciej, niż zwykle.
Miłego czytania.
Kilka dni później…
Sting chciał znaleźć pracę, ale mu nie wychodziło… więc wpadł na pomysł, aby zatrudnić się u Gajeela i Natsu! W ten sposób byłby blisko swojej miłości życia i mógłby pokazać mu, że jest NORMALNY. Chociaż nie był, ale to się wytnie. W każdym razie Gajeel się zgodził… ale biedny blondas nie miał pojęcia, że to tylko dla beki i żeby wkurzyć chwilowo nieobecnego Dragneela. Traf chciał, że różowy był akurat w sklepie i w tym czasie Stingu został zatrudniony. To będzie dla jego ukochanego niespodzianka!
~
Jakiś czas później…
Gdy Natsu wrócił ze sklepu i wszedł do warsztatu, rzucił w Gajeela reklamówką.
-Masz swoje piwo i chipsy, frajerze. –Rzucił do niego typowym tekstem. W sumie przezywał każdego ze swoich bliższych kumpli. Znaczy się… Graya i Gajeela. Tak, nawaliło ich.
Gdy jednak po chwili zauważył obecność blondyna… wybałuszył oczy.
-A ty co znowu zepsułeś? –Westchnął męczeńsko.
~
Gajeel się lekko skrzywił, ale złapał reklamówkę w locie… a raczej piwo z reklamówką, bo chipsy po drodze wypadły.
- Dzięki, cioto. I wiesz… poznaj naszego nowego współpracownika. – Tu uśmiechnął się wyjątkowo wrednie.
- Właśnie! Ja jestem teraz z wami w ekipie! Będę pomagał! – podjarał się Sting, ale po chwili uznał, że pora ogarnąć downa. – No, bo ten… Muszę w końcu zarabiać na siebie. I Gajeel był tak miły, że mnie zatrudnił. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało – dokończył fachowo.
~
Natsu zaniemówił. Że… że co, kurwa? Jak to?
Spojrzał na Gajeela z istnym szokiem wymalowanym na twarzy i miną mówiącą: „jak mogłeś mi to zrobić?!”.
-Ta… to… to fajnie. –Odparł, zerkając na Stinga i aż z tego wszystkiego otworzył piwo z drugiej reklamówki i pociągnął mocnego łyka. Zapowiada się dłuuugi dzień.
~
Gajeel tylko dyskretnie pokazał Natsu fucka, po czym wrócił do naprawy samochodu. Sting za to wykorzystał okazję i podszedł bliżej Dragneela, by zagadać.
- To ten… często tu tak chlejecie? – zapytał, bo w sumie miał pustkę w głowie i zero tematów, dlatego też uznał, że zapyta o chlanie. Cóż, tak to bywało… Ale! Laxus będzie zadowolony, że Sting pracuje, a Natsu wpadnie mu w ramiona, gdy już go pozna! Wszystko było zajebiście! Jeszcze tylko będzie musiał jakoś śledzić Graya… czy ten aby na pewno nie zabierze mu Dragneela.
~
-Codziennie. –Przewrócił oczami, łaskawie mu odpowiadając. A potem go olał i poszedł do Gajeela. Wyjął też z kieszeni komórkę i napisał Grayowi sms’a: „Zabiję cię, no kurwa, zabiję. Przez ciebie mam stalkera”.
~
Sting się nie zraził i podszedł do chłopaków, aby im pomagać. Nie zauważał tego, że w zasadzie bardziej przeszkadzał, niż cokolwiek innego… i w dodatku przez niego Gajeel wylał na siebie piwo, co skończyło się na tym… że wylał drugie na głowę blondyna. Natsu też się oberwało piwskiem, chociażby za to, że się śmiał.
W tym czasie Gray akurat mu odpisał: „He? Mnie w to nie mieszaj… chciał mnie zabić, dosłownie. Chyba nie będę się do ciebie jakiś czas zbliżał”, zakomunikował mu.
~
Natsu zmierzył Gajeela wkurwionym spojrzeniem, bo oberwało mu się za niewinność! Wytarł chusteczką włosy, prychając pod nosem. I zanim wrócił do pracy, zerknął na komórkę… i tym bardziej się zdenerwował.
-Sting! Że jak to Graya zabić chciałeś? –Spytał otwarcie, bo nie będzie pozwalać mieszać sobie w życiu jakiemuś wypierdkowi.
~
- Hmm? – Sting spojrzał na Natsu, nadal uśmiechnięty. – On wyolbrzymia. Tylko tak trochę się pokłóciliśmy. – Machnął ręką. Nie chciał, żeby Dragneel miał go za jeszcze gorszego psychola. No ale co poradzić… taki był po Laxusie. W końcu to starszy brat, który zabijał ludzi i zakopywał ich na swoim cmentarzu. Sting mógł od niego trochę podłapać tego zachowywania się jak psychopata… trochę.
~
-Bo on mi zadeklarował, że nie chce ze mną gadać, bo chyba… się ciebie boi? –Natsu dalej był nieufny i lekko mrużył oczy. Spojrzał jeszcze raz na sms’a i westchnął cicho, postanawiając szybko odpisać: „A proszę cię bardzo. I tak nie wytrzymasz długo. Nie umiesz beze mnie żyć. A Jak nie pękniesz… to wyślę na ciebie Stinga”. I wysłał, po czym odłożył telefon na stolik i spojrzał na blondyna. –Bierz się do roboty, a nie się opierdalasz i przeszkadzasz. –Cóż, zgasił się nieco, gdy po chwili Gajeel krzyknął na NIEGO, żeby się nie opierdalał… ale mniejsza. Szybko do niego pobiegł.
~
- Ech, na pewno nie. Przecież to tylko mała sprzeczka. – Czy te oczy mogą kłamać? A i owszem. Ale Natsu nie musi o tym wiedzieć. – Już idę. – Zasalutował mu i wrócił do pracy, jeszcze bardziej zadowolony i pełen energii niż chwilę wcześniej.
Gajeel zaś… miał bekę, bo… siedzieli przy jednym samochodzie tyle czasu przez Stinga i był pewien, że Natsu w końcu wybuchnie.
Gray za to lekko się skrzywił. Miał dość Stinga na wieeele czasu. Nie będzie z nim przebywał, dopóki ten nie przeprosi za atak na jego osobę. „Weź… jesteś głupi. Jak zaginę, to szukaj mnie na cmentarzu Laxusa. Tam, gdzie Jellal pracuje. Pewnie będę w którymś z grobów. A teraz soraski, ale trening mam. Muszę obić kilka mord”. Westchnął cicho i odłożył telefon na bok.
~
Jakiś czas później…
-Sting, kurwa! No weź się mi nie wpierdalaj w przestrzeń osobistą! –Natsu odepchnął blondyna, który za wszelką cenę chciał mu… „pomóc”. –Gajeel, weź go trzymaj, bo zaraz nie wytrzymam. –Wziął głęboki wdech, będąc na skraju wytrzymania.
~
- Ale ja chcę pomóc! W końcu też tu pracuję! – prychnął Sting, już mocno poirytowany tą zjebaną pracą. Chciał to rzucić, ale nie mógł, bo Laxus go zabije. No i… chciał tu być dla Natsu.
- Sting… mam cię dość. Wylatujesz. Za bardzo wkurwiasz. Już dawno byśmy to skończyli! – Gajeel też już nie wytrzymał. Okay, miał wcześniej bekę, ale… Sting był zbyt upierdliwy.
~
-O! Potwierdzam! –Natsu aż się ożywił i teraz dopiero chyba go oświeciło, że przecież też dawno temu mógł go wywalić… -Wypierdalaj! I nigdy więcej nie przyjeżdżaj tu z tymi swoimi zasranymi kwiatami! –Tak, chciał to wreszcie skończyć. Nie chciał mieć na głowie psychola.
~
Sting nie chciał pokazać po sobie tego, jak mocno zabolały go te słowa. Dlatego po prostu rzucił wszystko i ruszył do wyjścia. Nie chciał już się upokarzać, dlatego nawet nie powiedział ani słowa. Trzasnął drzwiami i ruszył po prostu przed siebie. Nie mógł nic poradzić na to, że Natsu mocno go zauroczył. Dlatego zawsze zachowywał się jak idiota i starał się nie dostrzegać, że Dragneel go tak naprawdę nie znosi. Teraz nie wytrzymał i poszedł tam, gdzie… go nie chcą. Czyli do Graya, na trening… by w spokoju z nim porozmawiać po tym, jak ten skończy okładać ludzi po mordach. I dostawać w swoją twarz również.
Gdy dotarł na miejsce, Fullbuster chyba miał przerwę. Blondyn zawahał się przez moment… a potem podbiegł do przyjaciela, cały zapłakany i zasmarkany.
- On mnie nienawiiiidziiii! – zapłakał histerycznie.
Gray był mocno zaskoczony nagłym atakiem na jego osobę i już chciał Stingowi przyjebać, ale gdy zobaczył ten obraz nędzy i rozpaczy… to nie mógł. Dlatego po prostu odprowadził go na bok, by tam na spokojnie o wszystkim porozmawiać.
Gdy usłyszał, co miał mu do powiedzenia Sting, zrobiło mu się go szkoda i nawet wybaczył mu próbę zabójstwa i zakopania żywcem w grobie. W końcu byli ziomkami… chyba. Nieważne.
Ich rozmowa trwała dość długo i Fullbuster nawet podpowiedział blondynowi, jak może zdobyć serce Natsu (na pewno nie dawać mu kwiatów, bo czuł się wtedy jak laska albo ukeś). Sting musiał przyznać, że gadka mu pomogła i zebrał w sobie nowe siły, aby zarwać do Dragneela i nie skończyć po raz kolejny ze złamanym sercem! Zaufał radom Graya, gdyż w końcu ten znał różowowłosego bardzo dobrze. Oby tylko nie wyszedł na rym równie chujowo, co bez tych rad…
~
Kilka dni później…
Natsu siedział w warsztacie z Gajeelem i cóż… jak tak trochę pomyślał (tak, zdarzało mu się), to poczuł się trochę głupio i… stwierdził, że był za ostry tamtego dnia dla Stinga. A jak tamten popełni samobójstwo, czy inne chuje? Nie mógł przestać o tym myśleć, więc… postanowił zadzwonić do Graya, żeby pytać, czy tamten u niego był i czy żyje… Em… tak. I żeby mu przekazał przeprosiny. Może. Nie wiedział jeszcze, co powiedzieć. Na razie tylko zamierzał zadzwonić.
-Gray? O, odebrałeś wreszcie, chuju. –Przywitał się. –Mam sprawę. –Zaczął.
~
Gray właśnie jechał po Lokiego na sesję, bo ten powiedział, że mu rzuci za to na paliwo, a to tanie rzeczy nie są, więc postanowił skorzystać. Gdy stał na światłach, akurat zadzwonił mu telefon. Odebrał, bez patrzenia kto to, a gdy usłyszał ten głos, uśmiechnął się pod nosem.
- Miłe powitanie – odpowiedział z lekkim rozbawieniem. – Co jest? Gajeel zachlał pałę i nie ma kto go odwieźć do domu? – postanowił zgadywać.
~
-He? Gdzie tam. My zawsze idziemy do roboty na piechta, bo codziennie się coś wypije i… -Już miał się rozgadać, ale szybko pokręcił głową. –Ale ja nie o tym teraz! Bo… mi chodzi o tamtego blond psychola. Gadałeś z nim ostatnio? Bo wiesz… kilka dni temu dałem mu dość ostro kosza i tak się zastanawiam, czy sobie czegoś nie zrobił, bo nie przyjeżdżał od kilku dni do warsztatu i no…
~
- Hmm… Raz gadałem i w sumie to chyba planował samobójstwo – odparł śmiertelnie poważnie, ale po chwili parsknął śmiechem, bo Natsu chyba serio to kupił. – Nie no, był po prostu przybity, bo nie spodziewał się, że aż tak go nie trawisz. A co się tak przejmujesz? W końcu skoro dałeś mu kosza, to znaczy, że ci i tak na nim nie zależało. W sumie to raczej go nienawidzisz. Więc no… tego… no. – Wysłowił się, nie ma co. Ruszył dalej, bo zielone mu się zapaliło. Na szczęście zaraz będzie na miejscu i może mandatu za gadanie podczas jazdy nie wyrwie.
~
Natsu naprawdę kupił już tą gadkę o samobójstwie i aż cały pobladł, nie chcąc mieć trupa na sumieniu. A gdy Gray parsknął śmiechem…
-Debilu! Nie strasz mnie tak! –Ochrzanił go. –I… to nie tak, że się przejmuję jakoś szczególnie. Po prostu mi się go żal zrobiło i wygląda na kogoś o słabej psychice, więc… wolałem spytać, bo wiesz… nie chcę, żeby sobie coś zrobił. Mimo wszystko. Nawet jak to psychol. Albo… może właśnie DLATEGO. Po takich nigdy nic nie wiadomo. A ty… on serio chciał cię zabić? –Zainteresował się jeszcze.
~
- Sting i słaba psychika to dwa różne pojęcia… serio. Udaje debila, ale tak serio to cóż… no on coś ogólnie ukrywa. A gadki o ciałach w samochodzie to raczej… raczej nie o karawan chodzi. Chyba. I tak, serio chciał mnie zabić. Ganiał mnie z łopatą, a potem chciał zakopać w świeżo wykopanym przez Jellala grobie. Chwilę później znowu byliśmy ziomkami. Fajnie, nie? – Zaśmiał się cicho. – W każdym razie… przyjadę po ciebie niedługo. Mam niespodziankę – rzucił po chwili. Najpierw zgarnie Lokiego, a potem Natsu… i pojadą do Stinga, aby Natsu sam się przekonał, że nic mu nie jest. I może blondyn w końcu pokaże jakieś bardziej ogarnięte oblicze.
~
-Na serio? Dziwne. Mi wygląda bardziej na… nie wiem… dziwaka skłonnego do płaczu. Nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. –A na kolejne słowa uniósł brew, ale ich nie skomentował. Jakie trupy? Robi sobie z niego jaja? Taaa, jasne. Już widział, żeby Sting miał powiązania z jakimiś przekrętami i zabójstwami. –He? Jaka niespodzianka? Ty NIGDY, nie robiłeś mi niespodzianek. Nie ufam ci. Kręcisz coś. –Zmrużył oczy i był pewien, że Gray dobrze wie, jaką teraz ma minę. Przecież dobrze go znał. –I nie ma mowy. Mam robotę. Gajeel mnie zabije.
~
- No… może jeszcze wywrze, jeśli go kiedykolwiek spotkasz. Ja tam go lubię, chociaż czasami jest straszny… a czasami ciotowaty. Ty, może ma rozdwojenie jaźni? – W sumie o tym wcześniej nie pomyślał, ale coś mogło w tym być, lol. – Oj weź, jak nie chcesz, to nie! Lokiemu w takim razie zrobię niespodziankę, skoro ty odmawiasz – zaszantażował go. Wiedział, że Natsu na to pójdzie, hehe. – Pozdrów Gajeela. Ja już musze kończyć, bo Erza na mnie macha. – Odmachał Erzie i pojechał dalej, po czym się rozłączył i zajechał na parking w pobliżu, by zaczekać na Lokiego…
~
-Straszny? Chyba tylko ciotowaty. –Burknął na jego pierwsze słowa. –Ej! Że co?! Jak to tylko Lokiemu?! A to z kim ty dwa lata chodziłeś?! –Jawnie się oburzył, ale zanim dłużej się pożalił… Gray się chamsko rozłączył, pieprząc coś o Erzie. A to chuj. I jak to Erza mu macha? I… dopiero po chwili zaskoczył. Aa…. No tak. Czasem zapominał, że Scarlet byłą policjantką. No to ma Fullbuster przekichane.
~
Gray napisał Natsu esa, że niedługo w takim razie u niego będzie, skoro chce tą niespodziankę i akurat po chwili dostrzegł też, że Loki już idzie… ale gdy obok niego na parkingu stanął radiowóz i zobaczył wkurzoną Erzę… aż się zastanowił, co ten Loki zrobił, że ją wkurwił.
~
Erza wysiadła z radiowozu i żwawym krokiem ruszyła w kierunku Graya, widocznie wkurwiona. Tak… powinien załapać, że o niego chodzi, skoro olała Lokiego.
-Dokumenty. I prawo jazdy. –Zadeklarowała, wyciągając dłoń. –Wysiadaj, Gray, zrobimy test, czy nie piłeś. –Zmrużyła oczy. Oj, dobrze znała tych koleżków Jellala. Byli dla niego złym towarzystwem! Jej biedny Jellaluś…
~
Gray spojrzał na Erzę z zaskoczeniem… a potem lekko zdygał. Oczywiście podał jej wszystkie niezbędne dokumenty, po czym opuścił auto i dmuchnął w alkomat, zadowolony z tego, że ani wczoraj ani dziś nic nie pił i był czysty.
- No… to co tam, moja droga? Jak życie? – zagaił rozmowę, bo… no cóż, lubił Erzę, ale ona jego chyba nie.
~
Póki co nic nie odpowiedziała, patrząc na wynik w alkomacie.
-Hmm… masz fart. Wyszło bardzo niewiele. Nie mogę cię za to ukarać. Nawpieprzałeś się cukierków? –Uniosła brew do góry. –A życie… normalnie. Jedziesz z Lokiem do Jellala? –Spytała, zerkając na rudzielca, który bał się chyba podejść. Sprawdziła w międzyczasie prawo jazdy i rejestracje, czy aby nie przegapił kontroli. –Chodź pod radiowóz. Muszę cię spisać rutynowo. Spokojnie, tak tylko. Taka robota. Musze parę osób połapać, żeby się w papierach zgadzało. Nic ci nie będzie. –Zachęciła go machnięciem ręką i gdy znaleźli się przy aucie, po prostu zaczęła spisywać. A gdy zobaczyła minę Fullbustera… -Nie sraj. To nie mandat. O, a właśnie… a ty nie zszedłeś się jeszcze z Natsu, nie?
~
- No… i z Natsu jeszcze… do takiego Stinga też… on praktycznie mieszka tam, gdzie Jellal pracuje. – Jak to zabrzmiało. Jakby mieszkał na cmentarzu. Trudno, nie będzie tego prostował. Już w duchu zaczął się modlić o to, aby Loki pożyczył mu kasę na mandat, ale na szczęście okazało się, że to nie o to chodzi. Nie znał się na takich sprawach. Podrapał się po policzku, po chwili odbierając dokumenty i chowając je. Na pytanie o Natsu pokręcił głową z lekkim poirytowaniem.
- Nie zszedłem się z nim i nie zejdę, bo to mój przyjaciel. Poza tym, ktoś już do niego zarywa, a ja… ja nie chcę do niego zarywać i się mieszać i w ogóle… było, minęło. – Wzruszył lekko ramionami. – Mogę już iść? Bo musimy jechać… spieszymy się… ale nie na tyle, aby złamać przepisy! – zapewnił ją.
~
-Och? Szkoda. Ładnie razem wyglądaliście. Cóż… chyba muszę uświadomić Lucy, żeby przestała liczyć na to, że znowu się zejdziecie. –Na jego kolejne słowa o łamaniu przepisów, uśmiechnęła się lekko… i niezupełnie w przyjacielski sposób. –Mam nadzieję, że rozmawiać w czasie jazdy też już nie będziesz. Masz fart, że daję ci taryfę ulgową ten JEDEN raz i za to ci mandatu na razie nie wlepię… ale wiesz. Jak zdemoralizujecie mi Jellala, albo coś mu się stanie na waszej warcie… to wsadzę was to pudła, a to gorsze, niż mandat.
~
- Hee?! – Gray się jawnie przeraził. – Będziemy na niego uważać, serio! – Zasalutował i wsiadł szybko do auta. – No i no… nie będę już gadał, ale to był nagły wypadek. Nie powtórzy się, słowo! – Dawno tyle nie obiecał nikomu… miał tylko nadzieję, że Jell nie wpadnie już do żadnego grobu. Bo jeszcze ktoś by go zasypał… i lipton. A odbierać też już nie chciał… no bo sorry, jak ma dostać mandat, jeszcze pewnie zawyżony… to wypłata my się skończy jeszcze szybciej, niż zwykle.