wtorek, 6 czerwca 2017

Rozdział 5.

Hej! Bardzo dziękujemy za to, że pojawiły się te 3 komentarze. Mamy nadzieję, że będzie tak dalej i może frekwencja wzrośnie *nadzieja lvl max*
Jak pisałam na drugim blogu, teraz coś się pojawi dopiero jak będę po egzaminach, bo tak to nie mam czasu zbytnio.
A teraz zapraszam do czytania i komentowania ;)




Jakiś czas później…
-Dłuuugo jeszcze? –Marudził Natsu, siedząc ze skrzyżowanymi ramionami na piersi na tylnym siedzeniu. Phh… to on chciał siedzieć z przodu! Głupi Loki! Gajeel dał mu tylko pół godziny wolnego, no… Co z tego, że też był tam szefem. Jakoś tak… zawsze dawał z niewyjaśnionych przyczyn rządzić Gajeelowi. Może sam sobie nie ufał? 
-Jeszcze godzina. –Nastraszył go Loki, podśmiechując się z jego miny. –Nie no, jeszcze z pięć minut. 
-No... ja mam nadzieję. –Mruknął, mrużąc oczy. Godziny to by nie przeżył, jadąc na jednym aviomarinie. –Gray! A co to za niespodzianka? I mam nadzieję, że nie wywozisz nas w las…  Pamiętam jak raz na naszą rocznicę mnie tak wywiozłeś… i nic mi nie dałeś, chuju jeden. Seks to nie prezent! 

~

- A daj spokój, Natsu! Wiem, że ci się podobało. Nie narzekałeś. – Uśmiechnął się pod nosem. – O, patrzcie, za zakrętem będziemy – dodał po chwili, żeby zająć czymś Dragneela. – No i wiesz, sam zobaczysz, co to za piękny surprise i tak dalej… no… Loki, weź przełącz to Radio Maryja – rzucił jeszcze do rudzielca.
Dosłownie chwilę później wjechali na cmentarny parking. Wysiadł z auta, a potem wyciągnął z niego Natsu… bo ten chyba zdygał, że go tu zabiją.
- Słuchaj… idziemy po Jella po prostu. Nikt cię nie zajebie. – Przewrócił oczami. Zawczasu ostrzegł Stinga, że przyjadą. Informacyjnie pytał też o Laxusa…. Bo nie chciał na niego trafić, gdy będą mu robili kawał w gabinecie. Tak, to też była część całego planu.

~

Natsu przewrócił oczami, już nie komentując słów o tamtym seksie w lesie, bo co miał powiedzieć? Prezent był chujowy. I to dosłownie. Ale no narzekać jasne, że nie narzekał, bo akurat życie seksualne to mieli kolorowe. 
Gdy dojechali na miejsce… wybałuszył oczy i zapragnął jednak być w tym lesie. Co oni go na cmentarz wiozą?! Był za młody! Za piękny! 
Już chciał przyjebać Grayowi i uciec, ale słowa, że idą tylko po Jellala nieco go uspokoiły… nieco. 
-A to Jellal tu pracuje? –Spytał inteligentnie. Mało go w sumie on obchodził, więc nie pamiętał dokładnie. –A po co on nam? Jeśli kupiłeś mi miejsce na cmentarzu i to ma być ten prezent… to cię zajebię i wrzucę tam żywcem. Ostrzegam. 

~

- To wcale nie o to chodzi! – oburzył się Gray, bo kolejna osoba chciała go już chować żywcem i nie zdziwi się, jak będzie miał koszmary i traumę… serio. Co za życie. – Chodźcie – rzucił do obecnych i pomaszerował w stronę głównego budynku, gdzie miał czekać Sting… a oni mieli przemknąć do bocznego i zrobić psikusa Laxusowi, żeby przestał być takim gorylem z nadmiernym ego. 
Razem weszli do budynku i wtedy…
- Co tu robicie? – zapytał Sting, niby zaskoczony z wizyty ziomków… i Natsu. Uniósł lekko brew w górę, przyglądając się różowowłosemu jakby próbował wybadać, czy ten znowu da mu kosza, chociaż nawet nic jeszcze do niego nie powiedział.
- A no wiesz… bo Natsu ma do ciebie sprawę, cześć! – No i Gray z Lokim spieprdolili, zamykając za sobą drzwi… i pędząc do gabinetu Laxusa, którego pilnował Jell ze swą łopatą.

~

Natsu najpierw przytkało i wpatrywał się w Stinga z zaskoczeniem… a potem obejrzał się za siebie i się wkurwił. 
-Gray! –Wydarł się, ale ten już dawno gdzieś pobiegł i do tego zatrzasnął za sobą drzwi. –Ten pieprzony chuj…  -Rozmasował sobie skronie i westchnął głęboko, próbując się uspokoić. Cholera jasna. Wiedział, że nie powinien mu ufać. Ta niespodzianka była podejrzana. I co? Jest zbyt naiwny! 
Gdy się trochę opanował, zerknął na blondyna i cóż… nie bardzo wiedział, co robić, bo w sumie miał go w dupie i nie chciał gadać, ale z drugiej, trochę go ostatnio zjechał i… to na pewno nie było fair. 
-Słuchaj, przepraszam, dobra? Byłem wredny. Ale ja JESTEM wredny, co ci poradzę? Nie popadnij przeze mnie w dół. No… to tyle w sumie chciałem powiedzieć.  –I… odwrócił się, zamierzając sobie pójść. 

~

Sting po prostu oparł się o ścianę i westchnął, krzyżując ręce na piersi. Nie zamierzał się odzywać dopóki go nie wysłucha, a gdy Natsu się wypowiedział, tylko lekko się skrzywił.
- Słuchaj, nie ma sprawy. Sam nie wiem, co sobie myślałem… Dobra, uraziłeś mnie, bo myślałem, że podobają ci się te kwiaty, skoro nigdy mi nie powiedziałeś, żebym przestał je zostawiać. Jak widać się pomyliłem… i głupio mi, bo naprawdę chciałem cię poznać i się zakumplować… może nawet coś więcej. Nigdy nie wiem, jak się zabierać do takich rzeczy… dlatego tak świrowałem i zachowywałem się jak kompletny idiota. Ale rozumiem… nawet mnie nie lubisz, więc nie będę się już pokazywał w warsztacie… znajdę innych mechaników. I nie będę wchodził ci w drogę, skoro tego nie chcesz – odpowiedział spokojnie, przez cały czas mu się przyglądając. Teraz się okaże, czy Gray miał rację, każąc mu to wszystko mówić. Ale w sumie ta „przemowa” była prawdziwa. Sting naprawdę tak czuł. Dlatego dodał też kilka zdań od siebie. 

~

Natsu zatrzymał się przy drzwiach i czekał, aż Sting się wypowie, nie chcąc wychodzić mu w trakcie zdania. I… mocno się zdziwił, słuchając tego wszystkiego. Znów się odwrócił, patrząc na blondyna z szokiem. 
-Ty… potrafisz gadać normalnie? –Cóż, to było miłe zaskoczenie. –Weź, cały czas zachowywałeś się jak idiota, więc byłem trochę poirytowany… i trochę za ostro przez to dałem ci kosza. –Westchnął, drapiąc się po głowie. No, dobre tyle, że może Sting nie miał aż takiej słabej psychiki i może jest normalny… więc nic sobie nie zrobi. O to mu chodziło, nie? –A co do kwiatów… matko. Nie wspominaj o tym więcej. Nie lubię takich prezentów. Co ja jestem? Przypominam ci dziewczynę? –Aż mu brew drgnęła. 

~

Prychnął cicho, słysząc jego słowa. Aż się lekko oburzył na ten tekst o normalnym gadaniu…
-  Jak widać potrafię. A zachowywałem się tak, bo świruję, gdy ktoś mi się podoba i nigdy nie wiem, jak się zachowywać, ale skoro już dostałem kosza i wiem, że nie mam żadnej szansy… znowu mogę normalnie przy tobie funkcjonować. Dziwne, ale prawdziwe. – Wzruszył niedbale ramionami. – A co do tych kwiatów… no cóż, było mi od razu powiedzieć, że wolisz jakieś słodycze… albo nic. Wtedy bym się dostosował, a tak to… cóż. Nie wracajmy do tematu – mruknął jeszcze. I w sumie musiał przyznać, że jednak Gray miał trochę racji mówiąc mu, aby spróbował inaczej… i przestał z kwiatkami. 
*
Gray i Loki bez większego problemu włamali się do gabinetu Laxusa i trochę poprzestawiali mu papiery. Na biurku namazali mu markerem niezmywalnym wielkiego karnego kutasa z napisem „karny za bycie bucem” i właśnie byli w trakcie próby ucięcia nóg od krzesła… gdy usłyszeli jak łopata Jellala wali w ścianę, a to był ich znak! Drugie uderzenie oznaczało, że nie zdążą zwiać, więc Gray wepchnął Lokiego do kibla, a sam rozejrzał się za jakąś super kryjówką… i wlazł do szafy. 

~

-Czyli, że chcąc zarywać, byłeś debilem, a jak przestałeś, to wydajesz się fajny? Nie widzę logiki. –Natsu już sam nie wiedział, co począć z tym człekiem. –A co do kwiatów… to wiesz, między innymi nic nie mówiłem, bo Gajeel korzystał. Dawał je potem swojej dziewczynie. –Wzruszył ramionami. –A ja wolałbym kebaba. Albo jakieś mięso. –Skrzyżował ramiona na piersi i… westchnął. –To co? Jest już między nami okay? Bo skoro kumplujesz się z Grayem, to nie chcę sobie robić wrogów. 
*
Loki był zdezorientowany wepchnięciem jego osoby do kibla… ale nic nie powiedział, tylko potem wpieprzył się za prysznic. 
Tymczasem… do pomieszczenia wszedł sam Laxus, patrząc z uniesioną do góry brwią na kutasa na biurku. Sting znowu odwalał? Pewnie przez to, że nie dawał mu kasy. I jeszcze mu papiery porozrzucał… Matko. Co za dzieciak. 
Z westchnięciem usiadł na fotelu, wyjmując z kieszeni cygaro, mając wszystko w dupie. 

~

- Bo to nie jest logiczne… to jest prawdziwe – odparł z lekkim rozbawieniem. – Hm… chyba powinienem poprosić w takim razie Gajeela o zwrot forsy za kwiaty – zażartował, chociaż… to nie był głupi pomysł. Sting ostatnio biedował, bo Laxus odciął go od forsy. – I jasne, że okay. Też nie chcę mieć cię za wroga. Pewnie będziemy się dość często widywać na jakichś imprezach i nie chcę, żeby było niezręcznie – dodał z lekkim uśmiechem. To chyba działało!
*
Gray słysząc, że Laxus chyba nie zamierza się stąd ruszyć… starał się nie panikować, chociaż narastała w nim klaustrofobia! Nienawidził małych pomieszczeń, a szafa taka była. W dodatku panował coraz większy gorąc… i MUSIAŁ się ruszyć, ale jak się ruszy, to Dreyar usłyszy! Kurwa. W końcu nie wytrzymał i zmienił nieco pozycję, co sprawiło, że walnął łbem w sufit szafy i cicho syknął. Zasłonił usta dłonią i lekko spanikowany spojrzał na drzwi od swej Narnii. Miał tylko nadzieję, że Laxus nic nie słyszał, bo mogło być cienko…

~

Zaśmiał się cicho, słysząc tekst o Gajeelu. 
-No, a jak! Jeszcze chuj dostawał za nie seks… i gdzie tu sprawiedliwość? –Pokręcił głową, udając załamanego. W sumie, teraz jakoś czuł się bardziej komfortowo i był skłonny do gadki z blondynem. Przynajmniej nie wydawał mu się takim psycholem jak na początku. Cóż, wcześniej Sting go drażnił, teraz wydawał się o wiele bardziej normalny. –No, zapewne. W końcu oboje przyjaźnimy się z Grayem, więc to możliwe. Choć… pewnie nie znowu aż tak często. W końcu znamy się od niedawna, a ty podobno z rok już się z nim trzymasz… a ja znam go od małego i nic wcześniej o tobie nie słyszałem. –Podrapał się po karku.
*
Tymczasem Laxus spokojnie popalał sobie cygaro… do czasu, aż nie usłyszał szelestu w szafie. Co, do cholery? –Odłożył cygaro i podszedł do szafy, po czym ją otworzył i… z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrzył na postać, która upadła mu do stóp. 
–Och… to ty, Gray? Nie sądziłem, że tak szybko zdecydujesz się do mnie wpaść. –Uśmiechnął się nieco wrednie, oczywiście domyślając się już, że tamte dziecinne zagrywki, to jednak jego sprawka, a nie Stinga. 

~

- Serio? W takim razie podeślę mu rachunki. – Zaśmiał się cicho, naprawdę to rozważając, chociaż pewnie takim posunięciem nie tylko Gajeela by do siebie zraził… także lepiej odpuścić. – No… ja za to o tobie słyszałem sporo. A z Grayem poznałem się właśnie w sumie poprzez Jellala, bo często wpadał do niego… i tak jakoś się samo potoczyło – dodał beztrosko. W zasadzie taka była prawda… chociaż nawet Fullbuster nie wiedział o nim wszystkiego. Niektóre rzeczy były zbyt… zbyt ważne, aby je ujawniać osobom trzecim.
*
Gray rzeczywiście runął na podłogę z cichym jękiem. Szlag by to trafił. Zebrał się z gleby i spojrzał na niego udając, że w zasadzie nic a nic się nie stało.
- No… jak widać wpadłem, ale muszę już iść. Dzieci w domu płaczą i te sprawy. – Uśmiechnął się rozbrajająco i ruszył sobie do drzwi. Będzie musiał jakoś uwolnić Lokiego… o chuj. To może jednak lepiej go zagada? – Chociaż… w sumie mogę chwilę zostać, bo wiesz, nurtuje mnie pewna kwestia związana z zakładem pogrzebowym. Chciałbym otworzyć własny i zrobić ci konkurencję! – Zaczął pieprzyć. Podszedł do okna i oparł się o parapet. Miał nadzieję, że Loki wykorzysta szansę, dopóki cała uwaga Laxusa skupiona jest na nim.

~

 Natsu od razu się zainteresował i podszedł bliżej. 
-He? A co ten kretyn o mnie gadał? Teraz jestem ciekaw. –Cóż, to ważna sprawa! Czy nagadywał na niego jakieś głupie rzeczy, czy może jednak okazał się dobrym kolegą i dobrym ex, który go nie oczernia. 
*
A Loki… cóż dawno już zwiał przez okno i teraz gadał w oddali z Jellalem, patrząc z wtf, jak Gray opiera się o parapet przy oknie… i gada z Laxusem. Co on wyrabia?
-Chcesz zrobić mi konkurencję? Ho… a może po prostu chcesz kupić u mnie miejsce od razu? –Uśmiechnął się i skrzyżował ramiona na piersi. –A teraz to gdzie ty właściwie pracujesz? A może jak mój nieudolny brat jesteś bezrobotny?

~

- Hmm… że jesteś wkurzającym typkiem, ale i tak cię uwielbia. Na przykład. Albo się żali, że go bijesz, a on ma zasadę, że ukesiów nie rusza, więc ci nie oddaje… no ale mi się też wydaje, że to dlatego, że źle by się czuł, podnosząc rękę akurat na ciebie. Teraz już wiem, że byłeś… jesteś dla niego bardzo ważny. – Potarł kark dłonią. – Także wiesz. Gray pierdoli różne bzdety, ale i tak cię kocha. Może nie tak, jak wcześniej, w sensie no… kurwa. Nie jestem dobry w gadkach – prychnął cicho, bo się zgubił w sytuacji.
*
Jellal sam się trochę denerwował, bo Laxus był znanym ruchaczem i co jak zaraz zgwałci Graya na tym parapecie?! Musieli go ratować!
Gray za to uniósł lekko brew do góry.
- Nie, dzięki. Wolę spocząć na innym cmentarzu – zgasił go. – No i nie jestem bezrobotny. W zasadzie to jestem trenerem boksu. I no… w sumie lubię tą robotę. Nie, żeby dostawanie po ryju mnie jarało. Wolę jak to ktoś obrywa – dodał jeszcze i wzruszył ramionami. Co ten Loki tyle tam robił?! – No… chyba jednak będę musiał już iść… bo ten… no – wysłowił się.

~

Początkowo Natsu drgnęła brew, słysząc ten tekst o ukesiu. Ale potem… aż się wzruszył. To Gray mówi o nim tyle dobrego, że aż Sting mu w jego imieniu miłość wyznaje? O matko, nie doceniał tego kretyna. A jednak jest dobrym ex. 
-Hah… też go kocham. Ale też nie tak jak dawniej. –Zaśmiał się cicho widząc, że Sting już się chyba pogubił w tym, co mówi. Mimo to lekki uśmiech nie schodził mu z twarzy, no bo… ani on, ani Gray nie mówili sobie otwarcie miłych rzeczy, więc było miło usłyszeć od kogoś, że jednak nie gada o nim samych bzdur. 
*
-Boks? No proszę. A tu mnie zdziwiłeś. Nie wyglądasz na takiego. –Uniósł brew ku górze, ewidentnie bardziej zainteresowany. Cóż… lubił nietypowe okazy. W sumie mu się już znudzili zbyt przewidywalni chłopcy na zawołanie. Czuł, że z tym całym Grayem chociaż się trochę dłużej pobawi i nie będzie całkiem nudno. –Już? A to czemu? –Korzystając z tego, że stał przy drzwiach, po prostu bezczelnie je zamknął na klucz. 

~

- Hmm… no to… chyba spoko? – Sting sam nie wiedział, jak zareagować na te słowa. W sumie się cieszył, że Gray jednak nie jest zagrożeniem, bo nie będzie musiał go zabijać… no ale z drugiej strony ciekaw był, czy w ogóle uda mu się Natsu zdobyć. Po ostatniej kompletnej klapie nadal był do tego nieco sceptycznie nastawiony… ale nadzieję miał! – Słuchaj… bo miałem zamiar zrobić imprezę jakoś za tydzień… Chciałbyś wpaść? Pewnie będzie u mnie w domu… nie w tym domu, tylko w takim normalnym. – Uśmiechnął się lekko. – No bo wiesz, tutaj często z Laxusem nocujemy, ale mieszkamy gdzie indziej niby… ech. Pewnie nic z tego nie rozumiesz – zauważył.
*
- Hm? Nie wyglądam? – Uniósł brew w górę i spojrzał na drzwi, które Laxus nie dość, że tarasował, to jeszcze zamknął na klucz. O chuj. Chyba dostanie zaraz zawału. Musiał jednak udawać, że nic się nie dzieje. Stanął przodem do okna udając, że po prostu się rozgląda… ale zamierzał je otworzyć i spierdolić. A już tym bardziej, gdy w oddali zobaczył Lokiego i Jellala! Jak on zwiał, do cholery?! 
- Wiesz, mam trening. Naprawdę powinienem już lecieć. Przecież możemy zobaczyć się później. – Zamierzał grać na zwłokę i oczywiście nie chciał się z nim widzieć później.

~

Natsu… zamrugał, patrząc na Stinga z wtf wymalowanym na twarzy. O co mu, kurde, chodzi? 
-Eee… no… łapie. Macie dom… to fajnie. –Nie bardzo wiedział jak inaczej ma to odebrać. To raczej było jasne, że nie mieszkają na cmentarzu. –A tego, to ty mieszkasz z bratem, tak? A jak on ma na imię? Laxus? Em… nie znam. A jaki on jest? A co do imprezy… no… to chyba spoko, mogę wpaść. 
*
Laxus uśmiechnął się kpiąco, dobrze wiedząc, że to nie jest żadna obietnica, że później się spotkają. Ale… i tak wiedział, że się jeszcze zobaczą. Nie muszą przecież za zgodą Fullbustera. 
-Spoko, leć. Przez okno? Kumple ci machają. –I sam też pomachał Jellalowi… na co ten strzelił chyba poker face’a, bo schował się za łopatą. 

~

- Ech… wyjaśnię ci to skomplikowane zagadnienie innym razem. – Machnął ręką. – I tak, Laxus… on jest… cóż. Straszny. I lubi ruchać. Naprawdę lubi… seksoholik. No… co mi przypomina, że chłopaki chcieli mu zrobić kawał, a on wrócił już chyba… ciekawe, czy zwiali, czy może leżą trzy metry pod ziemią… - zastanowił się nad tym przez moment. – No, to co do imprezy… Gray ci poda szczegóły, okay? – Uśmiechnął się lekko. 
*
Gray strzelił sobieface palma na widok Jellala i Lokiego, którzy im machali. Super. Zjeby.
- Skoro nie zamierzasz pozwolić mi wyjść drzwiami… okno będzie spoko – stwierdził i rzeczywiście otworzył okno. Na szczęście nie było wysoko. Już po chwili wlazł na parapet i zeskoczył po drugiej stronie. Wolność! Już go  chuj nie dorwie. – To narka! – Posłał Dreyarowi uśmieszek i powolnym krokiem odszedł w kierunku zachodzącego słońca… czyli w stronę chłopaków.

~

-Że… jak to pod ziemią? –Może Stinga to mało obchodziło, ale Natsu się wystraszył i szybko wybiegł, krzycząc: „Graaay! Chuju! Gdzie jesteś?!” I o dziwo za szybko go znalazł… bo stał naprzeciw niego, z chłopakami. –O… no siema. –Przywitał się inteligentnie. –Dawaj aviomarin i lecim do warsztatu. –Wystawił rękę, bo… dał Grayowi te tabletki, choć nie wiedział czemu. Znowu. Chyba ufał bardziej innym, niż sobie. 

~

- He…? Co drzesz ryja? – Gray uniósł brew do góry i lekko się skrzywił na widok Natsu… Te jego wrzaski były nieprzyjemne dla ucha. Wyszperał tabletki i podał mu je, a potem machnął ręką na całe zgromadzenie. – Jedziemy, cioty. Wystarczy mi, że mnie Laxus przyłapał… i że Loki, kurwa, uciekł beze mnie! A ja tam zostałem, żeby go kryć! Brr…
- Ej, ale ja pracę mam – przypomniał Grayowi Jellal, zostając w miejscu. – Jak coś to wykopię kolejny dół na szefa, hehe. Kolejna osoba go nie lubi. To coś znaczy.
- Nie lubi? To nie tak, że go nie lubię. On po prostu zagraża mojej dupie. A to czyni go wrogiem numer jeden! – zakomunikował Fullbuster, idąc dalej i zlewając to, że Jell musi zostać.

~

Natsu łyknął sobie tabletkę, w sumie mając w dupie o czym tam gadają. Dopóki nie usłyszał o tej dupie… i przewrócił oczami. Ta, znał skądś ten tekst. Gray jemu też nie pozwalał zbliżać się do jego tyłka. Chuj jeden. A on to sobie mógł. I gdzie tu kompromis w związku? Dobrze, że zerwali. Co z tego, że od czasu zerwania z Grayem nie miał…. Nikogo. To już inna kwestia. 
Pomaszerował szybko za Fullbusterem, wyprzedził Lokiego i…
-Ha, miejsce z przodu jest moje! –Wykrzyknął, zapinając pasy. A Loki… zamrugał na to i po prostu usiadł z tyłu, nie wiedząc, skąd ten podjar u Dragneela. 

~

Gray spojrzał dziwnie na Natsu, ale nie skomentował jego słów w żaden sposób. Po prostu odwiózł dzieciaka do warsztatu, a Lokiego do domu, po czym wysępił od rudzielca hajs za paliwo i wrócił do domu, gdzie oczywiście przygotował się powoli do treningu…

sobota, 6 maja 2017

Rozdział 4.

Jako że pojawiły sie głosy chcące kontynuacji - wstawiam rozdział. Haczyk jest taki, że nie wstawimy nic więcej, jeśli od postem nie będą pojawiały się komentarze - w liczbie co najmniej trzech. 
Miłego czytania.




Kilka dni później…

Sting chciał znaleźć pracę, ale mu nie wychodziło… więc wpadł na pomysł, aby zatrudnić się u Gajeela i Natsu! W ten sposób byłby blisko swojej miłości życia i mógłby pokazać mu, że jest NORMALNY. Chociaż nie był, ale to się wytnie. W każdym razie Gajeel się zgodził… ale biedny blondas nie miał pojęcia, że to tylko dla beki i żeby wkurzyć chwilowo nieobecnego Dragneela. Traf chciał, że różowy był akurat w sklepie i w tym czasie Stingu został zatrudniony. To będzie dla jego ukochanego niespodzianka!

~

Jakiś czas później…
Gdy Natsu wrócił ze sklepu i wszedł do warsztatu, rzucił w Gajeela reklamówką. 
-Masz swoje piwo i chipsy, frajerze. –Rzucił do niego typowym tekstem. W sumie przezywał każdego ze swoich bliższych kumpli. Znaczy się… Graya i Gajeela. Tak, nawaliło ich. 
Gdy jednak po chwili zauważył obecność blondyna… wybałuszył oczy. 
-A ty co znowu zepsułeś? –Westchnął męczeńsko.

~

Gajeel się lekko skrzywił, ale złapał reklamówkę w locie… a raczej piwo z reklamówką, bo chipsy po drodze wypadły. 
- Dzięki, cioto. I wiesz… poznaj naszego nowego współpracownika. – Tu uśmiechnął się wyjątkowo wrednie.
- Właśnie! Ja jestem teraz z wami w ekipie! Będę pomagał! – podjarał się Sting, ale po chwili uznał, że pora ogarnąć downa. – No, bo ten… Muszę w końcu zarabiać na siebie. I Gajeel był tak miły, że mnie zatrudnił. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało – dokończył fachowo.

~

Natsu zaniemówił. Że… że co, kurwa? Jak to? 
Spojrzał na Gajeela z istnym szokiem wymalowanym na twarzy i miną mówiącą: „jak mogłeś mi to zrobić?!”. 
-Ta… to… to fajnie. –Odparł, zerkając na Stinga i aż z tego wszystkiego otworzył piwo z drugiej reklamówki i pociągnął mocnego łyka. Zapowiada się dłuuugi dzień. 

~

Gajeel tylko dyskretnie pokazał Natsu fucka, po czym wrócił do naprawy samochodu. Sting za to wykorzystał okazję i podszedł bliżej Dragneela, by zagadać.
- To ten… często tu tak chlejecie? – zapytał, bo w sumie miał pustkę w głowie i zero tematów, dlatego też uznał, że  zapyta o chlanie. Cóż, tak to bywało… Ale! Laxus będzie zadowolony, że Sting pracuje, a Natsu wpadnie mu w ramiona, gdy już go pozna! Wszystko było zajebiście! Jeszcze tylko będzie musiał jakoś śledzić Graya… czy ten aby na pewno nie zabierze mu Dragneela.

~

-Codziennie. –Przewrócił oczami, łaskawie mu odpowiadając. A potem go olał i poszedł do Gajeela. Wyjął też z kieszeni komórkę i napisał Grayowi sms’a: „Zabiję cię, no kurwa, zabiję. Przez ciebie mam stalkera”.

~

Sting się nie zraził i podszedł do chłopaków, aby im pomagać. Nie zauważał tego, że w zasadzie bardziej przeszkadzał, niż cokolwiek innego… i w dodatku przez niego Gajeel wylał na siebie piwo, co skończyło się na tym… że wylał drugie na głowę blondyna. Natsu też się oberwało piwskiem, chociażby za to, że się śmiał.
W tym czasie Gray akurat mu odpisał: „He? Mnie w to nie mieszaj… chciał mnie zabić, dosłownie. Chyba nie będę się do ciebie jakiś czas zbliżał”, zakomunikował mu.

~

Natsu zmierzył Gajeela wkurwionym spojrzeniem, bo oberwało mu się za niewinność! Wytarł chusteczką włosy, prychając pod nosem. I zanim wrócił do pracy, zerknął na komórkę… i tym bardziej się zdenerwował. 
-Sting! Że jak to Graya zabić chciałeś? –Spytał otwarcie, bo nie będzie pozwalać mieszać sobie w życiu jakiemuś wypierdkowi. 

~

- Hmm? – Sting spojrzał na Natsu, nadal uśmiechnięty. – On wyolbrzymia. Tylko tak trochę się pokłóciliśmy. – Machnął ręką. Nie chciał, żeby Dragneel miał go za jeszcze gorszego psychola. No ale co poradzić… taki był po Laxusie. W końcu to starszy brat, który zabijał ludzi i zakopywał ich na swoim cmentarzu. Sting mógł od niego trochę podłapać tego zachowywania się jak psychopata… trochę.

~

-Bo on mi zadeklarował, że nie chce ze mną gadać, bo chyba… się ciebie boi? –Natsu dalej był nieufny i lekko mrużył oczy. Spojrzał jeszcze raz na sms’a i westchnął cicho, postanawiając szybko odpisać: „A proszę cię bardzo. I tak nie wytrzymasz długo. Nie umiesz beze mnie żyć.  A Jak nie pękniesz… to wyślę na ciebie Stinga”. I wysłał, po czym odłożył telefon na stolik i spojrzał na blondyna. –Bierz się do roboty, a nie się opierdalasz i przeszkadzasz. –Cóż, zgasił się nieco, gdy po chwili Gajeel krzyknął na NIEGO, żeby się nie opierdalał… ale mniejsza. Szybko do niego pobiegł. 

~

- Ech, na pewno nie. Przecież to tylko mała sprzeczka. – Czy te oczy mogą kłamać? A i owszem. Ale Natsu nie musi o tym wiedzieć. – Już idę. – Zasalutował mu i wrócił do pracy, jeszcze bardziej zadowolony i pełen energii niż chwilę wcześniej.
Gajeel zaś… miał bekę, bo… siedzieli przy jednym samochodzie tyle czasu przez Stinga i był pewien, że Natsu w końcu wybuchnie.
Gray za to lekko się skrzywił. Miał dość Stinga na wieeele czasu. Nie będzie z nim przebywał, dopóki ten nie przeprosi za atak na jego osobę. „Weź… jesteś głupi. Jak zaginę, to szukaj mnie na cmentarzu Laxusa. Tam, gdzie Jellal pracuje. Pewnie będę w którymś z grobów. A teraz soraski, ale trening mam. Muszę obić kilka mord”. Westchnął cicho i odłożył telefon na bok.

~

Jakiś czas później…
-Sting, kurwa! No weź się mi nie wpierdalaj w przestrzeń osobistą! –Natsu odepchnął blondyna, który za wszelką cenę chciał mu… „pomóc”. –Gajeel, weź go trzymaj, bo zaraz nie wytrzymam. –Wziął głęboki wdech, będąc na skraju wytrzymania. 

~

- Ale ja chcę pomóc! W końcu też tu pracuję! – prychnął Sting, już mocno poirytowany tą zjebaną pracą. Chciał to rzucić, ale nie mógł, bo Laxus go zabije. No i… chciał tu być dla Natsu.
- Sting… mam cię dość. Wylatujesz. Za bardzo wkurwiasz. Już dawno byśmy to skończyli! – Gajeel też już nie wytrzymał. Okay, miał wcześniej bekę, ale… Sting był zbyt upierdliwy.

~

-O! Potwierdzam! –Natsu aż się ożywił i teraz dopiero chyba go oświeciło, że przecież też dawno temu mógł go wywalić… -Wypierdalaj! I nigdy więcej nie przyjeżdżaj tu z tymi swoimi zasranymi kwiatami! –Tak, chciał to wreszcie skończyć. Nie chciał mieć na głowie psychola. 

~

Sting nie chciał pokazać po sobie tego, jak mocno zabolały go te słowa. Dlatego po prostu rzucił wszystko i ruszył do wyjścia. Nie chciał już się upokarzać, dlatego nawet nie powiedział ani słowa. Trzasnął drzwiami i ruszył po prostu przed siebie. Nie mógł nic poradzić na to, że Natsu mocno go zauroczył. Dlatego zawsze zachowywał się jak idiota i starał się nie dostrzegać, że Dragneel go tak naprawdę nie znosi. Teraz nie wytrzymał i poszedł tam, gdzie… go nie chcą. Czyli do Graya, na trening… by w spokoju z nim porozmawiać po tym, jak ten skończy okładać ludzi po mordach. I dostawać w swoją twarz również. 
Gdy dotarł na miejsce, Fullbuster chyba miał przerwę. Blondyn zawahał się przez moment… a potem podbiegł do przyjaciela, cały zapłakany i zasmarkany.
- On mnie nienawiiiidziiii! – zapłakał histerycznie.
Gray był mocno zaskoczony nagłym atakiem na jego osobę i już chciał Stingowi przyjebać, ale gdy zobaczył ten obraz nędzy i rozpaczy… to nie mógł. Dlatego po prostu odprowadził go na bok, by tam na spokojnie o wszystkim porozmawiać. 
Gdy usłyszał, co miał mu do powiedzenia Sting, zrobiło mu się go szkoda i nawet wybaczył mu próbę zabójstwa i zakopania żywcem w grobie. W końcu byli ziomkami… chyba. Nieważne. 
Ich rozmowa trwała dość długo i Fullbuster nawet podpowiedział blondynowi, jak może zdobyć serce Natsu (na pewno nie dawać mu kwiatów, bo czuł się wtedy jak laska albo ukeś). Sting musiał przyznać, że gadka mu pomogła i zebrał w sobie nowe siły, aby zarwać do Dragneela i nie skończyć po raz kolejny ze złamanym sercem! Zaufał radom Graya, gdyż w końcu ten znał różowowłosego bardzo dobrze. Oby tylko nie wyszedł na rym równie chujowo, co bez tych rad…

~

Kilka dni później…
Natsu siedział w warsztacie z Gajeelem i cóż… jak tak trochę pomyślał (tak, zdarzało mu się), to poczuł się trochę głupio i… stwierdził, że był za ostry tamtego dnia dla Stinga. A jak tamten popełni samobójstwo, czy inne chuje?  Nie mógł przestać o tym myśleć, więc… postanowił zadzwonić do Graya, żeby pytać, czy tamten u niego był i czy żyje… Em… tak. I żeby mu przekazał przeprosiny. Może. Nie wiedział jeszcze, co powiedzieć. Na razie tylko zamierzał zadzwonić. 
-Gray? O, odebrałeś wreszcie, chuju. –Przywitał się. –Mam sprawę. –Zaczął. 

~

Gray właśnie jechał po Lokiego na sesję, bo ten powiedział, że mu rzuci za to na paliwo, a to tanie rzeczy nie są, więc postanowił skorzystać. Gdy stał na światłach, akurat zadzwonił mu telefon. Odebrał, bez patrzenia kto to, a gdy usłyszał ten głos, uśmiechnął się pod nosem.
- Miłe powitanie – odpowiedział z lekkim rozbawieniem. – Co jest? Gajeel zachlał pałę i nie ma kto go odwieźć do domu? – postanowił zgadywać.

~

-He? Gdzie tam. My zawsze idziemy do roboty na piechta, bo codziennie się coś wypije i… -Już miał się rozgadać, ale szybko pokręcił głową. –Ale ja nie o tym teraz! Bo… mi chodzi o tamtego blond psychola. Gadałeś z nim ostatnio? Bo wiesz… kilka dni temu dałem mu dość ostro kosza i tak się zastanawiam, czy sobie czegoś nie zrobił, bo nie przyjeżdżał od kilku dni do warsztatu i no… 

~

- Hmm… Raz gadałem i w sumie to chyba planował samobójstwo – odparł śmiertelnie poważnie, ale po chwili parsknął śmiechem, bo Natsu chyba serio to kupił. – Nie no, był po prostu przybity, bo nie spodziewał się, że aż tak go nie trawisz. A co się tak przejmujesz? W końcu skoro dałeś mu kosza, to znaczy, że ci i tak na nim nie zależało. W sumie to raczej go nienawidzisz. Więc no… tego… no. – Wysłowił się, nie ma co. Ruszył dalej, bo zielone mu się zapaliło. Na szczęście zaraz będzie na miejscu i może mandatu za gadanie podczas jazdy nie wyrwie.

~

Natsu naprawdę kupił już tą gadkę o samobójstwie i aż cały pobladł, nie chcąc mieć trupa na sumieniu. A gdy Gray parsknął śmiechem…
-Debilu! Nie strasz mnie tak! –Ochrzanił go. –I… to nie tak, że się przejmuję jakoś szczególnie. Po prostu mi się go żal zrobiło i wygląda na kogoś o słabej psychice, więc… wolałem spytać, bo wiesz…  nie chcę, żeby sobie coś zrobił. Mimo wszystko. Nawet jak to psychol. Albo… może właśnie DLATEGO. Po takich nigdy nic nie wiadomo. A ty… on serio chciał cię zabić? –Zainteresował się jeszcze. 

~

- Sting i słaba psychika to dwa różne pojęcia… serio. Udaje debila, ale tak serio to cóż… no on coś ogólnie ukrywa. A gadki o ciałach w samochodzie to raczej… raczej nie o karawan chodzi. Chyba. I tak, serio chciał mnie zabić. Ganiał mnie z łopatą, a potem chciał zakopać w świeżo wykopanym przez Jellala grobie. Chwilę później znowu byliśmy ziomkami. Fajnie, nie? – Zaśmiał się cicho. – W każdym razie… przyjadę po ciebie niedługo. Mam niespodziankę – rzucił po chwili. Najpierw zgarnie Lokiego, a potem Natsu… i pojadą do Stinga, aby Natsu sam się przekonał, że nic mu nie jest. I może blondyn w końcu pokaże jakieś bardziej ogarnięte oblicze.

~

-Na serio? Dziwne. Mi wygląda bardziej na… nie wiem… dziwaka skłonnego do płaczu. Nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. –A na kolejne słowa uniósł brew, ale ich nie skomentował. Jakie trupy? Robi sobie z niego jaja? Taaa, jasne. Już widział, żeby Sting miał powiązania z jakimiś przekrętami i zabójstwami. –He? Jaka niespodzianka? Ty NIGDY, nie robiłeś mi niespodzianek. Nie ufam ci. Kręcisz coś. –Zmrużył oczy i był pewien, że Gray dobrze wie, jaką teraz ma minę. Przecież dobrze go znał. –I nie ma mowy. Mam robotę. Gajeel mnie zabije. 

~

- No… może jeszcze wywrze, jeśli go kiedykolwiek spotkasz. Ja tam go lubię, chociaż czasami jest straszny… a czasami ciotowaty. Ty, może ma rozdwojenie jaźni? – W sumie o tym wcześniej nie pomyślał, ale coś mogło w tym być, lol. – Oj weź, jak nie chcesz, to nie! Lokiemu w takim razie zrobię niespodziankę, skoro ty odmawiasz – zaszantażował go. Wiedział, że Natsu na to pójdzie, hehe.  – Pozdrów Gajeela. Ja już musze kończyć, bo Erza na mnie macha. – Odmachał Erzie i pojechał dalej, po czym się rozłączył i zajechał na parking w pobliżu, by zaczekać na Lokiego…

~

-Straszny? Chyba tylko ciotowaty. –Burknął na jego pierwsze słowa. –Ej! Że co?! Jak to tylko Lokiemu?! A to z kim ty dwa lata chodziłeś?! –Jawnie się oburzył, ale zanim dłużej się pożalił… Gray się chamsko rozłączył, pieprząc coś o Erzie. A to chuj. I jak to Erza mu macha? I… dopiero po chwili zaskoczył. Aa…. No tak. Czasem zapominał, że Scarlet byłą policjantką. No to ma Fullbuster przekichane. 

~

Gray napisał Natsu esa, że niedługo w takim razie u niego będzie, skoro chce tą niespodziankę i akurat po chwili dostrzegł też, że Loki już idzie… ale gdy obok niego na parkingu stanął radiowóz i zobaczył wkurzoną Erzę… aż się zastanowił, co ten Loki zrobił, że ją wkurwił. 

~

Erza wysiadła z radiowozu i żwawym krokiem ruszyła w kierunku Graya, widocznie wkurwiona. Tak… powinien załapać, że o niego chodzi, skoro olała Lokiego. 
-Dokumenty. I prawo jazdy. –Zadeklarowała, wyciągając dłoń. –Wysiadaj, Gray, zrobimy test, czy nie piłeś. –Zmrużyła oczy. Oj, dobrze znała tych koleżków Jellala. Byli dla niego złym towarzystwem! Jej biedny Jellaluś…

~

Gray spojrzał na Erzę z zaskoczeniem… a potem lekko zdygał. Oczywiście podał jej wszystkie niezbędne dokumenty, po czym opuścił auto i dmuchnął w alkomat, zadowolony z tego, że ani wczoraj ani dziś nic nie pił i był czysty. 
- No… to co tam, moja droga? Jak życie? – zagaił rozmowę, bo… no cóż, lubił Erzę, ale ona jego chyba nie. 

~

Póki co nic nie odpowiedziała, patrząc na wynik w alkomacie. 
-Hmm… masz fart. Wyszło bardzo niewiele. Nie mogę cię za to ukarać.  Nawpieprzałeś się cukierków? –Uniosła brew do góry.  –A życie… normalnie. Jedziesz z Lokiem do Jellala? –Spytała, zerkając na rudzielca, który bał się chyba podejść. Sprawdziła w międzyczasie prawo jazdy i rejestracje, czy aby nie przegapił kontroli. –Chodź pod radiowóz. Muszę cię spisać rutynowo. Spokojnie, tak tylko. Taka robota. Musze parę osób połapać, żeby się w papierach zgadzało. Nic ci nie będzie. –Zachęciła go machnięciem ręką i gdy znaleźli się przy aucie, po prostu zaczęła spisywać. A gdy zobaczyła minę Fullbustera… -Nie sraj. To nie mandat. O, a właśnie… a ty nie zszedłeś się jeszcze z Natsu, nie?

~

- No… i z Natsu jeszcze… do takiego Stinga też… on praktycznie mieszka tam, gdzie Jellal pracuje. – Jak to zabrzmiało. Jakby mieszkał na cmentarzu. Trudno, nie będzie tego prostował. Już w duchu zaczął się modlić o to, aby Loki pożyczył mu kasę na mandat, ale na szczęście okazało się, że to nie o to chodzi. Nie znał się na takich sprawach. Podrapał się po policzku, po chwili odbierając dokumenty i chowając je. Na pytanie o Natsu pokręcił głową z lekkim poirytowaniem.
- Nie zszedłem się z nim i nie zejdę, bo to mój przyjaciel. Poza tym, ktoś już do niego zarywa, a ja… ja nie chcę do niego zarywać i się mieszać i w ogóle… było, minęło. – Wzruszył lekko ramionami. – Mogę już iść? Bo musimy jechać… spieszymy się… ale nie na tyle, aby złamać przepisy! – zapewnił ją.

~

-Och? Szkoda. Ładnie razem wyglądaliście. Cóż… chyba muszę uświadomić Lucy, żeby przestała liczyć na to, że znowu się zejdziecie. –Na jego kolejne słowa o łamaniu przepisów, uśmiechnęła się lekko… i  niezupełnie w przyjacielski sposób. –Mam nadzieję, że rozmawiać w czasie jazdy też już nie będziesz. Masz fart, że daję ci taryfę ulgową ten JEDEN raz i za to ci mandatu na razie nie wlepię… ale wiesz. Jak zdemoralizujecie mi Jellala, albo coś mu się stanie na waszej warcie… to wsadzę was to pudła, a to gorsze, niż mandat. 

~

- Hee?! – Gray się jawnie przeraził. – Będziemy na niego uważać, serio! – Zasalutował i wsiadł szybko do auta. – No i no… nie będę już gadał, ale to był nagły wypadek. Nie powtórzy się, słowo! – Dawno tyle nie obiecał nikomu… miał tylko nadzieję, że Jell nie wpadnie już do żadnego grobu. Bo jeszcze ktoś by go zasypał… i lipton. A odbierać też już nie chciał… no bo sorry, jak ma dostać mandat, jeszcze pewnie zawyżony… to wypłata my się skończy jeszcze szybciej, niż zwykle.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Rozdział 3.

Hej. Jak już pisałam na drugim blogu, miałam bardzo trudny czas, dlatego mocno zaniedbałam blogi. Teraz nadeszła pora, by to nadrobić.
Mam cichą nadzieję, że komentarzy zacznie pojawiać się trochę więcej i że będą one w jakimś stopniu dotyczyły też samej treści rozdziału.
A teraz... zapraszam do czytania. 




Następny dzień…

Gray przyszedł do Stinga po jego wiadomości „SOS”. Był nieźle skacowany… i nie pamiętał za wiele z wczoraj. W sumie to prawie nic. Ale co zrobić… ech. Poszedł na cmentarz, bo tak mu kazał blondyn… i ledwo obronił się przed ciosem łopaty, którą trzymał właśnie Sting.
- Co ty kurwa robisz?! – zakrzyknął, zdezorientowany sytuacją.
- Jak mogłeś?! Ty chuju! Nienawidzę cię! Jesteś głupi! Normalnie cię zabiję! – wrzeszczał Sting, bo… cóż. Był wkurwiony za wczorajszy wieczór. Nie dość, że Gray zachowywał się jakby chciał mu odbić Natsu, to jeszcze w dodatku dowiedział się dopiero, że ci dwaj byli razem! – Oooo, Jellal już kopie dla ciebie grób! – poinformował go.
- Ale o co chodzi?! – Fullbuster odsunął się na bezpieczną odległość, w duchu uznając, że Sting rzeczywiście jest świrem i Natsu miał rację. 
- O to, że jesteś pieprzonym kłamcą! Zatajasz tyle rzeczy, a ja myślałem, że się przyjaźnimy! Byłeś z Natsu! I się pieprzyliście! Ty chuuuuujuuuu!
Gray zrobił w tej chwili dość głupią minę i lekko skrępowany potarł kark dłonią.
- Ale… ja myślałem, że o tym wiedziałeś. Serio ci nie mówiłem? To widocznie wyleciało mi z głowy, sorry… - Zaśmiał się ciut nerwowo. – I przestań machać tą łopatą… ludzie patrzą… i no… weź. Chyba wszyscy ludzie odwiedzający w tej chwili cmentarz tu przyleźli. Ogarnij się. Mnie i Natsu nic nie łączy! Byliśmy razem, fakt… ale teraz to tylko przyjaźń. Uspokój downa.

~

Loki stwierdził, że odwiedzi przyjaciół, więc przyszedł na cmentarz, podjadając sobie paluszki i… zrobił głupią minę, gdy zastał Stinga z łopatą... i chyba Graya, który miał być jego ofiarą. 
-Eee…. Przegapiłem coś? –Spytał inteligentnie, zauważając jeszcze, że zza grobu wygląda Jellal, zbyt przestraszony, by wyjść. 

~

- No… Sting się drze na Graya, że ten go niby okłamał… bo nie wiedział do tej pory o Grayu i Natsu, że byli parą w sensie. – Jell pociągnął Lokiego za nagrobek, aby nie narażał się na spojrzenia innych gapiów.
- Nie daruję ci, Fullbuster! Wczoraj do siebie zarywaliście! Nie uwierzę ci! – Sting wpadł w szał zabijania i wywijał łopatą, próbując trafić Graya, ale ten miał szybszy refleks mimo kaca.
- Cooo? My tak czasami mamy! Ale ja nie pamiętam tego! Po pijaku z Natsu się do siebie czasami kleimy, bo nikogo nie mamy, a że byliśmy razem… to jest nam łatwiej! Odłóż to cholerstwo! – warczał Gray, cofając się dalej w cmentarz.

~

-E-em… -Loki wycofał się do Jellala, ale no… musiał jakoś Grayowi pomóc! –Stiiiing! –Wydarł się z bezpiecznego miejsca. –Ale Gray nie chce być znowu z Natsu! Może ewentualnie chce go ruchnąć, ale nic więcej!

~

Sting na chwilę się zatrzymał, słysząc pierwsze słowa Lokiego… ale na wzmiankę o ruchnięciu… tylko jeszcze bardziej się wkurwił.
- ZGIIINIEEESZ, FULLBUSTER! – powiadomił go donośnym głosem i ruszył na niego ze swą bronią. Gray wycofał się kilka kroków w tył… i pech chciał, że wpadł do świeżo wykopanego grobu.
- ŁO KURWA, POMOCY! – wydarł się, gdy już odzyskał głos… i poczuł, że Sting sypnął lekko piachem na jego nogi.
- Pochowam cię żywcem. – Eucliffe zaśmiał się jak psychol, zamierzając zrealizować swój cel… a raczej Graya nastraszyć. Porządnie.
- ALE JA NIE CHCĘ RUCHAĆ NATSU! USPOKÓJ SIĘ! – Dobra, teraz trochę biedak spanikował. Wstał, usiłując jakoś wydostać się z grobu.
Jellal patrzył na to z przerażeniem, cały zamurowany. Nie mógł się ruszyć z szoku!

~

Loki też się przeraził, ale na szczęście nie był tak sparaliżowany jak Jellal. Szybko podbiegł do chłopaków i złapał Stinga w pasie. 
-Ejejeje! Puść go, to ci odda wszystkie fap zdjęcia nagiego Natsu! –Marna to próba ratunku Fullbustera…

~

Sting spojrzał na Lokiego, jakby był muchą… przeszkadzał mu! Jeszcze po tych słowach… niestety, ale musiał się uwolnić z uścisku rudego chujka. Machnął łopatą, trafiając go w brzuch, a gdy Loki puścił…
- Zajebię cię, Gray. No zajebię! 
- Ale ja nie mam żadnych fotek! Kurwaaaaaa, opanuj się! – Fullbuster nadal nieporadnie usiłował wyjść z grobu. Dlaczego był taki, kurwa, głęboki?!

~

-Umieeeeram! –Zapłakał Loki, wijąc się na ziemi z bólu. –Ja zarabiam tym ciałem, bądź delikatny! –Nieważne, jak to brzmi. Taka była prawda. Życie modela boli! 
Doczołgał się do nogi Stinga i go złapał. 
-Puszczaj, Sting! Nie zakopuj go! On i Natsu nie ruchali się od dwóch lat! A możliwe, że Natsu nie ruchał się z nikim innym i jest w celibacie od tych dwóch lat, o! Pierdol Graya, leć do Dragneela i łap go, zanim ktoś go złapie. Gajeel jest wrogiem!

~

- Huuuh? – Sting spojrzał na swoją nogę, do której przyczepił się Loki. – Ależ wszystko po kolei! Najpierw Gray, potem Gajeel…  a potem… hm, ty. Bo mnie wkurwiasz i przeszkadzasz. – Gdy Sting był w takim stanie, potrzebny był jakiś super hero, żeby uratować innych przed jego wkurwem. 
I takim super hero próbował być Jellal… który wziął rozbieg zza grobu i z okrzykiem wojennym rzucił się na Stinga… który wpadł do grobu obok Graya, a że Loki go trzymał, też wpadł razem z nim… a Jellal zdażył zachować równowagę i właśnie stał na krawędzi, panikując.
- O nie! O nie! Co ja zrobiłem! POMOOOOCYYYY! SZEEEEFIEEEE! POMOOOOCY! ZABIŁEM IIIICH! – wrzeszczał, bo… nie ruszali się. Chyba ich zamroczyło, ale biedny Jell o tym nie wiedział.

~

Cóż, Laxus po tych krzykach raczył opuścić gabinet i wyszedł na cmentarz. I gdy podszedł do Jellala i spojrzał w dół… Zamrugał. 
-Nie kazałem ci zabijać mojego brata. –No to się przejął, nie ma co. –Ej, a to nie ten z wczoraj? –Spytał, ale… -No fakt, ciebie nie było. –Westchnął i podrapał się po karku. –No to do czego ja ci tu potrzebny jestem? Idź i wyciągnij Stinga, bo ci z pensji potrącę. 

~

- A – ale… Sting chciał zabić Graya! A Lokiego przypadkiem tam wciągnęło… - tłumaczył nieskładnie. 
Nagle tam w dole się zakotłowało.
- Zginiesz, chuju! – krzyk Stinga przeciął chwilową ciszę.
- Kurwa, zjebie! Przecież ci mówiłem, że Natsu jest cały twój! Złaź ze mnie! – warknął za to Gray, spychając z siebie blondyna. Przestrzeń stała się zbyt ograniczona. Trzy osoby w jednoosobowym grobie… super.
- Szefie, powiedz Stingowi, żeby go zostawił! Gray będzie ci wdzięczny! – zapłakał Jellal.

~

-Hmm… -Laxus przemyślał słowa Jellala i cóż… -Dobra. Ej, ty czarny! Dasz dupy, to cię wyciągnę! –Zawołał, oczywiście nie mówiąc poważnie. Chciał go znowu podrażnić. Wczoraj miał niezły ubaw. 
-A jaaa?! –Loki poczuł się pominięty, bo NIKT o nim nie mówił.

~

- Coo? A kim ty w ogóle jesteś? – Gray się zdekoncentrował i spojrzał na Laxusa z nieogarem, co wykorzystał Sting i znowu powalił go na dno grobu.
- Wal się stąd, brat! To moja ofiara! – wykrzyknął.
- Wyciągniemy cię, Loki! Ale najpierw ich rozdziel! – zawołał Jellal.

~

-Ej, eeeeeeeeej! –Loki próbował rozdzielić tamtą dwójkę, bo skoro potem ich wyciągną… -Ej, Sting! Moja dziewczyna się z Natsu przyjaźni! Może mu szepnąć parę słów o tobie! –Cóż… próbował zwrócić jego uwagę. 
-Że co, kurwa? –Laxus poczuł się dziwnie. Nikt nigdy go nie zapominał. 

~

Sting na moment przestał się rzucać… i spojrzał na Lokiego z zainteresowaniem.
- Ach tak? To niech mu powie, że jestem super – zażyczył sobie. – I że wcale nie jestem świrem. – Jego zachowanie temu przeczyło, ale co tam. 
Gray mógł na chwilę odetchnąć z ulgą i ponowić próby wyjścia stąd.
- Ale ja się serio pytam. Nigdy wcześniej cię na oczy nie widziałem, blondasie. Jesteś bratem Stinga? – zapytał. Jell podał mu rękę, aby pomóc mu wyjść… ale to się skończyło tym, że sam wpadł… padając na Graya. Super.
- SZEFIEEE, POMOOOOCY! DAJ DRABINĘ!  - wykrzyknął, spanikowany.

~

-Eeee… ale to musisz ją najpierw spotkać i zrobić dobre wrażenie. –Odparł, bo wiedział, że Lucy w życiu by nie wcisnęła Natsu takiego kitu. Zrobił głupią minę, widząc wzrok blondyna, ale no… hehe… no… co miał powiedzieć?! –Jestem pewien, że cię polubi… -Skłamał gładko. –O! Ona nie lubi Graya! –Znowu kłamstwo… Chciała, żeby Gray i Natsu się znowu zeszli, kurwa. Yaoistka jebana. 
A Laxusowi drgnęła brew, bo to, co tu się działo, przypominało jakiś powalony cyrk. 
-A zdychajcie. –I już miał odejść… ale z westchnięciem podał rękę Jellalowi i JEGO wyciągnął. –Masz robotę. –Mruknął, każąc mu tym samym wracać do roboty i… odszedł do gabinetu.

~

Sting nie był zadowolony z tego, co usłyszał na początku, ale kolejne słowa sprawiły, że uśmiechnął się radośnie.
- No to się dogadamy! – Klasnął w dłonie i cała złość mu już przeszła.
Za to Gray… był w szoku.
- To… Lucy mnie nie lubi? – jęknął, bo był przekonany, że dziewczyna naprawdę go lubiła! A tu taki cios w serce… aż się zgasił.
Jellal zaś pobiegł po drabinę i przyniósł ją z powrotem, więc nasi dzielni bohaterowie wyszli na światło dzienne… a raczej opuścili grób. No i wtedy…
- Chodźcie, obok gabinetu Laxusa jest łazienka. Pożyczę wam ciuchy. Jesteśmy cali ujebani. Trzeba się wykąpać!  - I jak gdyby nigdy nic Sting ruszył we wskazanym kierunku.
- E… ja też? – upewnił się Fullbuster.
- Taaak. Ostatnia przysługa! – odparł blondyn radośnie. Już po kilku chwilach Sting był wykąpany, a w kolejce stał Loki. Chyba Laxusowi niezbyt to odpowiadało, bo byli w jego gabinecie… 

~

Gdy Sting się kąpał, Loki spojrzał na Graya i konspiracyjnie mu szepnął. 
-Spoko, ziom. Propos Lucy, to ona cię ubóstwia, ale musiałem skłamać w imię wyższego dobra! Ale… zostaw to tak jak jest. Bo wiesz, jak Sting się potem dowie, że ona to nawet chce was znowu spiknąć, to się wkurwi. Masz kilka dni życia. –I po tym poklepał go po ramieniu, a gdy Sting wyszedł, sam zniknął w kiblu. 
-Że… co to kurwa jest? –Laxusowi drgnęła brew i już nie zamierzał wytrzymywać w tej ciszy z tyloma ludźmi w jego gabinecie. –Sting, żulu. Nie pracujesz i jeszcze się tu panoszysz jak jakiś szczur. 

~

- To dobrze, że kłamałeś… bo już byłem gotów się pociąć z rozpaczy – odparł Gray, równie konspiracyjnie. Gdy Loki poszedł, spojrzał na braci nieufnie. Sting przed chwilą w końcu chciał go zabić, a ten mutant pytał, czy da mu dupy… to nie było bezpieczne miejsce dla Fullbustera.
- Sting? Ale Lokiemu dałeś czyste ubrania, a mi nie – zauważył po chwili. – Także no… hehe… dałbyś mi coś, co? Oddam uprane! – Strzelił poker face’a.
- Hee… później – odpowiedział Grayowi i spojrzał na Laxusa. – Bo mnie utrzymujesz, to po co mam pracować? Wystarczy, że samochód ci pożyczam… co z tego, że jest zarejestrowany na ciebie… i kupiony przez ciebie… - burknął, niezadowolony.
- Ale… jak to… później… - Gray się nieco zgasił. No bo co on zrobi, jak już się wykąpie… a miał tylko te ciuchy?! Brudne!

~

Laxus nie wiedział nawet jak skomentować słowa brata. Z debilami nie ma co się kłócić, bo nie zrozumieją… ech. 
-Tak, Sting. Tak… -Machnął na to ręką, postanawiając przestać mu już dawać forsę na utrzymanie. Może to go zmusi do roboty. –Za tydzień pierwszy… i nic ci na konto nie przelewam. Koniec rozmowy. –I po tym olał brata i spojrzał na Fullbustera. –Jakbyś mnie pamiętał, to bym ci koszulkę pożyczył, ale tak to… giń. 

~

- Ale jak to?! Jak możesz być tak okrutny?! Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem?! – Sting tak trochę spanikował. Gdzie on znajdzie robotę? Na niczym szczególnym się nie znał! Tylko jeździć samochodem potrafił. I gotować wodę na herbatę! 
- He…? Ale serio… jeśli poznaliśmy się wczoraj, to byłem tak najebany, że pamiętam tylko, że piłem… i że Natsu mi ze dwa razy zajebał! Tyle! Sorry… - Gray zbliżył się nieco do drzwi od łazienki. Cóż, czuł się bezpieczniej bliżej Lokiego! Chociaż Loki się nijak nie nadawał na ochroniarza. Prędzej Gray musiałby jego bronić.

~

-No cóż… twoja strata. –Skomentował Laxus, do GRAYA. Brata olał. A niech sobie radzi, menda jedna. –Możemy zagrać inaczej… wpadniesz do mnie dziś wieczorem, to dam ci tą koszulkę. –Uśmiechnął się znacząco, ciekaw reakcji. Może będzie nieco bardziej ogarnięta, niż wczorajsza. 

~

Gray zmrużył oczy, przyglądając się Laxusowi podejrzliwie. O co mu chodziło? 
- Ale po co? Bo porozmawiać możemy o każdej innej porze – odparł ostrożnie, chcąc go wybadać. Skrzyżował ręce na piersi. Musiał ugrać tą koszulkę! No bo, kurwa… Sting pewnie specjalnie nie chciał mu dać rzeczy, a teraz dodatkowo pogrążył się w emo świecie.

~

-Skoro lubisz rozmawiać podczas seksu… -Odparł z rozbawieniem, tym większym na widok miny chłopaka po jego słowach. Och tak, ma z niego niezłą zabawę. Musi sobie zapamiętać jego imię. –Jak ci tam było? –Spytał, żeby się upewnić. 

~

- To Gray – mruknął Sting, zanim Fullbuster zdążył mu odpowiedzieć, że chuj mu do tego. Zmierzył teraz blondyna spojrzeniem, wkurzony za to, że się wtrącał… i nadal nieco wybity z rytmu słowami Laxusa.
- A wal się. Wolę wrócić nago, niż się z tobą bzykać. – Przewrócił oczami. – LOKI, SZYBCIEJ!  - krzyknął jeszcze do kumpla, który zaginął w odmętach kibla.

~

-Spoko, no to wracaj. –Wzruszył ramionami, mało przejęty. W końcu i tak postawi na swoim, wiedział to. Na razie da mu zgrywać niedostępnego. 
I po chwili… Loki faktycznie wyszedł, trochę zdezorientowany. 
-Co, robale ci w dupę włażą, że się tak pieklisz? –Skomentował inteligentnie. 

~

- Nie, po prostu mam dziś trening i muszę zdążyć – prychnął, olewając już Laxusa i jego głupotę. Niewyżyty seksualnie zboczeniec. Gray będzie musiał pamiętać, aby trzymać się od niego z daleka. Po tych słowach polazł do kibla, gdzie obmył się jak najlepiej mógł. Założył na siebie bokserki i jako – tako doprowadził do ładu też spodnie. Koszulkę złapał w rękę i wrócił do chłopaków.
- A to ci dopiero. Miałem ci właśnie przynieść czyste ciuchy – rzucił smętnie Sting, który dalej się nie otrząsnął po deklaracji brata.

~

Laxus uniósł brew, ale nic nie powiedział, zajmując się po prostu robotą i grzebiąc w jakichś papierkach. A Loki dostał sms’a od Lucy, że coś od niego chce TERAZ… i się wystraszył, więc spierdolił razem z Grayem. Z dala od tego… cmentarza. 

poniedziałek, 6 marca 2017

Rozdział 2.

Witam! Oto, jak widzicie, kolejny rozdział naszego nowego dzieła XD
Pewnie się ucieszycie, że wyłączyłyśmy tą głupią weryfikację obrazkową i włączyłyśmy możliwość anonimowego komentowania, o czym wcześniej zapomniałyśmy ^^
A teraz, już nie przedłużając... miłego czytania~!



Jakiś czas później…
Sting, Loki, Gray i Jellal już od jakiegoś czasu siedzieli w barze i pseudo kulturalnie popijali piwko. I tak, jak wspominał w myślach Gray… nikt nie zauważył, kiedy z cienia wyłonił się Natsu i przyjebał z całej siły Fullbusterowi tak, że ten spadł z krzesła. 
-Mam cię, chuju popierdolony. –Skomentował różowowłosy, ku rozbawieniu chłopaków, w tym przybyłego z nim Redfoxa. 

~

Gray nawet nie zdążył mrugnąć, a już znalazł się na podłodze z obolałą twarzyczką. Spojrzał na Natsu z błyskiem w oku i zerwał się z podłogi. Dopadł do niego… i zaczął go łaskotać. 
- Oddaję, skurwielu! To cię boli bardziej, niż mnie moja twarz! – zakrzyknął aż zbyt głośno i po chwili stracił równowagę, wywalając Dragneela… i siebie. O chuj. Szybko jednak wrócił do łaskotania, żeby ten nie zdołał go zrzucić i jeszcze raz mu przywalić, czy coś.
- Ow… - Sting z początku przeraził się tym, że Natsu tak zaskoczył Graya i jeszcze uderzył z taką siłą… ale gdy ten za sprawą łaskotek zaczął się smiać… - Kawaii! – pisnął ze szczęścia.
Jellal zaś… nie miał pojęcia, co się dzieje, bo był już wcięty, natomiast Gajeel parsknął śmiechem i usiadł obok Jella, przyglądając się porno, które się właśnie rozgrywało. Nie zauważył jeszcze blond kretyna.

~

Natsu również nie zauważył jeszcze Stinga… bo Gray nie dał mu na to nawet czasu, gdy oboje wylądowali na podłodze, a ta ciota łaskotała go w jego wrażliwych miejscach! Chuj jeden…. Za dobrze go znał, kurwa. 
I co zrobić? Biedny Dragneel padł ofiarą i teraz zanosił się śmiechem myśląc, że zaraz umrzy z braku tlenu. Cholera jasna. 
A Loki… popijał piwko i cóż, zabrał Jellalowi jego, żeby mu się tu nie schlał do nieprzytomności. A tak naprawdę chciał mu je wypić, a nie chciało mu się dupy ruszać po kolejne. 
-O, Loki jestem. –Przywitał się z Gajeelem, zapominając… że już go zna. 

~

Gray w końcu przestał łaskotać Natsu i szybko z niego wstał, zachowując jednak czujność.
- No, koniec już. Ty mi przywaliłeś, a ja cię łaskotałem. Kwita. Słuchajcie… to Sting, mój ziomuś – przedstawił blondyna. – Chociaż w sumie podobno już się znacie… ale wolałem przedstawić – dopełnił formalności i przechylił swój kufel piwa.
- Jasne, że się znamy! – podjarał się Sting i wstał, by potem pomóc Natsu podnieść się z gleby. Posłał mu szeroki i radosny uśmiech. W końcu go dotknął!
Gajeel za to zerknął na Lokiego z nieogarem.
- Ta… ale przecież wiem, że jesteś Loki – zauważył, a potem… zerknął na Stinga i znowu parsknął śmiechem. – Haha, świr od samochodu! – uświadomił sobie, wprost nie wierząc w to, że to ten owiany tajemnicą kumpel Graya i reszty tych błaznów.

~

Natsu już chciał znowu Grayowi przywalić… ale kiedy usłyszał o Stingu… spojrzał na niego… i wybałuszył oczy. Tym bardziej, że ten do niego podbiegł i pomógł mu wstać… a raczej go podniósł, bo jego samego wmurowało i nie ogarniał sytuacji. 
-Nie… to się nie dzieje. –Skomentował, gdy w końcu słowa Gajeela przywróciły mu mowę. 
A Loki… zamrugał. No spoko, ten czarnowłosy mógł go znać… ale on jego nie! 

~

Gray spojrzał najpierw na Redfoxa, potem na Natsu, a na koniec na Stinga… i zaskoczył. Strzelił sobie facepalma. Jak mógł nie skojarzyć?!
- Sting… to ty dajesz ciągle Natsu kwiatki? – zapytał ostrożnie. Ło cię w chuj, jeśli to prawda… to Gray będzie musiał przyjebać blondynowi za głupotę. Jego ex nie lubił kwiatków!
- No… ja… a co? – zapytał blondyn, niczym niezrażony. – I co się nie dzieje? – zapytał Dragneela, zainteresowany tematem. Był tu ktoś, kogo nie chciał widzieć? Może chodziło o Fullbustera? Hmm. 
- Jaa pieprzę, nie wierzę w to. – Gajeel zaś dalej się brechtał, nie zwracając teraz uwagi na Lokiego.

~

Natsu patrzył na Stinga… potem na Graya… potem na Stinga… 
-Gray, kurwa! To znaczy, że to ty mnie mu poleciłeś?! –Wydarł się, czując, że Fullbuster znowu zasługuje na mocny „plaskacz” pięścią. 

~

- No… jak mu się samochód zjebał. Ale nie wiedziałem, że to on daje ci kwiatki. Co to, moja wina? – święcie się oburzył. Dopił piwo, a potem szybko pobiegł po kolejne, aby Natsu nie zdążył się na niego wkurzyć. Zamówił pełną tacę browarów, bo uznał, że musi go upić, żeby zaczął się bawić, a nie wkurzać na każdego i go bić, kurwa. No. 

~

Gdy Gray uciekł od rozmowy… Natsu był zmuszony znów spojrzeć na Stinga. A właściwie szybko spojrzał na ich dłonie i że ten kretyn dalej go trzyma. 
-Dawaj mi łapę. –Skomentował, wyrywając swoją dłoń. I poszedł usiąść koło Gajeela, bo czuł się tam bezpiecznie. Tak. Z dala od Graya i Stinga. Był wkurwiony. 

~

Sting się nieco zmieszał, gdy Natsu tak się bezczelnie wyrwał. Musiał opracować plan działania… i już nawet wiedział, co zrobi! Musiał się tylko… jeszcze napić. 
Gray wrócił z tacą i postawił ją na stole. 
- Chlejemy, albowiem ja stawiam, a Loki płaci! – wydał okrzyk bojowy i chwycił za kufel, przechylając go. Jeszcze trochę i się schla, nigdy nie miał aż tak mocnej głowy, a trochę już wypił zanim Natsu i Gajeel przyszli.

~

-Czemu ja płacę?! –Pisnął rudzielec, wyraźnie oburzony. 
-Masz hajs, Lucy też. Nie pierdol, będziesz płacić… zawsze. –Skomentował Natsu, jak zawsze dla wszystkich miły. I Loki, widząc wzrok Dragneela… aż przypomniał sobie to straszne spojrzenie Lucy. Oboje byli straszni. Nic dziwnego, że się przyjaźnili. Dlatego… nic już nie powiedział i wyjął posłusznie portfel. 

~

- Buhahaha, no i tak ma być! – Jellal na moment odzyskał życie. Nawet chwycił kufel, ale zaraz potem zabrał mu go Gajeel.
- Nie chlejesz już, bo mnie jeszcze obrzygasz… a tego bym nie chciał – skomentował.
- No juuuuż, bierzcie ten alkohol! Bo sam będę pił. A tego byście nie chcieli. Potrzebuję kogoś, kto będzie dziś ze mną odwalał. Impreza będzie naszaaaa! – Gray próbował ich jakoś rozkręcić, no bo jeszcze zaraz się stypa zrobi… a wnioskując po minie Stinga… dla niego to JUŻ  była stypa. Mimo tego, że sączył browca przez słomkę.

~

Jakiś czas później…
Minęło dobre parę godzin i cóż… towarzystwo zdążyło się już mocno schlać. No, może poza faktem, że jakiś czas temu Jellal musiał wrócić do domu, bo Erza dzwoniła. Ale chuj z nim, reszta i tak się dobrze bawiła. Ale najbardziej schlali się chyba jak zwykle Natsu i Gray, bo nie mieli żadnych ograniczeń… Loki i Gajeel chociaż się miarkowali przez wzgląd na dziewczyny. A Sting… to Sting. 
Miejscami też się chłopcy zdążyli już zamienić, bo Loki się zbuntował, że żarcia im kupować nie będzie, więc Natsu i Gray kupili sobie frytki na spółkę, przez co Dragneel był zmuszony usiąść przy tym idiocie. No trudno. 
-Moja frytkaaa! –Zapłakał i gdy Gray włożył sobie ostatnią do ust, złapał go za szczękę, chcąc by oddał. 

~

Gajeel wdał się w dyskusję z Lokim na temat tego, jak ma na imię… bo chuj dalej nie pamiętał. Za to Sting przyglądał się nienawistnie Grayowi… bo do dekla się Natsu kleił, a od niego uciekał, gdy ten próbował zagadać i zaprosić go do tańca! Co za jawna niesprawiedliwość… 
Fullbuster za to spojrzał na Dragneela z oburzeniem i szybko zeżarł frytkę, a potem macnął go po klacie, bo… w sumie bez powodu.
- Tee… puść, bo ci suta skręcę – rzucił „groźnie”… ale w sumie to tego nie planował.

~

Natsu nawet nie zaprotestował na macanie klaty, bo chyba… był przyzwyczajony, że Gray to zboczeniec i czasem sobie podotykać lubił. Choć na trzeźwo, to Dragneel nie raz mu przywalił w ryj, gdy ten po zerwaniu chciał sobie pomiziać go jeszcze po tyłku. Cóż… jak byli razem to też mu za to przywalał. 
-Nie skręcisz mi sutka, bo jesteś za słaby. –Palnął tekstem, w sumie nie bardzo myśląc o czym gadają… Przejął się frytką. Chuj mu ją zeżarł. W akcie „zemsty” też go zaczął macać, ale po udzie. Ale… też nie bardzo miał w tym powód. Tak se. 

~

- Hmm, ach tak? – No i Gray spełnił groźbę i skręcił mu sutka… a potem zaczął się brechtać, gdy ten lekko podskoczył przez to w miejscu. – Ooo, hity imprezy się zaczynają! – zauważył po chwili, gdy zaczęła się jakaś wyjątkowo głupia piosenka disco w polu. – Nanananana! – zafałszował i objął Natsu w pasie, gibając się w rytm muzyki.
Sting poczuł, że zaraz znajdzie się tu jakiś trup, którego da Jellalowi do zakopania… ale jeszcze nie reagował.

~

Natsu PRAWIE, że pisnął przez to skręcenie mu sutka, ale na szczęście zdusił to w sobie. A gdy ten zaczął ich gibać, zakręciło mu się w głowie. A że był pijany, szybko zapomniał o czym gadali i w sumie też zaczął się gibać, mając wszystko w dupie. 
-Teee, ale jak to tak, tańczyć na siedząco? –Mruknął, ale dupy mu się nie chciało ruszać, wiec… miał dylemat. 

~

- Możesz iść ze mną zatańczyć! – wypalił Sting, wietrząc tu swoją szansę… ale cóż… chyba Natsu nie zareagował…
- Hm, dawaj na stół! – Wyszczerzył się za to Gray. – Zrobimy show! Takie cudowne ciacha jak my… wzbudzimy furorę! – Zamachał łapskiem, brechtając się jak debil.
- Ej, ale ja pierwszy byłem…! Pierwszy proponowałem…! Nie olewajcie mnie! – zapłakał Sting, kiedy Natsu znalazł się już z Grayem na stole...

~

-A chuj, to dawaj. –Natsu faktycznie nie zwrócił na Stinga uwagi, gubiąc jego słowa w szumie muzyki. A gdy znalazł się na stole wraz z Grayem, zaczął tańczyć jakiegoś połamańca, machając rękami i… kręcąc tyłkiem jak w kaczuszkach, choć to nie był ten rytm. 

~

Gray dotrzymywał Natsu kroku, również usiłując tańczyć, bo inaczej się tego nazwać po prostu nie dało. Oczywiście, że zwracali na siebie uwagę, ale raczej nie dlatego, że wychodziło im zajebiście… no cóż. Takie życie. 
- Jesteeeeeeś szaloooonyyyy! – zafałszował w pewnej chwili, chciał zrobić obrót… i zleciał ze stołu. Ale… o dziwo nie na podłogę. Co to kurwa było? Spojrzał z nieogarem na twarz jakiegoś goryla i w sumie chwilowo nic więcej nie zrobił, bo jakoś tak… wygodnie mu było.

~

A Natsu nawet nie zauważył nieobecności Graya i dalej tańczył kaczuszki, w pełni tym pochłonięty. Gdy zmienili rytm, zaczął po prostu tym razem tańczyć makarenę, co też nie było tą piosenką… ale trudno. 
-No ładnie… Dziwki mi spadają z nieba. –Skomentował ów „goryl”, który złapał Graya bez żadnego problemu. –Ale ci nie zapłacę. Chcesz mimo to iść do kibla na szybki numerek? –Skomentował, bo skoro ten tak się na niego rzucił… to chyba chciał. 

~

Sting wykorzystał swoją szansę i dołączył do Natsu, naprawdę zadowolony z tego, że Gray zleciał w ramiona jego brata.
- Czeee, Laxus! – przywitał się z nim, przekrzykując muzykę.
Za to Fullbuster otrząsnął się z chwilowego zamułu po słowach goryla. Zmrużył oczy i po prostu przywalił mu baaardzo mocnego plaskacza, którego ten na pewno odczuł.
- Wal się, gorylu! Sam jesteś dziwką – prychnął twórczo (po pijaku nie wymagajmy kreatywności od chłopaka) i jakimś cudem wyrwał się i stanął na własnych nogach. Oczywiście nie zwrócił uwagi na to, że Sting przywitał faceta jako swojego brata.

~

Natsu nie przejął się też tym, że dołączył do niego Sting, bo… no nie kontaktował za dobrze. Właściwie to myślał, że to Gray, dlatego pozwolił sobie na klepnięcie go w dupę. 
A Laxus, zamrugał, zadziwiony taką odmową. 
-Jak się wstydzisz… to możemy iść do kibla o innym czasie. Najpierw ty, ja dołączę później. –Potarł sobie lekko policzek, choć nie bolał go za bardzo. Ale okay, zrozumiał, że na razie nie będzie seksu, więc usiadł sobie na miejscu, które zwolnił Sting… i spojrzał na brata z małym wtf. 

~

- Uuu, podrywasz mnie? – Sting aż podskoczył na stole, który zatrzeszczał pod jego ciężarem. To klepnięcie go ożywiło i sam zbliżył się do Natsu, pociągając go w uścisk… i zaczął macać mu lekko tyłek. No bo chyba mógł, co nie? Dragneel sam go prowokował.
- Że co?! W życiu! Nie rucham takich wielkoludów. – Gray sam był zaskoczony, że facet w ogóle pomyślał, że Fullbuster go ruchnie…  nie załapał, że to on miałby być na dole. Usiadł w bezpiecznej odległości od goryla, mierząc go co jakiś czas uważnym spojrzeniem, żeby czasami nic nie odwalił. Patrzył jakoś tak dziwnie na Stinga… - Te, goryl. Sting nie jest zainteresowany mięśniakami – poinformował go.

~

Natsu, nawet jeśli myślał, że to Gray… to macanie po dupie było nadal nie w porządku! I dlatego przyjebał biednemu Stingowi w ryj, a potem z prychnięciem zszedł ze stołu, wywalając się co prawda na Graya… i zaskoczony, że znowu go widzi, znowu mu przyjebał, a potem kiwając się na boki, poszedł do kibla. Tak. 
Loki i Gajeel przyglądali się temu z boku, ale… nic nie mówili, trochę zagubieni w sytuacji. No okay. Może nic nie mówili, ale zrywali boki ze śmiechu. 
A Laxus… zamrugał, nie wiedząc, czy opieprzyć brata za to, co odwala, czy… Nie. Najpierw chyba wyjaśni coś tamtej dziwce. 
-Sting to mój brat, ciemoto. A ja nie wiem, o czym ty gadasz… to ty w ogóle kogoś ruchnąłeś? Matko. To są jeszcze większe chucherka od ciebie?

~

Sting zleciał ze stołu, mocno zamroczony ciosem. A miało być tak pięknie… miało. Kurwa. Jak zwykle był poszkodowany… nikt go tu nie lubił.
Gray za to również na moment był przymroczony po ciosie od Natsu… w dodatku takim za niewinność! Co za życie… Skrzywił się mocno i pomasował sobie twarz. Potem zaś spojrzał na goryla z niemałym szokiem. To był brat Stinga?! Jak to możliwe, że blondyn miał za brata takiego chuja?!
- A więc ty to Laxus, co? Tak się składa, że jestem przyjacielem twojego brata, debilu… i tak, ruchnąłem. Nie raz i nie dwa. A co, zazdrościsz, bo sam nie zamoczyłeś tylko szukasz kogoś, kto cię wypieprzy? – Gray był w bojowym nastroju. – I nie jestem chucherkiem! Mam więcej mięśni, niż Sting - dodał, dla porównania.

~

Laxus zaśmiał się głośno, ewidentnie rozbawiony. No bo… jak to miało go nie bawić? Ten mały gada od rzeczy. 
-Nie no, jasne. Skąd wiedziałeś? Szukam właśnie jakiegoś chucherka, co mnie ruchnie.  –I przy tym znów parsknął śmiechem, zastanawiając się, czy on w ogóle wyczuje w tych słowach sarkazm. –A Sting… to urodzone uke. 

~

Gray zmrużył oczy, przyglądając się Laxusowi nieufnie. W jego ustach brzmiało to jak idiotyzm.
- Tak czułem – odparł jednak, z nutką rozbawienia w głosie. I tak chuja nie lubił. W końcu nazwał go dziwką i jeszcze chciał, żeby go wyruchał. To nie jest normalny człowiek. – W ogóle to kto cię tu zapraszał?  - zapytał po chwili, bo już zapomniał, że Sting, który…
- SAM JESTEŚ UKE! – wydarł się na swego brata, z tego oburzenia aż odzyskując zdolność myślenia.

~

Zanim Laxus odpowiedział Grayowi, chcąc kontynuować tą idiotyczną rozmowę… spojrzał na Stinga, który się wtrącił. 
-O, ale cięta riposta. –Skomentował, kiwając głową z „aprobatą”. I już chciał powiedzieć coś jeszcze, ale wrócił ten różowy i… dziwnie się na wszystkich gapił. A zwłaszcza na niego. 
-Sting, to żeś kurwa urósł. –Skomentował nagle. 

~

- Dzięki – rzucił dumny z siebie Sting w stronę brata, a potem zerknął na Natsu i aż uniósł brwi ze zdziwienia do góry. – Eee… ale ja tu jestem. Ten wielki to mój brat… który zresztą jest też szefem Jellala… i chyba zarywa Graya – wyjaśnił.
- Hej! On mnie po prostu kompromituje! A raczej siebie… chciał, żebym go ruchnął. – Gray zamachał łapą i wrócił do picia piwa, które stało sobie na krześle obok… pewnie było wcześniej Natsu.

~

Natsu spojrzał na Stinga… i westchnął z ulgą. Bo jakby faktycznie urósł, to by go się pozbyć nie dało… Ale zanim to jakoś skomentował, spojrzał na Graya, potem na Laxusa… i wybuchnął śmiechem. 
-Hahah! O tak! Bierz go! Chętnie zobaczę Graya z chujem w dupie! –Zawołał od razu, ku rozbawieniu Laxusa.
-Widzisz? On wie, co jest na rzeczy. –Skomentował z uśmieszkiem Dreyar. 

~

Gray, słysząc Natsu, cały się zgasił. 
- Ej… masz jakieś fetysze, bo mnie nie ruchnąłeś nigdy w życiu? I dlatego teraz chcesz patrzeć, jak ktoś mnie rucha?! – Niemal pisnął, przerażony taką ewentualnością. – A w życiu! Prędzej dam się zakopać Jellalowi na cmentarzu…
- Twój trup tam wyląduje… jak będziesz zarywał do Natsu! – krzyknął wojowniczo Sting.

~

Natsu zmierzył Graya wrogim spojrzeniem, momentalnie tracąc humor. A to chuj…  I chciał mu znowu przywalić, ale słowa Stinga go zdezorientowały. 
-Że co kurwa? –Spojrzał na blondyna jak na kretyna. –Przecież on do mnie nawet nie zarywa! –Boże… co za ludzie. 
-Nie rządź się, Sting. To mój cmentarz. –Odparł za to Laxus. –Ale… Gray może tam wpaść. Na szybki numerek. Potem go zakopiemy. 

~

- Jak to nie?! Ciągle się macacie i miałem wrażenie, że cię pocałuje, jak się o frytkę kłóciliście! – Sting dał wyraz swemu oburzeniu, mocno tupiąc nogą. Potem zaś spojrzał na Dreyara i zmrużył oczy. – Ale trupy przewozisz moim samochodem… więc mam prawo się rządzić – odparł nad wyraz poważnie. Czyżby ciemna strona Stinga?!
- Hee?! Pierdolcie się! Jak chcesz poruchać, mutancie, to idź zarwij kogoś innego, bo ja W ŻYCIU nie dam nikomu dotknąć mojego tyłka! – warknął Gray, dopijając piwo. No ci ludzie go dobijali! – Wiem, że ciacho ze mnie i tak dalej… ale bez przesady, dobra?! Na Natsu możecie się uwziąć. A nie na mnie. O.

~

Natsu chciał jakoś skomentować głupotę Stinga, jeśli chodzi o to macanie… ale późniejsze słowa Graya go wkurwiły. 
-Że co?! A co to ma znaczyć?! Że twój mutant ma ruchać w zamian mnie? O co to, to nie! –Oburzył się i warknął, gromiąc Fullbustera spojrzeniem. –Już nie bądź takim tsundere, ja wiem, że chciałbyś dać mu dupy, ale się wstydzisz. Nie mieszaj mnie w to! Hehe… ja wiem, że bawiłeś się wibratorem. –Puścił mu oczko, śmiejąc się pod nosem, ku rozbawieniu Laxusa i… cóż. Loki i Gajeel już nie mogli wytrzymać i po prostu umierali ze śmiechu, z całej tej akcji. 

~

- CO?! WCALE NIE! – wydarł się Gray, słysząc te wszystkie słowa. Pieprzony debil. – To ty się bawiłeś wibratorem pod prysznicem… a ja tylko wszedłem wtedy do kibla, bo chciało mi się lać. Pamiętasz?! – Zmrużył groźnie oczy. – To zwykłe pomówienia. I nie, nie mam zamiaru się z nim ruchać! Na ładną buźkę mnie nie weźmie! – prychnął. Wszyscy przeciwko niemu… zaraz pójdzie do domu! Strzeli na nich focha i się skończy.

~

Natsu drgnęła brew. Nie da się, kurwa, upokarzać. 
-Cóż… jakbyś był większy od wibratora, to nie musiałbym go używać. –Skomentował, przewracając oczami. Tak, zadał cios poniżej pasa. Ale co z tego? Wkurwiało go to, że przy każdej okazji chełpił się tym, że ani razu nie dał mu się ruchnąć i jeszcze nazywał go pieprzonym uke… A niech ma, dziadyga jedna! 

~

- Ach tak? To dlaczego zawsze krzyczałeś na cały dom, jak ci dobrze, gdy cię ruchałem, a gdy używałeś wibratora, to ledwo jęczałeś? Chyba odpowiedź jest prosta – prychnął i wstał. – Walcie się – dodał uprzejmie i ruszył do baru, żeby kupić sobie jeszcze piwo i zwiać do domu.
- Hmm… chwyty poniżej pasa – zauważył Gajeel, który mimo tej spiny i tak miał z nich bekę. W końcu wiedział, że oni tak często, a potem i tak się godzili… albo o tym zapominali na trzeźwo.
- Huh? O co tu chodzi? Oni razem byli? – Sting szukał odpowiedzi na nurtujące go pytanie po wysłuchaniu tych wszystkich rewelacji… ale jej nie otrzymał.

~

Natsu już tym bardziej się wkurzył, ale gdy Gray odszedł… nie widział powodu, by nawet odpowiadać. Na pytanie Stinga, spojrzał na niego tępo i stwierdził, że skoro mówi „oni”, a nie pyta jego, to może to olać. Więc sobie poszedł, Gajeela też mając w dupie. Nie dosłownie oczywiście. 
A Laxus, napił się czyjegoś piwa i westchnął cicho. 
-A zapowiadało się ciekawie. Cóż… idę poszukać sobie kogoś na nockę. –I z tym wstał i opuścił to nudne towarzystwo.