sobota, 6 maja 2017

Rozdział 4.

Jako że pojawiły sie głosy chcące kontynuacji - wstawiam rozdział. Haczyk jest taki, że nie wstawimy nic więcej, jeśli od postem nie będą pojawiały się komentarze - w liczbie co najmniej trzech. 
Miłego czytania.




Kilka dni później…

Sting chciał znaleźć pracę, ale mu nie wychodziło… więc wpadł na pomysł, aby zatrudnić się u Gajeela i Natsu! W ten sposób byłby blisko swojej miłości życia i mógłby pokazać mu, że jest NORMALNY. Chociaż nie był, ale to się wytnie. W każdym razie Gajeel się zgodził… ale biedny blondas nie miał pojęcia, że to tylko dla beki i żeby wkurzyć chwilowo nieobecnego Dragneela. Traf chciał, że różowy był akurat w sklepie i w tym czasie Stingu został zatrudniony. To będzie dla jego ukochanego niespodzianka!

~

Jakiś czas później…
Gdy Natsu wrócił ze sklepu i wszedł do warsztatu, rzucił w Gajeela reklamówką. 
-Masz swoje piwo i chipsy, frajerze. –Rzucił do niego typowym tekstem. W sumie przezywał każdego ze swoich bliższych kumpli. Znaczy się… Graya i Gajeela. Tak, nawaliło ich. 
Gdy jednak po chwili zauważył obecność blondyna… wybałuszył oczy. 
-A ty co znowu zepsułeś? –Westchnął męczeńsko.

~

Gajeel się lekko skrzywił, ale złapał reklamówkę w locie… a raczej piwo z reklamówką, bo chipsy po drodze wypadły. 
- Dzięki, cioto. I wiesz… poznaj naszego nowego współpracownika. – Tu uśmiechnął się wyjątkowo wrednie.
- Właśnie! Ja jestem teraz z wami w ekipie! Będę pomagał! – podjarał się Sting, ale po chwili uznał, że pora ogarnąć downa. – No, bo ten… Muszę w końcu zarabiać na siebie. I Gajeel był tak miły, że mnie zatrudnił. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało – dokończył fachowo.

~

Natsu zaniemówił. Że… że co, kurwa? Jak to? 
Spojrzał na Gajeela z istnym szokiem wymalowanym na twarzy i miną mówiącą: „jak mogłeś mi to zrobić?!”. 
-Ta… to… to fajnie. –Odparł, zerkając na Stinga i aż z tego wszystkiego otworzył piwo z drugiej reklamówki i pociągnął mocnego łyka. Zapowiada się dłuuugi dzień. 

~

Gajeel tylko dyskretnie pokazał Natsu fucka, po czym wrócił do naprawy samochodu. Sting za to wykorzystał okazję i podszedł bliżej Dragneela, by zagadać.
- To ten… często tu tak chlejecie? – zapytał, bo w sumie miał pustkę w głowie i zero tematów, dlatego też uznał, że  zapyta o chlanie. Cóż, tak to bywało… Ale! Laxus będzie zadowolony, że Sting pracuje, a Natsu wpadnie mu w ramiona, gdy już go pozna! Wszystko było zajebiście! Jeszcze tylko będzie musiał jakoś śledzić Graya… czy ten aby na pewno nie zabierze mu Dragneela.

~

-Codziennie. –Przewrócił oczami, łaskawie mu odpowiadając. A potem go olał i poszedł do Gajeela. Wyjął też z kieszeni komórkę i napisał Grayowi sms’a: „Zabiję cię, no kurwa, zabiję. Przez ciebie mam stalkera”.

~

Sting się nie zraził i podszedł do chłopaków, aby im pomagać. Nie zauważał tego, że w zasadzie bardziej przeszkadzał, niż cokolwiek innego… i w dodatku przez niego Gajeel wylał na siebie piwo, co skończyło się na tym… że wylał drugie na głowę blondyna. Natsu też się oberwało piwskiem, chociażby za to, że się śmiał.
W tym czasie Gray akurat mu odpisał: „He? Mnie w to nie mieszaj… chciał mnie zabić, dosłownie. Chyba nie będę się do ciebie jakiś czas zbliżał”, zakomunikował mu.

~

Natsu zmierzył Gajeela wkurwionym spojrzeniem, bo oberwało mu się za niewinność! Wytarł chusteczką włosy, prychając pod nosem. I zanim wrócił do pracy, zerknął na komórkę… i tym bardziej się zdenerwował. 
-Sting! Że jak to Graya zabić chciałeś? –Spytał otwarcie, bo nie będzie pozwalać mieszać sobie w życiu jakiemuś wypierdkowi. 

~

- Hmm? – Sting spojrzał na Natsu, nadal uśmiechnięty. – On wyolbrzymia. Tylko tak trochę się pokłóciliśmy. – Machnął ręką. Nie chciał, żeby Dragneel miał go za jeszcze gorszego psychola. No ale co poradzić… taki był po Laxusie. W końcu to starszy brat, który zabijał ludzi i zakopywał ich na swoim cmentarzu. Sting mógł od niego trochę podłapać tego zachowywania się jak psychopata… trochę.

~

-Bo on mi zadeklarował, że nie chce ze mną gadać, bo chyba… się ciebie boi? –Natsu dalej był nieufny i lekko mrużył oczy. Spojrzał jeszcze raz na sms’a i westchnął cicho, postanawiając szybko odpisać: „A proszę cię bardzo. I tak nie wytrzymasz długo. Nie umiesz beze mnie żyć.  A Jak nie pękniesz… to wyślę na ciebie Stinga”. I wysłał, po czym odłożył telefon na stolik i spojrzał na blondyna. –Bierz się do roboty, a nie się opierdalasz i przeszkadzasz. –Cóż, zgasił się nieco, gdy po chwili Gajeel krzyknął na NIEGO, żeby się nie opierdalał… ale mniejsza. Szybko do niego pobiegł. 

~

- Ech, na pewno nie. Przecież to tylko mała sprzeczka. – Czy te oczy mogą kłamać? A i owszem. Ale Natsu nie musi o tym wiedzieć. – Już idę. – Zasalutował mu i wrócił do pracy, jeszcze bardziej zadowolony i pełen energii niż chwilę wcześniej.
Gajeel zaś… miał bekę, bo… siedzieli przy jednym samochodzie tyle czasu przez Stinga i był pewien, że Natsu w końcu wybuchnie.
Gray za to lekko się skrzywił. Miał dość Stinga na wieeele czasu. Nie będzie z nim przebywał, dopóki ten nie przeprosi za atak na jego osobę. „Weź… jesteś głupi. Jak zaginę, to szukaj mnie na cmentarzu Laxusa. Tam, gdzie Jellal pracuje. Pewnie będę w którymś z grobów. A teraz soraski, ale trening mam. Muszę obić kilka mord”. Westchnął cicho i odłożył telefon na bok.

~

Jakiś czas później…
-Sting, kurwa! No weź się mi nie wpierdalaj w przestrzeń osobistą! –Natsu odepchnął blondyna, który za wszelką cenę chciał mu… „pomóc”. –Gajeel, weź go trzymaj, bo zaraz nie wytrzymam. –Wziął głęboki wdech, będąc na skraju wytrzymania. 

~

- Ale ja chcę pomóc! W końcu też tu pracuję! – prychnął Sting, już mocno poirytowany tą zjebaną pracą. Chciał to rzucić, ale nie mógł, bo Laxus go zabije. No i… chciał tu być dla Natsu.
- Sting… mam cię dość. Wylatujesz. Za bardzo wkurwiasz. Już dawno byśmy to skończyli! – Gajeel też już nie wytrzymał. Okay, miał wcześniej bekę, ale… Sting był zbyt upierdliwy.

~

-O! Potwierdzam! –Natsu aż się ożywił i teraz dopiero chyba go oświeciło, że przecież też dawno temu mógł go wywalić… -Wypierdalaj! I nigdy więcej nie przyjeżdżaj tu z tymi swoimi zasranymi kwiatami! –Tak, chciał to wreszcie skończyć. Nie chciał mieć na głowie psychola. 

~

Sting nie chciał pokazać po sobie tego, jak mocno zabolały go te słowa. Dlatego po prostu rzucił wszystko i ruszył do wyjścia. Nie chciał już się upokarzać, dlatego nawet nie powiedział ani słowa. Trzasnął drzwiami i ruszył po prostu przed siebie. Nie mógł nic poradzić na to, że Natsu mocno go zauroczył. Dlatego zawsze zachowywał się jak idiota i starał się nie dostrzegać, że Dragneel go tak naprawdę nie znosi. Teraz nie wytrzymał i poszedł tam, gdzie… go nie chcą. Czyli do Graya, na trening… by w spokoju z nim porozmawiać po tym, jak ten skończy okładać ludzi po mordach. I dostawać w swoją twarz również. 
Gdy dotarł na miejsce, Fullbuster chyba miał przerwę. Blondyn zawahał się przez moment… a potem podbiegł do przyjaciela, cały zapłakany i zasmarkany.
- On mnie nienawiiiidziiii! – zapłakał histerycznie.
Gray był mocno zaskoczony nagłym atakiem na jego osobę i już chciał Stingowi przyjebać, ale gdy zobaczył ten obraz nędzy i rozpaczy… to nie mógł. Dlatego po prostu odprowadził go na bok, by tam na spokojnie o wszystkim porozmawiać. 
Gdy usłyszał, co miał mu do powiedzenia Sting, zrobiło mu się go szkoda i nawet wybaczył mu próbę zabójstwa i zakopania żywcem w grobie. W końcu byli ziomkami… chyba. Nieważne. 
Ich rozmowa trwała dość długo i Fullbuster nawet podpowiedział blondynowi, jak może zdobyć serce Natsu (na pewno nie dawać mu kwiatów, bo czuł się wtedy jak laska albo ukeś). Sting musiał przyznać, że gadka mu pomogła i zebrał w sobie nowe siły, aby zarwać do Dragneela i nie skończyć po raz kolejny ze złamanym sercem! Zaufał radom Graya, gdyż w końcu ten znał różowowłosego bardzo dobrze. Oby tylko nie wyszedł na rym równie chujowo, co bez tych rad…

~

Kilka dni później…
Natsu siedział w warsztacie z Gajeelem i cóż… jak tak trochę pomyślał (tak, zdarzało mu się), to poczuł się trochę głupio i… stwierdził, że był za ostry tamtego dnia dla Stinga. A jak tamten popełni samobójstwo, czy inne chuje?  Nie mógł przestać o tym myśleć, więc… postanowił zadzwonić do Graya, żeby pytać, czy tamten u niego był i czy żyje… Em… tak. I żeby mu przekazał przeprosiny. Może. Nie wiedział jeszcze, co powiedzieć. Na razie tylko zamierzał zadzwonić. 
-Gray? O, odebrałeś wreszcie, chuju. –Przywitał się. –Mam sprawę. –Zaczął. 

~

Gray właśnie jechał po Lokiego na sesję, bo ten powiedział, że mu rzuci za to na paliwo, a to tanie rzeczy nie są, więc postanowił skorzystać. Gdy stał na światłach, akurat zadzwonił mu telefon. Odebrał, bez patrzenia kto to, a gdy usłyszał ten głos, uśmiechnął się pod nosem.
- Miłe powitanie – odpowiedział z lekkim rozbawieniem. – Co jest? Gajeel zachlał pałę i nie ma kto go odwieźć do domu? – postanowił zgadywać.

~

-He? Gdzie tam. My zawsze idziemy do roboty na piechta, bo codziennie się coś wypije i… -Już miał się rozgadać, ale szybko pokręcił głową. –Ale ja nie o tym teraz! Bo… mi chodzi o tamtego blond psychola. Gadałeś z nim ostatnio? Bo wiesz… kilka dni temu dałem mu dość ostro kosza i tak się zastanawiam, czy sobie czegoś nie zrobił, bo nie przyjeżdżał od kilku dni do warsztatu i no… 

~

- Hmm… Raz gadałem i w sumie to chyba planował samobójstwo – odparł śmiertelnie poważnie, ale po chwili parsknął śmiechem, bo Natsu chyba serio to kupił. – Nie no, był po prostu przybity, bo nie spodziewał się, że aż tak go nie trawisz. A co się tak przejmujesz? W końcu skoro dałeś mu kosza, to znaczy, że ci i tak na nim nie zależało. W sumie to raczej go nienawidzisz. Więc no… tego… no. – Wysłowił się, nie ma co. Ruszył dalej, bo zielone mu się zapaliło. Na szczęście zaraz będzie na miejscu i może mandatu za gadanie podczas jazdy nie wyrwie.

~

Natsu naprawdę kupił już tą gadkę o samobójstwie i aż cały pobladł, nie chcąc mieć trupa na sumieniu. A gdy Gray parsknął śmiechem…
-Debilu! Nie strasz mnie tak! –Ochrzanił go. –I… to nie tak, że się przejmuję jakoś szczególnie. Po prostu mi się go żal zrobiło i wygląda na kogoś o słabej psychice, więc… wolałem spytać, bo wiesz…  nie chcę, żeby sobie coś zrobił. Mimo wszystko. Nawet jak to psychol. Albo… może właśnie DLATEGO. Po takich nigdy nic nie wiadomo. A ty… on serio chciał cię zabić? –Zainteresował się jeszcze. 

~

- Sting i słaba psychika to dwa różne pojęcia… serio. Udaje debila, ale tak serio to cóż… no on coś ogólnie ukrywa. A gadki o ciałach w samochodzie to raczej… raczej nie o karawan chodzi. Chyba. I tak, serio chciał mnie zabić. Ganiał mnie z łopatą, a potem chciał zakopać w świeżo wykopanym przez Jellala grobie. Chwilę później znowu byliśmy ziomkami. Fajnie, nie? – Zaśmiał się cicho. – W każdym razie… przyjadę po ciebie niedługo. Mam niespodziankę – rzucił po chwili. Najpierw zgarnie Lokiego, a potem Natsu… i pojadą do Stinga, aby Natsu sam się przekonał, że nic mu nie jest. I może blondyn w końcu pokaże jakieś bardziej ogarnięte oblicze.

~

-Na serio? Dziwne. Mi wygląda bardziej na… nie wiem… dziwaka skłonnego do płaczu. Nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. –A na kolejne słowa uniósł brew, ale ich nie skomentował. Jakie trupy? Robi sobie z niego jaja? Taaa, jasne. Już widział, żeby Sting miał powiązania z jakimiś przekrętami i zabójstwami. –He? Jaka niespodzianka? Ty NIGDY, nie robiłeś mi niespodzianek. Nie ufam ci. Kręcisz coś. –Zmrużył oczy i był pewien, że Gray dobrze wie, jaką teraz ma minę. Przecież dobrze go znał. –I nie ma mowy. Mam robotę. Gajeel mnie zabije. 

~

- No… może jeszcze wywrze, jeśli go kiedykolwiek spotkasz. Ja tam go lubię, chociaż czasami jest straszny… a czasami ciotowaty. Ty, może ma rozdwojenie jaźni? – W sumie o tym wcześniej nie pomyślał, ale coś mogło w tym być, lol. – Oj weź, jak nie chcesz, to nie! Lokiemu w takim razie zrobię niespodziankę, skoro ty odmawiasz – zaszantażował go. Wiedział, że Natsu na to pójdzie, hehe.  – Pozdrów Gajeela. Ja już musze kończyć, bo Erza na mnie macha. – Odmachał Erzie i pojechał dalej, po czym się rozłączył i zajechał na parking w pobliżu, by zaczekać na Lokiego…

~

-Straszny? Chyba tylko ciotowaty. –Burknął na jego pierwsze słowa. –Ej! Że co?! Jak to tylko Lokiemu?! A to z kim ty dwa lata chodziłeś?! –Jawnie się oburzył, ale zanim dłużej się pożalił… Gray się chamsko rozłączył, pieprząc coś o Erzie. A to chuj. I jak to Erza mu macha? I… dopiero po chwili zaskoczył. Aa…. No tak. Czasem zapominał, że Scarlet byłą policjantką. No to ma Fullbuster przekichane. 

~

Gray napisał Natsu esa, że niedługo w takim razie u niego będzie, skoro chce tą niespodziankę i akurat po chwili dostrzegł też, że Loki już idzie… ale gdy obok niego na parkingu stanął radiowóz i zobaczył wkurzoną Erzę… aż się zastanowił, co ten Loki zrobił, że ją wkurwił. 

~

Erza wysiadła z radiowozu i żwawym krokiem ruszyła w kierunku Graya, widocznie wkurwiona. Tak… powinien załapać, że o niego chodzi, skoro olała Lokiego. 
-Dokumenty. I prawo jazdy. –Zadeklarowała, wyciągając dłoń. –Wysiadaj, Gray, zrobimy test, czy nie piłeś. –Zmrużyła oczy. Oj, dobrze znała tych koleżków Jellala. Byli dla niego złym towarzystwem! Jej biedny Jellaluś…

~

Gray spojrzał na Erzę z zaskoczeniem… a potem lekko zdygał. Oczywiście podał jej wszystkie niezbędne dokumenty, po czym opuścił auto i dmuchnął w alkomat, zadowolony z tego, że ani wczoraj ani dziś nic nie pił i był czysty. 
- No… to co tam, moja droga? Jak życie? – zagaił rozmowę, bo… no cóż, lubił Erzę, ale ona jego chyba nie. 

~

Póki co nic nie odpowiedziała, patrząc na wynik w alkomacie. 
-Hmm… masz fart. Wyszło bardzo niewiele. Nie mogę cię za to ukarać.  Nawpieprzałeś się cukierków? –Uniosła brew do góry.  –A życie… normalnie. Jedziesz z Lokiem do Jellala? –Spytała, zerkając na rudzielca, który bał się chyba podejść. Sprawdziła w międzyczasie prawo jazdy i rejestracje, czy aby nie przegapił kontroli. –Chodź pod radiowóz. Muszę cię spisać rutynowo. Spokojnie, tak tylko. Taka robota. Musze parę osób połapać, żeby się w papierach zgadzało. Nic ci nie będzie. –Zachęciła go machnięciem ręką i gdy znaleźli się przy aucie, po prostu zaczęła spisywać. A gdy zobaczyła minę Fullbustera… -Nie sraj. To nie mandat. O, a właśnie… a ty nie zszedłeś się jeszcze z Natsu, nie?

~

- No… i z Natsu jeszcze… do takiego Stinga też… on praktycznie mieszka tam, gdzie Jellal pracuje. – Jak to zabrzmiało. Jakby mieszkał na cmentarzu. Trudno, nie będzie tego prostował. Już w duchu zaczął się modlić o to, aby Loki pożyczył mu kasę na mandat, ale na szczęście okazało się, że to nie o to chodzi. Nie znał się na takich sprawach. Podrapał się po policzku, po chwili odbierając dokumenty i chowając je. Na pytanie o Natsu pokręcił głową z lekkim poirytowaniem.
- Nie zszedłem się z nim i nie zejdę, bo to mój przyjaciel. Poza tym, ktoś już do niego zarywa, a ja… ja nie chcę do niego zarywać i się mieszać i w ogóle… było, minęło. – Wzruszył lekko ramionami. – Mogę już iść? Bo musimy jechać… spieszymy się… ale nie na tyle, aby złamać przepisy! – zapewnił ją.

~

-Och? Szkoda. Ładnie razem wyglądaliście. Cóż… chyba muszę uświadomić Lucy, żeby przestała liczyć na to, że znowu się zejdziecie. –Na jego kolejne słowa o łamaniu przepisów, uśmiechnęła się lekko… i  niezupełnie w przyjacielski sposób. –Mam nadzieję, że rozmawiać w czasie jazdy też już nie będziesz. Masz fart, że daję ci taryfę ulgową ten JEDEN raz i za to ci mandatu na razie nie wlepię… ale wiesz. Jak zdemoralizujecie mi Jellala, albo coś mu się stanie na waszej warcie… to wsadzę was to pudła, a to gorsze, niż mandat. 

~

- Hee?! – Gray się jawnie przeraził. – Będziemy na niego uważać, serio! – Zasalutował i wsiadł szybko do auta. – No i no… nie będę już gadał, ale to był nagły wypadek. Nie powtórzy się, słowo! – Dawno tyle nie obiecał nikomu… miał tylko nadzieję, że Jell nie wpadnie już do żadnego grobu. Bo jeszcze ktoś by go zasypał… i lipton. A odbierać też już nie chciał… no bo sorry, jak ma dostać mandat, jeszcze pewnie zawyżony… to wypłata my się skończy jeszcze szybciej, niż zwykle.