Witam! Oto, jak widzicie, kolejny rozdział naszego nowego dzieła XD
Pewnie się ucieszycie, że wyłączyłyśmy tą głupią weryfikację obrazkową i włączyłyśmy możliwość anonimowego komentowania, o czym wcześniej zapomniałyśmy ^^
A teraz, już nie przedłużając... miłego czytania~!
Jakiś czas później…
Sting, Loki, Gray i Jellal już od jakiegoś czasu siedzieli w barze i pseudo kulturalnie popijali piwko. I tak, jak wspominał w myślach Gray… nikt nie zauważył, kiedy z cienia wyłonił się Natsu i przyjebał z całej siły Fullbusterowi tak, że ten spadł z krzesła.
-Mam cię, chuju popierdolony. –Skomentował różowowłosy, ku rozbawieniu chłopaków, w tym przybyłego z nim Redfoxa.
~
Gray nawet nie zdążył mrugnąć, a już znalazł się na podłodze z obolałą twarzyczką. Spojrzał na Natsu z błyskiem w oku i zerwał się z podłogi. Dopadł do niego… i zaczął go łaskotać.
- Oddaję, skurwielu! To cię boli bardziej, niż mnie moja twarz! – zakrzyknął aż zbyt głośno i po chwili stracił równowagę, wywalając Dragneela… i siebie. O chuj. Szybko jednak wrócił do łaskotania, żeby ten nie zdołał go zrzucić i jeszcze raz mu przywalić, czy coś.
- Ow… - Sting z początku przeraził się tym, że Natsu tak zaskoczył Graya i jeszcze uderzył z taką siłą… ale gdy ten za sprawą łaskotek zaczął się smiać… - Kawaii! – pisnął ze szczęścia.
Jellal zaś… nie miał pojęcia, co się dzieje, bo był już wcięty, natomiast Gajeel parsknął śmiechem i usiadł obok Jella, przyglądając się porno, które się właśnie rozgrywało. Nie zauważył jeszcze blond kretyna.
~
Natsu również nie zauważył jeszcze Stinga… bo Gray nie dał mu na to nawet czasu, gdy oboje wylądowali na podłodze, a ta ciota łaskotała go w jego wrażliwych miejscach! Chuj jeden…. Za dobrze go znał, kurwa.
I co zrobić? Biedny Dragneel padł ofiarą i teraz zanosił się śmiechem myśląc, że zaraz umrzy z braku tlenu. Cholera jasna.
A Loki… popijał piwko i cóż, zabrał Jellalowi jego, żeby mu się tu nie schlał do nieprzytomności. A tak naprawdę chciał mu je wypić, a nie chciało mu się dupy ruszać po kolejne.
-O, Loki jestem. –Przywitał się z Gajeelem, zapominając… że już go zna.
~
Gray w końcu przestał łaskotać Natsu i szybko z niego wstał, zachowując jednak czujność.
- No, koniec już. Ty mi przywaliłeś, a ja cię łaskotałem. Kwita. Słuchajcie… to Sting, mój ziomuś – przedstawił blondyna. – Chociaż w sumie podobno już się znacie… ale wolałem przedstawić – dopełnił formalności i przechylił swój kufel piwa.
- Jasne, że się znamy! – podjarał się Sting i wstał, by potem pomóc Natsu podnieść się z gleby. Posłał mu szeroki i radosny uśmiech. W końcu go dotknął!
Gajeel za to zerknął na Lokiego z nieogarem.
- Ta… ale przecież wiem, że jesteś Loki – zauważył, a potem… zerknął na Stinga i znowu parsknął śmiechem. – Haha, świr od samochodu! – uświadomił sobie, wprost nie wierząc w to, że to ten owiany tajemnicą kumpel Graya i reszty tych błaznów.
~
Natsu już chciał znowu Grayowi przywalić… ale kiedy usłyszał o Stingu… spojrzał na niego… i wybałuszył oczy. Tym bardziej, że ten do niego podbiegł i pomógł mu wstać… a raczej go podniósł, bo jego samego wmurowało i nie ogarniał sytuacji.
-Nie… to się nie dzieje. –Skomentował, gdy w końcu słowa Gajeela przywróciły mu mowę.
A Loki… zamrugał. No spoko, ten czarnowłosy mógł go znać… ale on jego nie!
~
Gray spojrzał najpierw na Redfoxa, potem na Natsu, a na koniec na Stinga… i zaskoczył. Strzelił sobie facepalma. Jak mógł nie skojarzyć?!
- Sting… to ty dajesz ciągle Natsu kwiatki? – zapytał ostrożnie. Ło cię w chuj, jeśli to prawda… to Gray będzie musiał przyjebać blondynowi za głupotę. Jego ex nie lubił kwiatków!
- No… ja… a co? – zapytał blondyn, niczym niezrażony. – I co się nie dzieje? – zapytał Dragneela, zainteresowany tematem. Był tu ktoś, kogo nie chciał widzieć? Może chodziło o Fullbustera? Hmm.
- Jaa pieprzę, nie wierzę w to. – Gajeel zaś dalej się brechtał, nie zwracając teraz uwagi na Lokiego.
~
Natsu patrzył na Stinga… potem na Graya… potem na Stinga…
-Gray, kurwa! To znaczy, że to ty mnie mu poleciłeś?! –Wydarł się, czując, że Fullbuster znowu zasługuje na mocny „plaskacz” pięścią.
~
- No… jak mu się samochód zjebał. Ale nie wiedziałem, że to on daje ci kwiatki. Co to, moja wina? – święcie się oburzył. Dopił piwo, a potem szybko pobiegł po kolejne, aby Natsu nie zdążył się na niego wkurzyć. Zamówił pełną tacę browarów, bo uznał, że musi go upić, żeby zaczął się bawić, a nie wkurzać na każdego i go bić, kurwa. No.
~
Gdy Gray uciekł od rozmowy… Natsu był zmuszony znów spojrzeć na Stinga. A właściwie szybko spojrzał na ich dłonie i że ten kretyn dalej go trzyma.
-Dawaj mi łapę. –Skomentował, wyrywając swoją dłoń. I poszedł usiąść koło Gajeela, bo czuł się tam bezpiecznie. Tak. Z dala od Graya i Stinga. Był wkurwiony.
~
Sting się nieco zmieszał, gdy Natsu tak się bezczelnie wyrwał. Musiał opracować plan działania… i już nawet wiedział, co zrobi! Musiał się tylko… jeszcze napić.
Gray wrócił z tacą i postawił ją na stole.
- Chlejemy, albowiem ja stawiam, a Loki płaci! – wydał okrzyk bojowy i chwycił za kufel, przechylając go. Jeszcze trochę i się schla, nigdy nie miał aż tak mocnej głowy, a trochę już wypił zanim Natsu i Gajeel przyszli.
~
-Czemu ja płacę?! –Pisnął rudzielec, wyraźnie oburzony.
-Masz hajs, Lucy też. Nie pierdol, będziesz płacić… zawsze. –Skomentował Natsu, jak zawsze dla wszystkich miły. I Loki, widząc wzrok Dragneela… aż przypomniał sobie to straszne spojrzenie Lucy. Oboje byli straszni. Nic dziwnego, że się przyjaźnili. Dlatego… nic już nie powiedział i wyjął posłusznie portfel.
~
- Buhahaha, no i tak ma być! – Jellal na moment odzyskał życie. Nawet chwycił kufel, ale zaraz potem zabrał mu go Gajeel.
- Nie chlejesz już, bo mnie jeszcze obrzygasz… a tego bym nie chciał – skomentował.
- No juuuuż, bierzcie ten alkohol! Bo sam będę pił. A tego byście nie chcieli. Potrzebuję kogoś, kto będzie dziś ze mną odwalał. Impreza będzie naszaaaa! – Gray próbował ich jakoś rozkręcić, no bo jeszcze zaraz się stypa zrobi… a wnioskując po minie Stinga… dla niego to JUŻ była stypa. Mimo tego, że sączył browca przez słomkę.
~
Jakiś czas później…
Minęło dobre parę godzin i cóż… towarzystwo zdążyło się już mocno schlać. No, może poza faktem, że jakiś czas temu Jellal musiał wrócić do domu, bo Erza dzwoniła. Ale chuj z nim, reszta i tak się dobrze bawiła. Ale najbardziej schlali się chyba jak zwykle Natsu i Gray, bo nie mieli żadnych ograniczeń… Loki i Gajeel chociaż się miarkowali przez wzgląd na dziewczyny. A Sting… to Sting.
Miejscami też się chłopcy zdążyli już zamienić, bo Loki się zbuntował, że żarcia im kupować nie będzie, więc Natsu i Gray kupili sobie frytki na spółkę, przez co Dragneel był zmuszony usiąść przy tym idiocie. No trudno.
-Moja frytkaaa! –Zapłakał i gdy Gray włożył sobie ostatnią do ust, złapał go za szczękę, chcąc by oddał.
~
Gajeel wdał się w dyskusję z Lokim na temat tego, jak ma na imię… bo chuj dalej nie pamiętał. Za to Sting przyglądał się nienawistnie Grayowi… bo do dekla się Natsu kleił, a od niego uciekał, gdy ten próbował zagadać i zaprosić go do tańca! Co za jawna niesprawiedliwość…
Fullbuster za to spojrzał na Dragneela z oburzeniem i szybko zeżarł frytkę, a potem macnął go po klacie, bo… w sumie bez powodu.
- Tee… puść, bo ci suta skręcę – rzucił „groźnie”… ale w sumie to tego nie planował.
~
Natsu nawet nie zaprotestował na macanie klaty, bo chyba… był przyzwyczajony, że Gray to zboczeniec i czasem sobie podotykać lubił. Choć na trzeźwo, to Dragneel nie raz mu przywalił w ryj, gdy ten po zerwaniu chciał sobie pomiziać go jeszcze po tyłku. Cóż… jak byli razem to też mu za to przywalał.
-Nie skręcisz mi sutka, bo jesteś za słaby. –Palnął tekstem, w sumie nie bardzo myśląc o czym gadają… Przejął się frytką. Chuj mu ją zeżarł. W akcie „zemsty” też go zaczął macać, ale po udzie. Ale… też nie bardzo miał w tym powód. Tak se.
~
- Hmm, ach tak? – No i Gray spełnił groźbę i skręcił mu sutka… a potem zaczął się brechtać, gdy ten lekko podskoczył przez to w miejscu. – Ooo, hity imprezy się zaczynają! – zauważył po chwili, gdy zaczęła się jakaś wyjątkowo głupia piosenka disco w polu. – Nanananana! – zafałszował i objął Natsu w pasie, gibając się w rytm muzyki.
Sting poczuł, że zaraz znajdzie się tu jakiś trup, którego da Jellalowi do zakopania… ale jeszcze nie reagował.
~
Natsu PRAWIE, że pisnął przez to skręcenie mu sutka, ale na szczęście zdusił to w sobie. A gdy ten zaczął ich gibać, zakręciło mu się w głowie. A że był pijany, szybko zapomniał o czym gadali i w sumie też zaczął się gibać, mając wszystko w dupie.
-Teee, ale jak to tak, tańczyć na siedząco? –Mruknął, ale dupy mu się nie chciało ruszać, wiec… miał dylemat.
~
- Możesz iść ze mną zatańczyć! – wypalił Sting, wietrząc tu swoją szansę… ale cóż… chyba Natsu nie zareagował…
- Hm, dawaj na stół! – Wyszczerzył się za to Gray. – Zrobimy show! Takie cudowne ciacha jak my… wzbudzimy furorę! – Zamachał łapskiem, brechtając się jak debil.
- Ej, ale ja pierwszy byłem…! Pierwszy proponowałem…! Nie olewajcie mnie! – zapłakał Sting, kiedy Natsu znalazł się już z Grayem na stole...
~
-A chuj, to dawaj. –Natsu faktycznie nie zwrócił na Stinga uwagi, gubiąc jego słowa w szumie muzyki. A gdy znalazł się na stole wraz z Grayem, zaczął tańczyć jakiegoś połamańca, machając rękami i… kręcąc tyłkiem jak w kaczuszkach, choć to nie był ten rytm.
~
Gray dotrzymywał Natsu kroku, również usiłując tańczyć, bo inaczej się tego nazwać po prostu nie dało. Oczywiście, że zwracali na siebie uwagę, ale raczej nie dlatego, że wychodziło im zajebiście… no cóż. Takie życie.
- Jesteeeeeeś szaloooonyyyy! – zafałszował w pewnej chwili, chciał zrobić obrót… i zleciał ze stołu. Ale… o dziwo nie na podłogę. Co to kurwa było? Spojrzał z nieogarem na twarz jakiegoś goryla i w sumie chwilowo nic więcej nie zrobił, bo jakoś tak… wygodnie mu było.
~
A Natsu nawet nie zauważył nieobecności Graya i dalej tańczył kaczuszki, w pełni tym pochłonięty. Gdy zmienili rytm, zaczął po prostu tym razem tańczyć makarenę, co też nie było tą piosenką… ale trudno.
-No ładnie… Dziwki mi spadają z nieba. –Skomentował ów „goryl”, który złapał Graya bez żadnego problemu. –Ale ci nie zapłacę. Chcesz mimo to iść do kibla na szybki numerek? –Skomentował, bo skoro ten tak się na niego rzucił… to chyba chciał.
~
Sting wykorzystał swoją szansę i dołączył do Natsu, naprawdę zadowolony z tego, że Gray zleciał w ramiona jego brata.
- Czeee, Laxus! – przywitał się z nim, przekrzykując muzykę.
Za to Fullbuster otrząsnął się z chwilowego zamułu po słowach goryla. Zmrużył oczy i po prostu przywalił mu baaardzo mocnego plaskacza, którego ten na pewno odczuł.
- Wal się, gorylu! Sam jesteś dziwką – prychnął twórczo (po pijaku nie wymagajmy kreatywności od chłopaka) i jakimś cudem wyrwał się i stanął na własnych nogach. Oczywiście nie zwrócił uwagi na to, że Sting przywitał faceta jako swojego brata.
~
Natsu nie przejął się też tym, że dołączył do niego Sting, bo… no nie kontaktował za dobrze. Właściwie to myślał, że to Gray, dlatego pozwolił sobie na klepnięcie go w dupę.
A Laxus, zamrugał, zadziwiony taką odmową.
-Jak się wstydzisz… to możemy iść do kibla o innym czasie. Najpierw ty, ja dołączę później. –Potarł sobie lekko policzek, choć nie bolał go za bardzo. Ale okay, zrozumiał, że na razie nie będzie seksu, więc usiadł sobie na miejscu, które zwolnił Sting… i spojrzał na brata z małym wtf.
~
- Uuu, podrywasz mnie? – Sting aż podskoczył na stole, który zatrzeszczał pod jego ciężarem. To klepnięcie go ożywiło i sam zbliżył się do Natsu, pociągając go w uścisk… i zaczął macać mu lekko tyłek. No bo chyba mógł, co nie? Dragneel sam go prowokował.
- Że co?! W życiu! Nie rucham takich wielkoludów. – Gray sam był zaskoczony, że facet w ogóle pomyślał, że Fullbuster go ruchnie… nie załapał, że to on miałby być na dole. Usiadł w bezpiecznej odległości od goryla, mierząc go co jakiś czas uważnym spojrzeniem, żeby czasami nic nie odwalił. Patrzył jakoś tak dziwnie na Stinga… - Te, goryl. Sting nie jest zainteresowany mięśniakami – poinformował go.
~
Natsu, nawet jeśli myślał, że to Gray… to macanie po dupie było nadal nie w porządku! I dlatego przyjebał biednemu Stingowi w ryj, a potem z prychnięciem zszedł ze stołu, wywalając się co prawda na Graya… i zaskoczony, że znowu go widzi, znowu mu przyjebał, a potem kiwając się na boki, poszedł do kibla. Tak.
Loki i Gajeel przyglądali się temu z boku, ale… nic nie mówili, trochę zagubieni w sytuacji. No okay. Może nic nie mówili, ale zrywali boki ze śmiechu.
A Laxus… zamrugał, nie wiedząc, czy opieprzyć brata za to, co odwala, czy… Nie. Najpierw chyba wyjaśni coś tamtej dziwce.
-Sting to mój brat, ciemoto. A ja nie wiem, o czym ty gadasz… to ty w ogóle kogoś ruchnąłeś? Matko. To są jeszcze większe chucherka od ciebie?
~
Sting zleciał ze stołu, mocno zamroczony ciosem. A miało być tak pięknie… miało. Kurwa. Jak zwykle był poszkodowany… nikt go tu nie lubił.
Gray za to również na moment był przymroczony po ciosie od Natsu… w dodatku takim za niewinność! Co za życie… Skrzywił się mocno i pomasował sobie twarz. Potem zaś spojrzał na goryla z niemałym szokiem. To był brat Stinga?! Jak to możliwe, że blondyn miał za brata takiego chuja?!
- A więc ty to Laxus, co? Tak się składa, że jestem przyjacielem twojego brata, debilu… i tak, ruchnąłem. Nie raz i nie dwa. A co, zazdrościsz, bo sam nie zamoczyłeś tylko szukasz kogoś, kto cię wypieprzy? – Gray był w bojowym nastroju. – I nie jestem chucherkiem! Mam więcej mięśni, niż Sting - dodał, dla porównania.
~
Laxus zaśmiał się głośno, ewidentnie rozbawiony. No bo… jak to miało go nie bawić? Ten mały gada od rzeczy.
-Nie no, jasne. Skąd wiedziałeś? Szukam właśnie jakiegoś chucherka, co mnie ruchnie. –I przy tym znów parsknął śmiechem, zastanawiając się, czy on w ogóle wyczuje w tych słowach sarkazm. –A Sting… to urodzone uke.
~
Gray zmrużył oczy, przyglądając się Laxusowi nieufnie. W jego ustach brzmiało to jak idiotyzm.
- Tak czułem – odparł jednak, z nutką rozbawienia w głosie. I tak chuja nie lubił. W końcu nazwał go dziwką i jeszcze chciał, żeby go wyruchał. To nie jest normalny człowiek. – W ogóle to kto cię tu zapraszał? - zapytał po chwili, bo już zapomniał, że Sting, który…
- SAM JESTEŚ UKE! – wydarł się na swego brata, z tego oburzenia aż odzyskując zdolność myślenia.
~
Zanim Laxus odpowiedział Grayowi, chcąc kontynuować tą idiotyczną rozmowę… spojrzał na Stinga, który się wtrącił.
-O, ale cięta riposta. –Skomentował, kiwając głową z „aprobatą”. I już chciał powiedzieć coś jeszcze, ale wrócił ten różowy i… dziwnie się na wszystkich gapił. A zwłaszcza na niego.
-Sting, to żeś kurwa urósł. –Skomentował nagle.
~
- Dzięki – rzucił dumny z siebie Sting w stronę brata, a potem zerknął na Natsu i aż uniósł brwi ze zdziwienia do góry. – Eee… ale ja tu jestem. Ten wielki to mój brat… który zresztą jest też szefem Jellala… i chyba zarywa Graya – wyjaśnił.
- Hej! On mnie po prostu kompromituje! A raczej siebie… chciał, żebym go ruchnął. – Gray zamachał łapą i wrócił do picia piwa, które stało sobie na krześle obok… pewnie było wcześniej Natsu.
~
Natsu spojrzał na Stinga… i westchnął z ulgą. Bo jakby faktycznie urósł, to by go się pozbyć nie dało… Ale zanim to jakoś skomentował, spojrzał na Graya, potem na Laxusa… i wybuchnął śmiechem.
-Hahah! O tak! Bierz go! Chętnie zobaczę Graya z chujem w dupie! –Zawołał od razu, ku rozbawieniu Laxusa.
-Widzisz? On wie, co jest na rzeczy. –Skomentował z uśmieszkiem Dreyar.
~
Gray, słysząc Natsu, cały się zgasił.
- Ej… masz jakieś fetysze, bo mnie nie ruchnąłeś nigdy w życiu? I dlatego teraz chcesz patrzeć, jak ktoś mnie rucha?! – Niemal pisnął, przerażony taką ewentualnością. – A w życiu! Prędzej dam się zakopać Jellalowi na cmentarzu…
- Twój trup tam wyląduje… jak będziesz zarywał do Natsu! – krzyknął wojowniczo Sting.
~
Natsu zmierzył Graya wrogim spojrzeniem, momentalnie tracąc humor. A to chuj… I chciał mu znowu przywalić, ale słowa Stinga go zdezorientowały.
-Że co kurwa? –Spojrzał na blondyna jak na kretyna. –Przecież on do mnie nawet nie zarywa! –Boże… co za ludzie.
-Nie rządź się, Sting. To mój cmentarz. –Odparł za to Laxus. –Ale… Gray może tam wpaść. Na szybki numerek. Potem go zakopiemy.
~
- Jak to nie?! Ciągle się macacie i miałem wrażenie, że cię pocałuje, jak się o frytkę kłóciliście! – Sting dał wyraz swemu oburzeniu, mocno tupiąc nogą. Potem zaś spojrzał na Dreyara i zmrużył oczy. – Ale trupy przewozisz moim samochodem… więc mam prawo się rządzić – odparł nad wyraz poważnie. Czyżby ciemna strona Stinga?!
- Hee?! Pierdolcie się! Jak chcesz poruchać, mutancie, to idź zarwij kogoś innego, bo ja W ŻYCIU nie dam nikomu dotknąć mojego tyłka! – warknął Gray, dopijając piwo. No ci ludzie go dobijali! – Wiem, że ciacho ze mnie i tak dalej… ale bez przesady, dobra?! Na Natsu możecie się uwziąć. A nie na mnie. O.
~
Natsu chciał jakoś skomentować głupotę Stinga, jeśli chodzi o to macanie… ale późniejsze słowa Graya go wkurwiły.
-Że co?! A co to ma znaczyć?! Że twój mutant ma ruchać w zamian mnie? O co to, to nie! –Oburzył się i warknął, gromiąc Fullbustera spojrzeniem. –Już nie bądź takim tsundere, ja wiem, że chciałbyś dać mu dupy, ale się wstydzisz. Nie mieszaj mnie w to! Hehe… ja wiem, że bawiłeś się wibratorem. –Puścił mu oczko, śmiejąc się pod nosem, ku rozbawieniu Laxusa i… cóż. Loki i Gajeel już nie mogli wytrzymać i po prostu umierali ze śmiechu, z całej tej akcji.
~
- CO?! WCALE NIE! – wydarł się Gray, słysząc te wszystkie słowa. Pieprzony debil. – To ty się bawiłeś wibratorem pod prysznicem… a ja tylko wszedłem wtedy do kibla, bo chciało mi się lać. Pamiętasz?! – Zmrużył groźnie oczy. – To zwykłe pomówienia. I nie, nie mam zamiaru się z nim ruchać! Na ładną buźkę mnie nie weźmie! – prychnął. Wszyscy przeciwko niemu… zaraz pójdzie do domu! Strzeli na nich focha i się skończy.
~
Natsu drgnęła brew. Nie da się, kurwa, upokarzać.
-Cóż… jakbyś był większy od wibratora, to nie musiałbym go używać. –Skomentował, przewracając oczami. Tak, zadał cios poniżej pasa. Ale co z tego? Wkurwiało go to, że przy każdej okazji chełpił się tym, że ani razu nie dał mu się ruchnąć i jeszcze nazywał go pieprzonym uke… A niech ma, dziadyga jedna!
~
- Ach tak? To dlaczego zawsze krzyczałeś na cały dom, jak ci dobrze, gdy cię ruchałem, a gdy używałeś wibratora, to ledwo jęczałeś? Chyba odpowiedź jest prosta – prychnął i wstał. – Walcie się – dodał uprzejmie i ruszył do baru, żeby kupić sobie jeszcze piwo i zwiać do domu.
- Hmm… chwyty poniżej pasa – zauważył Gajeel, który mimo tej spiny i tak miał z nich bekę. W końcu wiedział, że oni tak często, a potem i tak się godzili… albo o tym zapominali na trzeźwo.
- Huh? O co tu chodzi? Oni razem byli? – Sting szukał odpowiedzi na nurtujące go pytanie po wysłuchaniu tych wszystkich rewelacji… ale jej nie otrzymał.
~
Natsu już tym bardziej się wkurzył, ale gdy Gray odszedł… nie widział powodu, by nawet odpowiadać. Na pytanie Stinga, spojrzał na niego tępo i stwierdził, że skoro mówi „oni”, a nie pyta jego, to może to olać. Więc sobie poszedł, Gajeela też mając w dupie. Nie dosłownie oczywiście.
A Laxus, napił się czyjegoś piwa i westchnął cicho.
-A zapowiadało się ciekawie. Cóż… idę poszukać sobie kogoś na nockę. –I z tym wstał i opuścił to nudne towarzystwo.
Pewnie się ucieszycie, że wyłączyłyśmy tą głupią weryfikację obrazkową i włączyłyśmy możliwość anonimowego komentowania, o czym wcześniej zapomniałyśmy ^^
A teraz, już nie przedłużając... miłego czytania~!
Jakiś czas później…
Sting, Loki, Gray i Jellal już od jakiegoś czasu siedzieli w barze i pseudo kulturalnie popijali piwko. I tak, jak wspominał w myślach Gray… nikt nie zauważył, kiedy z cienia wyłonił się Natsu i przyjebał z całej siły Fullbusterowi tak, że ten spadł z krzesła.
-Mam cię, chuju popierdolony. –Skomentował różowowłosy, ku rozbawieniu chłopaków, w tym przybyłego z nim Redfoxa.
~
Gray nawet nie zdążył mrugnąć, a już znalazł się na podłodze z obolałą twarzyczką. Spojrzał na Natsu z błyskiem w oku i zerwał się z podłogi. Dopadł do niego… i zaczął go łaskotać.
- Oddaję, skurwielu! To cię boli bardziej, niż mnie moja twarz! – zakrzyknął aż zbyt głośno i po chwili stracił równowagę, wywalając Dragneela… i siebie. O chuj. Szybko jednak wrócił do łaskotania, żeby ten nie zdołał go zrzucić i jeszcze raz mu przywalić, czy coś.
- Ow… - Sting z początku przeraził się tym, że Natsu tak zaskoczył Graya i jeszcze uderzył z taką siłą… ale gdy ten za sprawą łaskotek zaczął się smiać… - Kawaii! – pisnął ze szczęścia.
Jellal zaś… nie miał pojęcia, co się dzieje, bo był już wcięty, natomiast Gajeel parsknął śmiechem i usiadł obok Jella, przyglądając się porno, które się właśnie rozgrywało. Nie zauważył jeszcze blond kretyna.
~
Natsu również nie zauważył jeszcze Stinga… bo Gray nie dał mu na to nawet czasu, gdy oboje wylądowali na podłodze, a ta ciota łaskotała go w jego wrażliwych miejscach! Chuj jeden…. Za dobrze go znał, kurwa.
I co zrobić? Biedny Dragneel padł ofiarą i teraz zanosił się śmiechem myśląc, że zaraz umrzy z braku tlenu. Cholera jasna.
A Loki… popijał piwko i cóż, zabrał Jellalowi jego, żeby mu się tu nie schlał do nieprzytomności. A tak naprawdę chciał mu je wypić, a nie chciało mu się dupy ruszać po kolejne.
-O, Loki jestem. –Przywitał się z Gajeelem, zapominając… że już go zna.
~
Gray w końcu przestał łaskotać Natsu i szybko z niego wstał, zachowując jednak czujność.
- No, koniec już. Ty mi przywaliłeś, a ja cię łaskotałem. Kwita. Słuchajcie… to Sting, mój ziomuś – przedstawił blondyna. – Chociaż w sumie podobno już się znacie… ale wolałem przedstawić – dopełnił formalności i przechylił swój kufel piwa.
- Jasne, że się znamy! – podjarał się Sting i wstał, by potem pomóc Natsu podnieść się z gleby. Posłał mu szeroki i radosny uśmiech. W końcu go dotknął!
Gajeel za to zerknął na Lokiego z nieogarem.
- Ta… ale przecież wiem, że jesteś Loki – zauważył, a potem… zerknął na Stinga i znowu parsknął śmiechem. – Haha, świr od samochodu! – uświadomił sobie, wprost nie wierząc w to, że to ten owiany tajemnicą kumpel Graya i reszty tych błaznów.
~
Natsu już chciał znowu Grayowi przywalić… ale kiedy usłyszał o Stingu… spojrzał na niego… i wybałuszył oczy. Tym bardziej, że ten do niego podbiegł i pomógł mu wstać… a raczej go podniósł, bo jego samego wmurowało i nie ogarniał sytuacji.
-Nie… to się nie dzieje. –Skomentował, gdy w końcu słowa Gajeela przywróciły mu mowę.
A Loki… zamrugał. No spoko, ten czarnowłosy mógł go znać… ale on jego nie!
~
Gray spojrzał najpierw na Redfoxa, potem na Natsu, a na koniec na Stinga… i zaskoczył. Strzelił sobie facepalma. Jak mógł nie skojarzyć?!
- Sting… to ty dajesz ciągle Natsu kwiatki? – zapytał ostrożnie. Ło cię w chuj, jeśli to prawda… to Gray będzie musiał przyjebać blondynowi za głupotę. Jego ex nie lubił kwiatków!
- No… ja… a co? – zapytał blondyn, niczym niezrażony. – I co się nie dzieje? – zapytał Dragneela, zainteresowany tematem. Był tu ktoś, kogo nie chciał widzieć? Może chodziło o Fullbustera? Hmm.
- Jaa pieprzę, nie wierzę w to. – Gajeel zaś dalej się brechtał, nie zwracając teraz uwagi na Lokiego.
~
Natsu patrzył na Stinga… potem na Graya… potem na Stinga…
-Gray, kurwa! To znaczy, że to ty mnie mu poleciłeś?! –Wydarł się, czując, że Fullbuster znowu zasługuje na mocny „plaskacz” pięścią.
~
- No… jak mu się samochód zjebał. Ale nie wiedziałem, że to on daje ci kwiatki. Co to, moja wina? – święcie się oburzył. Dopił piwo, a potem szybko pobiegł po kolejne, aby Natsu nie zdążył się na niego wkurzyć. Zamówił pełną tacę browarów, bo uznał, że musi go upić, żeby zaczął się bawić, a nie wkurzać na każdego i go bić, kurwa. No.
~
Gdy Gray uciekł od rozmowy… Natsu był zmuszony znów spojrzeć na Stinga. A właściwie szybko spojrzał na ich dłonie i że ten kretyn dalej go trzyma.
-Dawaj mi łapę. –Skomentował, wyrywając swoją dłoń. I poszedł usiąść koło Gajeela, bo czuł się tam bezpiecznie. Tak. Z dala od Graya i Stinga. Był wkurwiony.
~
Sting się nieco zmieszał, gdy Natsu tak się bezczelnie wyrwał. Musiał opracować plan działania… i już nawet wiedział, co zrobi! Musiał się tylko… jeszcze napić.
Gray wrócił z tacą i postawił ją na stole.
- Chlejemy, albowiem ja stawiam, a Loki płaci! – wydał okrzyk bojowy i chwycił za kufel, przechylając go. Jeszcze trochę i się schla, nigdy nie miał aż tak mocnej głowy, a trochę już wypił zanim Natsu i Gajeel przyszli.
~
-Czemu ja płacę?! –Pisnął rudzielec, wyraźnie oburzony.
-Masz hajs, Lucy też. Nie pierdol, będziesz płacić… zawsze. –Skomentował Natsu, jak zawsze dla wszystkich miły. I Loki, widząc wzrok Dragneela… aż przypomniał sobie to straszne spojrzenie Lucy. Oboje byli straszni. Nic dziwnego, że się przyjaźnili. Dlatego… nic już nie powiedział i wyjął posłusznie portfel.
~
- Buhahaha, no i tak ma być! – Jellal na moment odzyskał życie. Nawet chwycił kufel, ale zaraz potem zabrał mu go Gajeel.
- Nie chlejesz już, bo mnie jeszcze obrzygasz… a tego bym nie chciał – skomentował.
- No juuuuż, bierzcie ten alkohol! Bo sam będę pił. A tego byście nie chcieli. Potrzebuję kogoś, kto będzie dziś ze mną odwalał. Impreza będzie naszaaaa! – Gray próbował ich jakoś rozkręcić, no bo jeszcze zaraz się stypa zrobi… a wnioskując po minie Stinga… dla niego to JUŻ była stypa. Mimo tego, że sączył browca przez słomkę.
~
Jakiś czas później…
Minęło dobre parę godzin i cóż… towarzystwo zdążyło się już mocno schlać. No, może poza faktem, że jakiś czas temu Jellal musiał wrócić do domu, bo Erza dzwoniła. Ale chuj z nim, reszta i tak się dobrze bawiła. Ale najbardziej schlali się chyba jak zwykle Natsu i Gray, bo nie mieli żadnych ograniczeń… Loki i Gajeel chociaż się miarkowali przez wzgląd na dziewczyny. A Sting… to Sting.
Miejscami też się chłopcy zdążyli już zamienić, bo Loki się zbuntował, że żarcia im kupować nie będzie, więc Natsu i Gray kupili sobie frytki na spółkę, przez co Dragneel był zmuszony usiąść przy tym idiocie. No trudno.
-Moja frytkaaa! –Zapłakał i gdy Gray włożył sobie ostatnią do ust, złapał go za szczękę, chcąc by oddał.
~
Gajeel wdał się w dyskusję z Lokim na temat tego, jak ma na imię… bo chuj dalej nie pamiętał. Za to Sting przyglądał się nienawistnie Grayowi… bo do dekla się Natsu kleił, a od niego uciekał, gdy ten próbował zagadać i zaprosić go do tańca! Co za jawna niesprawiedliwość…
Fullbuster za to spojrzał na Dragneela z oburzeniem i szybko zeżarł frytkę, a potem macnął go po klacie, bo… w sumie bez powodu.
- Tee… puść, bo ci suta skręcę – rzucił „groźnie”… ale w sumie to tego nie planował.
~
Natsu nawet nie zaprotestował na macanie klaty, bo chyba… był przyzwyczajony, że Gray to zboczeniec i czasem sobie podotykać lubił. Choć na trzeźwo, to Dragneel nie raz mu przywalił w ryj, gdy ten po zerwaniu chciał sobie pomiziać go jeszcze po tyłku. Cóż… jak byli razem to też mu za to przywalał.
-Nie skręcisz mi sutka, bo jesteś za słaby. –Palnął tekstem, w sumie nie bardzo myśląc o czym gadają… Przejął się frytką. Chuj mu ją zeżarł. W akcie „zemsty” też go zaczął macać, ale po udzie. Ale… też nie bardzo miał w tym powód. Tak se.
~
- Hmm, ach tak? – No i Gray spełnił groźbę i skręcił mu sutka… a potem zaczął się brechtać, gdy ten lekko podskoczył przez to w miejscu. – Ooo, hity imprezy się zaczynają! – zauważył po chwili, gdy zaczęła się jakaś wyjątkowo głupia piosenka disco w polu. – Nanananana! – zafałszował i objął Natsu w pasie, gibając się w rytm muzyki.
Sting poczuł, że zaraz znajdzie się tu jakiś trup, którego da Jellalowi do zakopania… ale jeszcze nie reagował.
~
Natsu PRAWIE, że pisnął przez to skręcenie mu sutka, ale na szczęście zdusił to w sobie. A gdy ten zaczął ich gibać, zakręciło mu się w głowie. A że był pijany, szybko zapomniał o czym gadali i w sumie też zaczął się gibać, mając wszystko w dupie.
-Teee, ale jak to tak, tańczyć na siedząco? –Mruknął, ale dupy mu się nie chciało ruszać, wiec… miał dylemat.
~
- Możesz iść ze mną zatańczyć! – wypalił Sting, wietrząc tu swoją szansę… ale cóż… chyba Natsu nie zareagował…
- Hm, dawaj na stół! – Wyszczerzył się za to Gray. – Zrobimy show! Takie cudowne ciacha jak my… wzbudzimy furorę! – Zamachał łapskiem, brechtając się jak debil.
- Ej, ale ja pierwszy byłem…! Pierwszy proponowałem…! Nie olewajcie mnie! – zapłakał Sting, kiedy Natsu znalazł się już z Grayem na stole...
~
-A chuj, to dawaj. –Natsu faktycznie nie zwrócił na Stinga uwagi, gubiąc jego słowa w szumie muzyki. A gdy znalazł się na stole wraz z Grayem, zaczął tańczyć jakiegoś połamańca, machając rękami i… kręcąc tyłkiem jak w kaczuszkach, choć to nie był ten rytm.
~
Gray dotrzymywał Natsu kroku, również usiłując tańczyć, bo inaczej się tego nazwać po prostu nie dało. Oczywiście, że zwracali na siebie uwagę, ale raczej nie dlatego, że wychodziło im zajebiście… no cóż. Takie życie.
- Jesteeeeeeś szaloooonyyyy! – zafałszował w pewnej chwili, chciał zrobić obrót… i zleciał ze stołu. Ale… o dziwo nie na podłogę. Co to kurwa było? Spojrzał z nieogarem na twarz jakiegoś goryla i w sumie chwilowo nic więcej nie zrobił, bo jakoś tak… wygodnie mu było.
~
A Natsu nawet nie zauważył nieobecności Graya i dalej tańczył kaczuszki, w pełni tym pochłonięty. Gdy zmienili rytm, zaczął po prostu tym razem tańczyć makarenę, co też nie było tą piosenką… ale trudno.
-No ładnie… Dziwki mi spadają z nieba. –Skomentował ów „goryl”, który złapał Graya bez żadnego problemu. –Ale ci nie zapłacę. Chcesz mimo to iść do kibla na szybki numerek? –Skomentował, bo skoro ten tak się na niego rzucił… to chyba chciał.
~
Sting wykorzystał swoją szansę i dołączył do Natsu, naprawdę zadowolony z tego, że Gray zleciał w ramiona jego brata.
- Czeee, Laxus! – przywitał się z nim, przekrzykując muzykę.
Za to Fullbuster otrząsnął się z chwilowego zamułu po słowach goryla. Zmrużył oczy i po prostu przywalił mu baaardzo mocnego plaskacza, którego ten na pewno odczuł.
- Wal się, gorylu! Sam jesteś dziwką – prychnął twórczo (po pijaku nie wymagajmy kreatywności od chłopaka) i jakimś cudem wyrwał się i stanął na własnych nogach. Oczywiście nie zwrócił uwagi na to, że Sting przywitał faceta jako swojego brata.
~
Natsu nie przejął się też tym, że dołączył do niego Sting, bo… no nie kontaktował za dobrze. Właściwie to myślał, że to Gray, dlatego pozwolił sobie na klepnięcie go w dupę.
A Laxus, zamrugał, zadziwiony taką odmową.
-Jak się wstydzisz… to możemy iść do kibla o innym czasie. Najpierw ty, ja dołączę później. –Potarł sobie lekko policzek, choć nie bolał go za bardzo. Ale okay, zrozumiał, że na razie nie będzie seksu, więc usiadł sobie na miejscu, które zwolnił Sting… i spojrzał na brata z małym wtf.
~
- Uuu, podrywasz mnie? – Sting aż podskoczył na stole, który zatrzeszczał pod jego ciężarem. To klepnięcie go ożywiło i sam zbliżył się do Natsu, pociągając go w uścisk… i zaczął macać mu lekko tyłek. No bo chyba mógł, co nie? Dragneel sam go prowokował.
- Że co?! W życiu! Nie rucham takich wielkoludów. – Gray sam był zaskoczony, że facet w ogóle pomyślał, że Fullbuster go ruchnie… nie załapał, że to on miałby być na dole. Usiadł w bezpiecznej odległości od goryla, mierząc go co jakiś czas uważnym spojrzeniem, żeby czasami nic nie odwalił. Patrzył jakoś tak dziwnie na Stinga… - Te, goryl. Sting nie jest zainteresowany mięśniakami – poinformował go.
~
Natsu, nawet jeśli myślał, że to Gray… to macanie po dupie było nadal nie w porządku! I dlatego przyjebał biednemu Stingowi w ryj, a potem z prychnięciem zszedł ze stołu, wywalając się co prawda na Graya… i zaskoczony, że znowu go widzi, znowu mu przyjebał, a potem kiwając się na boki, poszedł do kibla. Tak.
Loki i Gajeel przyglądali się temu z boku, ale… nic nie mówili, trochę zagubieni w sytuacji. No okay. Może nic nie mówili, ale zrywali boki ze śmiechu.
A Laxus… zamrugał, nie wiedząc, czy opieprzyć brata za to, co odwala, czy… Nie. Najpierw chyba wyjaśni coś tamtej dziwce.
-Sting to mój brat, ciemoto. A ja nie wiem, o czym ty gadasz… to ty w ogóle kogoś ruchnąłeś? Matko. To są jeszcze większe chucherka od ciebie?
~
Sting zleciał ze stołu, mocno zamroczony ciosem. A miało być tak pięknie… miało. Kurwa. Jak zwykle był poszkodowany… nikt go tu nie lubił.
Gray za to również na moment był przymroczony po ciosie od Natsu… w dodatku takim za niewinność! Co za życie… Skrzywił się mocno i pomasował sobie twarz. Potem zaś spojrzał na goryla z niemałym szokiem. To był brat Stinga?! Jak to możliwe, że blondyn miał za brata takiego chuja?!
- A więc ty to Laxus, co? Tak się składa, że jestem przyjacielem twojego brata, debilu… i tak, ruchnąłem. Nie raz i nie dwa. A co, zazdrościsz, bo sam nie zamoczyłeś tylko szukasz kogoś, kto cię wypieprzy? – Gray był w bojowym nastroju. – I nie jestem chucherkiem! Mam więcej mięśni, niż Sting - dodał, dla porównania.
~
Laxus zaśmiał się głośno, ewidentnie rozbawiony. No bo… jak to miało go nie bawić? Ten mały gada od rzeczy.
-Nie no, jasne. Skąd wiedziałeś? Szukam właśnie jakiegoś chucherka, co mnie ruchnie. –I przy tym znów parsknął śmiechem, zastanawiając się, czy on w ogóle wyczuje w tych słowach sarkazm. –A Sting… to urodzone uke.
~
Gray zmrużył oczy, przyglądając się Laxusowi nieufnie. W jego ustach brzmiało to jak idiotyzm.
- Tak czułem – odparł jednak, z nutką rozbawienia w głosie. I tak chuja nie lubił. W końcu nazwał go dziwką i jeszcze chciał, żeby go wyruchał. To nie jest normalny człowiek. – W ogóle to kto cię tu zapraszał? - zapytał po chwili, bo już zapomniał, że Sting, który…
- SAM JESTEŚ UKE! – wydarł się na swego brata, z tego oburzenia aż odzyskując zdolność myślenia.
~
Zanim Laxus odpowiedział Grayowi, chcąc kontynuować tą idiotyczną rozmowę… spojrzał na Stinga, który się wtrącił.
-O, ale cięta riposta. –Skomentował, kiwając głową z „aprobatą”. I już chciał powiedzieć coś jeszcze, ale wrócił ten różowy i… dziwnie się na wszystkich gapił. A zwłaszcza na niego.
-Sting, to żeś kurwa urósł. –Skomentował nagle.
~
- Dzięki – rzucił dumny z siebie Sting w stronę brata, a potem zerknął na Natsu i aż uniósł brwi ze zdziwienia do góry. – Eee… ale ja tu jestem. Ten wielki to mój brat… który zresztą jest też szefem Jellala… i chyba zarywa Graya – wyjaśnił.
- Hej! On mnie po prostu kompromituje! A raczej siebie… chciał, żebym go ruchnął. – Gray zamachał łapą i wrócił do picia piwa, które stało sobie na krześle obok… pewnie było wcześniej Natsu.
~
Natsu spojrzał na Stinga… i westchnął z ulgą. Bo jakby faktycznie urósł, to by go się pozbyć nie dało… Ale zanim to jakoś skomentował, spojrzał na Graya, potem na Laxusa… i wybuchnął śmiechem.
-Hahah! O tak! Bierz go! Chętnie zobaczę Graya z chujem w dupie! –Zawołał od razu, ku rozbawieniu Laxusa.
-Widzisz? On wie, co jest na rzeczy. –Skomentował z uśmieszkiem Dreyar.
~
Gray, słysząc Natsu, cały się zgasił.
- Ej… masz jakieś fetysze, bo mnie nie ruchnąłeś nigdy w życiu? I dlatego teraz chcesz patrzeć, jak ktoś mnie rucha?! – Niemal pisnął, przerażony taką ewentualnością. – A w życiu! Prędzej dam się zakopać Jellalowi na cmentarzu…
- Twój trup tam wyląduje… jak będziesz zarywał do Natsu! – krzyknął wojowniczo Sting.
~
Natsu zmierzył Graya wrogim spojrzeniem, momentalnie tracąc humor. A to chuj… I chciał mu znowu przywalić, ale słowa Stinga go zdezorientowały.
-Że co kurwa? –Spojrzał na blondyna jak na kretyna. –Przecież on do mnie nawet nie zarywa! –Boże… co za ludzie.
-Nie rządź się, Sting. To mój cmentarz. –Odparł za to Laxus. –Ale… Gray może tam wpaść. Na szybki numerek. Potem go zakopiemy.
~
- Jak to nie?! Ciągle się macacie i miałem wrażenie, że cię pocałuje, jak się o frytkę kłóciliście! – Sting dał wyraz swemu oburzeniu, mocno tupiąc nogą. Potem zaś spojrzał na Dreyara i zmrużył oczy. – Ale trupy przewozisz moim samochodem… więc mam prawo się rządzić – odparł nad wyraz poważnie. Czyżby ciemna strona Stinga?!
- Hee?! Pierdolcie się! Jak chcesz poruchać, mutancie, to idź zarwij kogoś innego, bo ja W ŻYCIU nie dam nikomu dotknąć mojego tyłka! – warknął Gray, dopijając piwo. No ci ludzie go dobijali! – Wiem, że ciacho ze mnie i tak dalej… ale bez przesady, dobra?! Na Natsu możecie się uwziąć. A nie na mnie. O.
~
Natsu chciał jakoś skomentować głupotę Stinga, jeśli chodzi o to macanie… ale późniejsze słowa Graya go wkurwiły.
-Że co?! A co to ma znaczyć?! Że twój mutant ma ruchać w zamian mnie? O co to, to nie! –Oburzył się i warknął, gromiąc Fullbustera spojrzeniem. –Już nie bądź takim tsundere, ja wiem, że chciałbyś dać mu dupy, ale się wstydzisz. Nie mieszaj mnie w to! Hehe… ja wiem, że bawiłeś się wibratorem. –Puścił mu oczko, śmiejąc się pod nosem, ku rozbawieniu Laxusa i… cóż. Loki i Gajeel już nie mogli wytrzymać i po prostu umierali ze śmiechu, z całej tej akcji.
~
- CO?! WCALE NIE! – wydarł się Gray, słysząc te wszystkie słowa. Pieprzony debil. – To ty się bawiłeś wibratorem pod prysznicem… a ja tylko wszedłem wtedy do kibla, bo chciało mi się lać. Pamiętasz?! – Zmrużył groźnie oczy. – To zwykłe pomówienia. I nie, nie mam zamiaru się z nim ruchać! Na ładną buźkę mnie nie weźmie! – prychnął. Wszyscy przeciwko niemu… zaraz pójdzie do domu! Strzeli na nich focha i się skończy.
~
Natsu drgnęła brew. Nie da się, kurwa, upokarzać.
-Cóż… jakbyś był większy od wibratora, to nie musiałbym go używać. –Skomentował, przewracając oczami. Tak, zadał cios poniżej pasa. Ale co z tego? Wkurwiało go to, że przy każdej okazji chełpił się tym, że ani razu nie dał mu się ruchnąć i jeszcze nazywał go pieprzonym uke… A niech ma, dziadyga jedna!
~
- Ach tak? To dlaczego zawsze krzyczałeś na cały dom, jak ci dobrze, gdy cię ruchałem, a gdy używałeś wibratora, to ledwo jęczałeś? Chyba odpowiedź jest prosta – prychnął i wstał. – Walcie się – dodał uprzejmie i ruszył do baru, żeby kupić sobie jeszcze piwo i zwiać do domu.
- Hmm… chwyty poniżej pasa – zauważył Gajeel, który mimo tej spiny i tak miał z nich bekę. W końcu wiedział, że oni tak często, a potem i tak się godzili… albo o tym zapominali na trzeźwo.
- Huh? O co tu chodzi? Oni razem byli? – Sting szukał odpowiedzi na nurtujące go pytanie po wysłuchaniu tych wszystkich rewelacji… ale jej nie otrzymał.
~
Natsu już tym bardziej się wkurzył, ale gdy Gray odszedł… nie widział powodu, by nawet odpowiadać. Na pytanie Stinga, spojrzał na niego tępo i stwierdził, że skoro mówi „oni”, a nie pyta jego, to może to olać. Więc sobie poszedł, Gajeela też mając w dupie. Nie dosłownie oczywiście.
A Laxus, napił się czyjegoś piwa i westchnął cicho.
-A zapowiadało się ciekawie. Cóż… idę poszukać sobie kogoś na nockę. –I z tym wstał i opuścił to nudne towarzystwo.